Jump to content

stout nagazowanie


Tomasz Potworzy

Recommended Posts

Mam takie pytanie, popełniłem ostatnio stouta i tak go sobie popijam z żoną. Na refermentację poszło z tego co pamiętam około 85-90g cukru na około 19L. Leżakuje w temp. pokojowej (takie mam warunki). Jest słabo nagazowany (tak jak chciałem) jednak po otwarciu na "ciepło" wylewa się, to nie jest gejzer piany tylko po prostu piwo wylewa się z butelki, ale wystarczy na chwilę włożyć do zamrażarki i zachowuje się normalnie. Czy to znaczy, że po refermentacji chłodzenie piwa musi się odbyć bo...? Czy są może jakieś inne tego przyczyny?

Inne warki różnie się zachowywały (eksperymenty z nasyceniem itp.) ale tak, żeby czyste piwo wylewało się jak gdyby ktoś je od dołu tłokiem popychał to nie widziałem dslatego jestem ciekaw

 

edit: uprzedzając, piwo przed butelkowaniem było odfermentowane prawidłowo IMHO (zeszło do około 1,5 blg na moim balingometrze z około 12 więc uważam, że dosyć głęboko; 3 tyg to trwało, temp. 12 pierwszy tydz, 14 drugi, 16-18 3tydz, drożdże M07 MJ, oczywiście temp. te które starałem się utrzymać...)

Edited by Tomasz Potworzy
Link to comment
Share on other sites

Mam takie pytanie, popełniłem ostatnio stouta i tak go sobie popijam z żoną. Na refermentację poszło z tego co pamiętam około 85-90g cukru na około 19L. Leżakuje w temp. pokojowej (takie mam warunki). Jest słabo nagazowany (tak jak chciałem) jednak po otwarciu na "ciepło" wylewa się, to nie jest gejzer piany tylko po prostu piwo wylewa się z butelki, ale wystarczy na chwilę włożyć do zamrażarki i zachowuje się normalnie. Czy to znaczy, że po refermentacji chłodzenie piwa musi się odbyć bo...? Czy są może jakieś inne tego przyczyny?

Inne warki różnie się zachowywały (eksperymenty z nasyceniem itp.) ale tak, żeby czyste piwo wylewało się jak gdyby ktoś je od dołu tłokiem popychał to nie widziałem dslatego jestem ciekaw

 

edit: uprzedzając, piwo przed butelkowaniem było odfermentowane prawidłowo IMHO (zeszło do około 1,5 blg na moim balingometrze z około 12 więc uważam, że dosyć głęboko; 3 tyg to trwało, temp. 12 pierwszy tydz, 14 drugi, 16-18 3tydz, drożdże M07 MJ, oczywiście temp. te które starałem się utrzymać...)

 

Różne osady w butelce powodują się pienienie piwa np. nie domyte butelki. Oprócz tego po prostu gwałtowna zmiana ciśnienia oraz nierozpuszczenie się odpowiednie CO2 w piwie. Gdzieś na forum było to opisywane kiedyś, ale obecnie nie mogę znaleźć. Więc jest to całkiem normalne, jak masz warunki to schłodź całą skrzynkę parę dni i powinno przestać się pienić z butelki na ciepło.

 

Masz tu stary artykuł o gushingu: http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/j.2050-0416.1961.tb01817.x/pdf

Link to comment
Share on other sites

z mojego małego doświadczenia wiem że piwo powinno sie schłodzić przed otwarciem - wtedy podobno zmniejsza się ciśnienie w butelce co przekłada sie na mniejszą "pienistość" :)

 

pytanie też o jakiej temperaturze mówisz, pisząc "na ciepło" :)

Link to comment
Share on other sites

Jest słabo nagazowany (tak jak chciałem) jednak po otwarciu na "ciepło" wylewa się, to nie jest gejzer piany tylko po prostu piwo wylewa się z butelki, ale wystarczy na chwilę włożyć do zamrażarki i zachowuje się normalnie. Czy to znaczy, że po refermentacji chłodzenie piwa musi się odbyć bo...? Czy są może jakieś inne tego przyczyny?

 

 

ja mam podobne warunki przetrzymywania piwa co Ty - moje przemyślenia są takie (niech mnie ktoś poprawi jeśli gadam głupoty)

1. piwo gazuje się w temp pokojowej

2. większość gazu z refermentacji trafia do szyjki - ze względu na powolne nasycanie cieczy w tej temp

3. po otwarciu nieschłodzonej butelki następuje szybkie uwolnienie dosyć już sprężonego gazu z szyjki co powoduje często uniesienie osadu drożdżowego z dnia butelki - jakiekolwiek drobinki w piwie w tym momencie stanowią zarzewie bąblowania i piwo się wypienia

4. wystarczy 1-2 dni w lodówce aby gaz z szyjki skutecznie się rozpuścił w płynie - po otwarciu nie ma strzału jednakże wysycenie piwa może być tak czy inaczej za duże dla stylu - należy dopasować do swoich warunków ilość środka refermentacyjnego

 

http://beertech.blogspot.com/2009/12/carbonation-test.html

wnioski pozostawiam Tobie

Edited by cml
Link to comment
Share on other sites

 

 

większość gazu z refermentacji trafia do szyjki - ze względu na powolne nasycanie cieczy w tej temp

Akurat przytoczony przez Ciebie eksperyment pokazuję że CO2 w szyjce osiąga stan równowagi (rozpuszcza się) w jeden dzień (14 dzień włożenie do lodówki, 15 już ciśnienie jest stabilne) :)

Link to comment
Share on other sites

 

