Dareios
Members-
Postów
31 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
O Dareios
- Urodziny 1986.10.04
Kontakt
-
Imię
Darek
Piwowarstwo
-
Liczba warek
10
-
Miasto
Gdańsk
Osiągnięcia Dareios
-
Marcin Wojtczuk zareagował(a) na odpowiedź w temacie: Dziwny objaw po wypiciu piwa domowego
-
Wcześniej próbowałem, ale i tak stożek mi się nie tworzył. Gęstwę zbiorę po cichej Dzięki za odpowiedź.
-
Witam. Uwarzyłem wczoraj coś na kształt AIPA. Zazwyczaj nie dekantuję brzeczki wężykiem tylko czekam, aż chmieliny osiądą na dno i z gara przelewam do fermentora z wysokości w miarę klarowną brzeczkę. Wczoraj jednak chyba przy przelewaniu za bardzo poruszyłem garem i sporo chmielin dostało się do fermentora (pierwszy raz robiłem mocno chmielone piwo). Jakieś 2-3 cm na dole to osad z chmielin. Zadałem uwodnione drożdże US-05 o godzinie 22. Dzisiaj widzę, że fermentacja niby ruszyła, ale znacznie wolniej niż miało to miejsce wcześniej. Piana nie chce się za bardzo tworzyć, bulkanie też jakieś niemrawe choć przyspiesza. Jest sens to jeszcze teraz zdekantować i przelać bez osadów do drugiego fermentora czy zostawić to tak jak jest? Wiem, że niektórzy w ogóle całą zawartość gara przelewają na burzliwą i piwa wychodzą, tylko jakoś po 10 godzinach jestem przyzwyczajony do innego widoku.
-
Nie widzę niczego złego w koncernach. Każda normalna firma pracuje dla zysku, od tego jest firmą. Oczywiście fakt, że koncernówki są praktycznie identyczne w smaku i dobrze, że można napić się czegoś innego, ale coraz bardziej krytycznie patrzę na tą całą piwną rewolucję, która z picia piwa robi religię (styl życia? To "tylko" piwo). Nie pasuje mi model degustowania piwa zamiast jego picia. To tak jak z jedzeniem - jest do jedzenia, a nie degustowania, co nie znaczy, że je się byle co. Ale jeżeli chodzi przede wszystkim o to aby degustować to się idzie do jakiegoś Amaro i płaci 3 stówy za kilka kupeczek bliżej nieokreślonych substancji na talerzu - ale to już hipsteriada a nie jedzenie (z mojego punktu widzenia). Zwróćcie uwagę jak teraz wygląda rynek kraftu - każda nowość się rozchodzi. Ludzie kupią tylko po to aby spróbować, a browar nie musi nawet się wysilać nad recepturą i powtarzalnością, rynek i tak to wchłonie. Czy to jest ta świadomość konsumencka? Że kupi się byle co, byle było nowe? Dlatego nie uważam aby koncerny były złe. Bo niby dlaczego? Dlatego że nie walą (jedynie słusznego - amerykańskiego) chmielu łopatami? Fakt, może jestem laikiem, ale dla mnie te wszystkie ipy i aipy są na jedno kopyto, a cała ideologia uczyniła z piwowara faceta którego zadaniem jest obliczyć ile trzeba nawalić chmielu aby uzyskać założone IBU. Jeżeli chcę po prostu napić się piwa to kupuję sobie jakiegoś koncerniaka, np Urquella i jest mi z tym dobrze. Kupię go w każdym sklepie i mam praktycznie pewność że będzie powtarzalny
-
Ja myślę, że to robienie wideł z igły. Pojechali do USA to się wyluzowali. I bardzo dobrze. No i naprawdę, kolorowanka z cyckami to taki wielki skandal? Bo mąż i ojciec to już nie może nawet na rysunkowe panienki popatrzeć? Szczerze mówiąc to ja bardziej zdegustowany jestem taką sztywnością niż ich zachowaniem.
-
Przecież nie planuję nic spieprzyć. Do kwestii dezynfekcji podchodzę tak poważnie jak mogę. Jednak nie oszukujmy się - zawsze bakterie się znajdą chociażby z powietrza czy z reki którą trzymam wężyk przy przelewaniu na cichą. Alkohol jednak ma działanie konserwujące. Z tego powodu właśnie zaczęto warzyć mocniejsze i bardziej chmielone piwa na eksport. Co więcej nie są to tylko moje spostrzeżenia: http://www.piwo.org/topic/1586-podatnosc-brzeczki-piwnej-na-zakazenia/?p=24478 Jednakże nie wiem dlaczego skupiamy się pobocznym fragmencie który to był w nawiasie, a nie nad meritum tematu.
