Późno, bo późno, ale w końcu wypiłem Flanders Red Ale od kolegi @mat z Browaru Czarna Łapa.
Bardzo ładna i czytelna etykieta. Podoba mi się.
Niestety po otwarciu przywitał mnie gushing i samo piwo było przegazowane. Nalewało się bardzo długo, ale za to piana była przynajmniej betonowa i bardzo ładna.
W aromacie cudowne połączenie czerwonego wina, wiśni, pralin i dzikości. Można byłoby wąchać i wąchać.
W smaku niestety alkohol na pierwszym planie (a piwo ma już dobrze ponad rok!), potem wiśnie, ale w formie takich czekoladek z wiśniowym likierem. Kwaśność i "dzikość" na poziomie niskośrednim. Ogólnie piwo jest dosyć ciężkie, ale zniknęło ze szkła szybciej niż zauważyłem. Jednak lubię te wszystkie belgijskie wynalazki.
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.