 

Akurat przytoczony przez Ciebie eksperyment pokazuję że CO2 w szyjce osiąga stan równowagi (rozpuszcza się) w jeden dzień (14 dzień włożenie do lodówki, 15 już ciśnienie jest stabilne) :)

 

nie wiem czemu to "akurat" - tj nie wiem jak to się nie zgadza z tym co napisałem wyżej

Link to comment
Share on other sites

Ok, dobra, masz rację  ;) 

Zakładasz że, w temp pokojowej CO2 rozpuszcza się wolnej, raczej wszystkie procesy zachodzą wolniej w niższej temperaturze, nie widzę powodu aby rozpuszczanie CO2 było wyjątkiem (oczywiście inny jest stan równowagi), też jakby CO2 był tylko w szyjce to po otwarciu nastąpiło by tylko rozprężenie gazu z szyjki, a piwo powinno być wręcz nienagazowane (bardzo nisko nagazowane).

Ja widzę tylko możliwość gashingu w tej sytuacji, tylko wtedy gdyby, piwo które jest cały czas w niskiej temperaturze, zostało dość szybko ogrzane i otworzone, wtedy mogło by być zjawisko podobne do przechłodzonej cieczy, czyli w danej temperaturze byłoby więcej rozpuszczone CO2 niż wynika to z równowagi i po otwarciu nastąpiło by masowe uwalnianie CO2.

Edited by kantor
Link to comment
Share on other sites

 

Jest słabo nagazowany (tak jak chciałem) jednak po otwarciu na "ciepło" wylewa się, to nie jest gejzer piany tylko po prostu piwo wylewa się z butelki, ale wystarczy na chwilę włożyć do zamrażarki i zachowuje się normalnie. Czy to znaczy, że po refermentacji chłodzenie piwa musi się odbyć bo...? Czy są może jakieś inne tego przyczyny?

 

 

ja mam podobne warunki przetrzymywania piwa co Ty - moje przemyślenia są takie (niech mnie ktoś poprawi jeśli gadam głupoty)

1. piwo gazuje się w temp pokojowej

2. większość gazu z refermentacji trafia do szyjki - ze względu na powolne nasycanie cieczy w tej temp

3. po otwarciu nieschłodzonej butelki następuje szybkie uwolnienie dosyć już sprężonego gazu z szyjki co powoduje często uniesienie osadu drożdżowego z dnia butelki - jakiekolwiek drobinki w piwie w tym momencie stanowią zarzewie bąblowania i piwo się wypienia

4. wystarczy 1-2 dni w lodówce aby gaz z szyjki skutecznie się rozpuścił w płynie - po otwarciu nie ma strzału jednakże wysycenie piwa może być tak czy inaczej za duże dla stylu - należy dopasować do swoich warunków ilość środka refermentacyjnego

 

http://beertech.blogspot.com/2009/12/carbonation-test.html

wnioski pozostawiam Tobie

 

myślę, że te drożdże od spodu wybijające piwo to właśnie mój przypadek, tak jak pisałem wcześniej piana z szyjki się nie wylewa a piwo, więc wybijane jest od dołu. A potwierdza to też fakt, że wystarczy naprawdę 10min w zamrażalce i wszystko jest ok, więc problem rozpuszczania się co2 tłumaczy wszystko. THX!

Link to comment
Share on other sites

piwo powinno być wręcz nienagazowane (bardzo nisko nagazowane)

 

uprzedzam - nie jestem fizykiem czy chemikiem :) ja opisuję swoje obserwacje, które moim zdaniem potwierdza w/w eksperyment

nie mówię, że jest tylko w szyjce - mówię, że mniej gazu (niż mogłaby - bo temp pokojowa na więcej nie pozwala) przyjęła ciecz - po wstawieniu do lodówki CO2 z szyjki rozpuszcza się w płynie i ciśnienie mierzone w szyjce spada

Edited by cml
Link to comment
Share on other sites

Ostatnio się zdziwiłem - otwarłem 48-godzinnego weizena, którego nie miałem czasu schłodzić - ku mojemu niedowierzaniu

piwo chciało wyjść z butelki, szybko wlałem do szklanki.

 

Byłem trochę zaniepokojony, choć niedofermentowanie raczej wykluczyłem. Na drugi dzień otwarłem dobrze

schłodzoną butelkę - wszystko ok.

Na dzień dzisiejszy, ponad połowa warki wypita i brak podobnych ekscesów, nagazowanie butelek równe, więc jak widać coś jest w tej potrzebie

rozpuszczenia się CO2. 

Link to comment
Share on other sites

nie mówię, że jest tylko w szyjce - mówię, że mniej gazu (niż mogłaby - bo temp pokojowa na więcej nie pozwala) przyjęła ciecz - po wstawieniu do lodówki CO2 z szyjki rozpuszcza się w płynie i ciśnienie mierzone w szyjce spada

Po zastanowieniu, to w wyższej będzie oczywiście wyższe ciśnienie, wobec czego w momencie otwarcia butelki będzie większy jego spadek i wyższa "siłą napędowa" procesu, także w wyższej temperaturze procesy przebiegają szybciej i szybciej będzie przebiegało uwalnianie rozpuszczonego CO2, co może skutkować właśnie wypienienien piwa.

Edited by kantor
Link to comment
Share on other sites

Ja w miarę możliwości trzymam zawsze piwo przed otwarciem w lodówce min. 2 dni.

Dodatkowo im dłużej stoi w lodówce tym lepszy smak w porównaniu z szybkim schłodzeniem np. pół godziny w zamrażarce.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.