-
Przecież to logiczne że im wyższa zawartość alkoholu tym gorsze warunki dla drobnoustrojów. Drożdże piwowarskie też nie bez powodu przy tych 9-10% odpuszczają pracę, nawet jeżeli mają jeszcze co jeść
-
No nie do końca taki, bo mnie najbardziej w smaku interesuje czekoladowość i relatywnie wysoka zawartość alkoholu (bo mniejsze ryzyko infekcji przy dłuższym dojrzewaniu). Dysponuję także innymi słodami. Mam słód czekoladowy 400, a nie Carafę 800
-
Witam Prosiłbym o pomoc w zaplanowaniu receptury na coś co w tytule nazwałem Double Oatmeal Stout. To będzie moja 5 warka, trzecia warka z zacieraniem, a druga z oparta na zacieraniu (bo pierwsze zacieranie było eksperymentalnym dodatkiem do ekstraktów). Nie zależy mi na utrzymaniu się w jakimś konkretnym stylu, ale uznałem, że taka nazwa chyba najlepiej opisuje to co chciałbym osiągnąć: mocne, ciemne piwo o posmakach czekoladowo-kawowych, o wyraźnej kremowości/aksamitności. Celuję w jakieś 20 blg dla 22-23 l brzeczki nastawnej. Ktoś być może mógłby nazwać to RISem, tylko, że nie celuję w mocne chmielenie ani wysoką, a nawet średnią goryczkę. Dysponuję słodami ze Strzegomia. Tak wygląda mój pomysł na zasyp: 2,5 kg pale ale 2,5 kg pilzneńskiego 2 kg monachijskiego typ II 0,5 kg czekoladowego 400 0,4 jęczmienia prażonego 0,3 kg karmelowego 300 0,8 kg płatków owsianych błyskawicznych Łącznie 9kg zasypu. Planuję to zacierać w stosunku wody do słódów 2,5:1. Mam garnek 30l, kalkulator ze strony rackers.org obliczył że powinno się zmieścić (podał objętość na 28,5l). Na wszelki wypadek najpierw naleję 18 l wody i dodam słody, później uzupełnię zacier o 4,5 l. Zacieranie na wytrawnie w temperaturze 65-62 C przez 120 min. Celuję w mocne piwo więc chciałbym aby głębiej odfermentowało. Jęczmień prażony (to chyba to samo co palony?) zamierzam dodać na 10 min przed wygrzewem do 78C, aby ograniczyć kwaśne posmaki. Zacier zamierzam wysłodzić około 6-7 litrami wody tak po prostu aby przepłukać młóto. Chmielić planuję tylko na goryczkę i to lekką, ponieważ nie bardzo widzę aromaty chmielowe w piwie czekoladowo-kawowym: 30g chmielu Magnum (alfa kwasy 11,8%) na 70 minut gotowania. Planuję użyć drożdży S-33 z gęstwy która mi właśnie fermentuje w lekkim jasnym piwie (12,5 blg). Z tego co czytałem te drożdże nie schodzą mega nisko, więc z tych planowanych 20 blg długo zacieranych na wytrawnie zostanie pewnie jakieś 5-7 blg (chyba ze się mylę i te drożdże staną wyżej niezależnie od zacierania), więc nie powinna być to na tyle intensywna słodycz aby wymagała kontry wysoką goryczką. A teraz ciekaw jestem jakie błędy w tym planowaniu popełniłem. Nie jestem przekonany czy 0,5 kg czekoladowego wystarczy, bo w tym eksperymentalnym z dodatkiem zacierania do ekstraktów na 25l użyłem 200g, a jedyne co dało to lekki aromat czekoladowy wyczuwalny jedynie ze pokala który się już opróżniło. Coś mi też mówi że te 0,8 kg płatków owsianych to może być trochę za dużo. Jakie jest Wasze zdanie? Co byście zmienili? Zakładam pewnie że drożdże na S-04, ale nie mam jak ich teraz kupić, a warzenie planuję na weekend. Awaryjnie mam jeszcze paczkę Safberw Abbaye
-
Tak, ale przecież pisałem o czymś odmiennym. Wiadomo że piro nie pomoże w każdym przypadku, są infekcje które rozwijają się dopiero z butelkach i tu się nic nie poradzi. Ale przecież jest dużo przypadków że już po burzliwej, na cichej o ile ktoś robi pojawia się coś dziwnego, co jednocześnie nie zmienia w sposób zauważalny smaku ani zapachu. Przecież nawet w tym wątku jest od groma takich przypadków, ktoś wrzuca zdjęcie i pisze że w smaku ok, a Wy piszecie "infekcja, do szybkiego spicia". Więc po co przywoływać przypadki w których infekcja jest niewykryta, jeżeli są przypadki wykrytej infekcji we wczesnym stadium? Na drugiej stronie jest nawet Twoja własna wypowiedź o tym że można piwo spasteryzować. Więc nie rozumiem, można coś wykryć na tyle wcześnie aby dało się to jeszcze spasteryzować, ale jeżeli mowa o siarkowaniu to już albo nie wiadomo czy infekcja albo za późno?
-
Ale ja nie mówię na zaś, mówię o siarkowaniu gdy ewidentnie coś się zaczyna dziać. Mówię o siarkowaniu w roli takiego koła ratunkowego, a nie profilaktyki
-
Zdarza się że winiarze siarkują jak coś się z winem zaczyna dziać. A to czy siarka jest wyczuwalna... Pamiętam jak dawno dawno temu ktoś opisywał test jaki wykonał na koledze który twierdził że siarkowane wina jadą siarą. Dał mu wino którego akurat nie siarkował - ten stwierdził że siarę czuć. Ogólnie bardzo sceptycznie podchodzę do tego co w winie/piwie czuć a czego nie czuć, do momentu przeprowadzenia naukowej ślepej próby, bo się z tego audiofilia zaraz zrobi. Oczywiście chodzi o to aby ubić wszystko co tam żyje, odczekać dobę i zadać nowe drożdże. Dzisiaj widzę że to co wzbudziło mój niepokój zniknęło. Piwo pewnie jest lekko zainfekowane, ale siarkować raczej nie będę bo i tak pójdzie do szybkiego wypicia, tylko zastanawiam się dlaczego prawie nikt nie podejmuje próby ratowania piwa na wczesnym etapie infekcji jeżeli nic nie czuć. Wiadomo, że jak infekcja się rozhula to już mikroby wytworzą związki których się nie pozbędziemy, tylko dlaczego czekać aż to nastąpi? Co do pasteryzacji - nie mam dużego gara, piwo warzę na raty i i dodatkowo rozcieńczam to mineralką. Nie spasteryzuję więc za jednym zamachem 20-25 l piwa, a pasteryzować 40 butelek na raty to trochę mi się nie uśmiecha. Dlatego zacząłem się zastanawiać dlaczego nikt nie próbował zasiarkować. Winiarze przecież mają te 12-15% alkoholu i to już samo w sobie dobrze konserwuje wino, my z naszymi 5-7% jesteśmy już bardziej podatni na infekcje. Następnym razem zrobię eksperyment, zasiarkuję piwo przerywając fermentację, zadam nowych drożdży i zobaczymy. Jak będzie pijalne to uznam to za skuteczną metodę.
-
Witam. Tak się zastanawiam dlaczego nikt nie próbował siarkować piwa z wczesną infekcją? Wszyscy tu piszą "jeżeli nie śmierdzi/nie wykręca to butelkuj i do szybkiego wypicia". A dlaczego by nie spróbować zasiarkować tak jak robią to winiarze? Bo wygląda to trochę tak że jak tylko pojawi się pierwsza oznaka infekcji to należy bezczynnie czekać z nadzieją że nie wpłynie drastycznie na smak piwa i nie zrobi nam granatów. Ja właśnie podejrzewam w swoim pseudostoucie lekką infekcję (ze trzy-cztery białe krązki pływają po przelaniu na cichą, w smaku i zapachu ok) i zastanawiam się dlaczego praktycznie nikt nie podejmuje próby ubicia infekcji? Kiedyś czytając to forum spotkałem się z tezą że winiarze siarkują bo przecież oni moszczu nie gotują, my gotujemy brzeczkę więc jesteśmy chronieni... ale przecież winiarze mają ochronę w postaci 2-krotnie wyższej zawartości alkoholu
-
Tak dla ścisłości - jakbym chciał wrzucić całość to by problemu nie było. Ale chce wykorzystać tylko część do ewentualnego podniesienia BLG. Kolory rozłożone są mniej więcej w połowie, tzn dolna część szara, górna biała. Przetnę w połowie, to białe potraktuję jako glukozę, to szare jako ekstrakt ze słodu i gitara
-
Kupiłem wczoraj coś takiego: http://www.browamator.pl/szczegoly.php?grupa_p=6&przedm=6158463 Jednak widzę, że w worku proszek jest w 2 kolorach - u góry biały, na dole taki szary/lekko brązowy. Jak rozumiem to białe to będzie glukoza, a do ciemniejsze to sproszkowany ekstrakt słodowy? Dobrze kombinuję? Czy to nie powinno być wymieszane?
-
Racja, zmęczony już wczoraj byłem. A czy do dezynfekcji wężyka igielitowego wystarczy nadwęglan sodu?