Skocz do zawartości

Koziol321

Members
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Koziol321

  1. A jak z nagazowaniem risa, bo u mnie po 4 miesiącach od butelkowania (ok. 23,5 blg zeszło do ok. 6) praktycznie nie ma gazu. Podzieliłem warkę na 2 części po 10l i do jednej dałem 10g płatków whisky na cichą. Potem butelkowałem dając po 30g cukru do nagazowania 1,5. Teraz przy otwieraniu butelki piwa leżakowanego z płatkami jest lekkie sykniecie i troszczeczkę nagazowane jest ale naprawdę niewiele, a w części bez płatków nic. Liczę, że z czasem się będzie gazować, co sądzicie, jest szansa ?

     

    Jeśli dałeś 30g na 10L, to powinno być dobrze, choć jeśli po 4 miesiącach jest tak niskie nasycenie to coś mogło pójść nie tak - może drożdże się zajechały podczas fermentacji. U mnie refermentowałem na glukozie (90g na 23L piwa + łyżka gęstwy). Po 6 miesiącach nagazowanie jest jak dla mnie trochę za wysokie, ale nie ma tragedii - piana za to petarda - jak na RIS'ach od Mikkellera. Płatków poszło 50g - dębina jest wyczuwalna.

     

  2. Też mi się zdaje, że błąd raczej leży w zacieraniu. Ilość drożdży wg wyliczeń (i zaleceń) była prawidłowa. Termometr raczej potrafię obsługiwać i jestem pewien, że temperatura zacieru nie spadła poniżej 65°C pod koniec zacierania (a przez większość czasu utrzymywała się na poziomie 68°C-67°C) ale ciężko ogarnąć temperaturę w 50L garnku przez 90 minut - choć starałem się dokładnie mieszać zacier przy pomiarach. Następnym razem zatrę w 71° i będzie OK, right :) ?

     

    Przypomniałem sobie, że do zacierania dodałem łyżkę kredy (węglan wapnia) celem podniesienia zasadowości zacieru.

     

    Co do leżakowania. Ostatnio zrobiłem porównanie mojego RIS'a z tym nowym KOMES RIS, który ponoć też był leżakowany 6 m-cy. KOMES ma więcej ciała i pełni niż mój - choć okropnie daje aldehydem octowym - może za jakieś 2 lata się ułoży.

  3. Zadałem 2 saszetki S-04 do RIS'a (23L) które przajadły 24 BLG do 5.5 BLG. Skutek: piwo zbyt wytrawne, mało słodyczy, mało ciała. Zacieranie jednotemperaturowe przy 68°C (90') - bez mash-out'u. Fermentacja przebiegła przy 20°C (pierwotnie miało być 18°C, ale nie udało mi się zejść tak nisko - warzyłem latem). 2 tygodnie na burzliwej, 6 na cichej z dodatkiem płatków dębowych leżakowanych w JIM BEAM Black. Po 6 miesiącach od zabutelkowania trochę tej słodyczy się pojawiło - zapewne od bourbon'u, ale mimo wszystko, nie ma ciała, żeby skontrować dość srogą goryczkę.

     

    To 24 BLG wykręciłem jedynie ze słodów - bez żadnych dodatków, typu ekstrakt słodowy, cukier. Drożdże zostały zrehydratyzowane jak należy. Zadane do brzeczki w temperaturze 18°C.

     

    Dlatego tym bardziej dziwi mnie dlaczego tak sobie poszalały. Za dużo ich było, fermentacja w zbyt wysokiej temperaturze? Może oba te czynniki. Przyznam, że drożdże ruszyły jak oszalałe - już po kilku godzinach. Już po kilkunastu godzinach podniosły temperaturę o kilka stopni, musiałem sporo walczyć, żeby ją ustabilizować na poziomie 20°C (pudło ze styropianu + PET'y z lodem). Wytworzona piana była raczej skąpa, a sama fermentacja potrwała może z 3 dni - po tym czasie piana zanikła całkowicie.

     

    Może następnym razem zastosować zacieranie sterowane temp. 30' w 62°C (p. maltozowa) i 30' w 72°C (p. dekstrynująca) + mash-out. Może warto też użyć płynnych drożdży?

     

    Załączam udział słodów:

     

    malts.jpg

     

    Niedługo chciałbym ponownie podejść do RIS'a, także każda sugestia mile widziana.

  4. Mi 2 saszetki S-04 zjadły RIS'a (23L) z 24 BLG do 5.5 BLG. Skutek: piwo zbyt wytrawne, mało słodyczy, mało ciała. Zacieranie jednotemperaturowe przy 68°C (90') - bez mash-out'u. Fermentacja przebiegła przy 20°C (pierwotnie miało być 18°C, ale nie udało mi się zejść tak nisko - warzyłem latem). 2 tygodnie na burzliwej, 6 na cichej z dodatkiem płatków dębowych leżakowanych w JIM BEAM Black. Po 6 miesiącach od zabutelkowania trochę tej słodyczy się pojawiło - zapewne od bourbon'u, ale mimo wszystko, nie ma ciała, żeby skontrować dość srogą goryczkę.

     

    To 24 BLG wykręciłem jedynie ze słodów - bez żadnych dodatków, typu ekstrakt słodowy, cukier. Drożdże zostały zrehydratyzowane jak należy. Zadane do brzeczki w temperaturze 18°C.

     

    Dlatego tym bardziej dziwi mnie dlaczego tak sobie poszalały. Za dużo ich było, fermentacja w zbyt wysokiej temperaturze? Może oba te czynniki. Przyznam, że drożdże ruszyły jak oszalałe - już po kilku godzinach. Już po kilkunastu godzinach podniosły temperaturę o kilka stopni, musiałem sporo walczyć, żeby ją ustabilizować na poziomie 20°C (pudło ze styropianu + PET'y z lodem). Wytworzona piana była raczej skąpa, a sama fermentacja potrwała może z 3 dni - po tym czasie piana zanikła całkowicie.

     

    Może następnym razem zastosować zacieranie sterowane temp. 30' w 62°C (p. maltozowa) i 30' w 72°C (p. dekstrynująca) + mash-out. Może warto też użyć płynnych drożdży?

     

    Załączam udział słodów:

     

    malts.jpg

     

    Niedługo chciałbym ponownie podejść do RIS'a, także każda sugestia mile widziana.

  5. Otworzyłem dziś RIS'a na laktozie. Kwasowość praktycznie zniknęła. Pojawiła się natomiast mleczna słodycz - do tego czekolada, paloność oraz mocna goryczka w smaku + delikatne nuty amerykańskiego chmielu w aromacie. Musi jeszcze poleżeć kilka miesięcy, ale powinno być dobrze.

  6. Słód palony obniża mocno pH, więc modyfikacja wody powinna iść w inną stronę, ja np. warząc stouty używam ok. 2 łyżeczki węglanu wapnia (kreda).

     

    Myślę, że trafiłeś w sedno. A ja jeszcze dodatkowo zakwasiłem wodę i to był błąd. No nic... Będzie dziki RIS :D

  7. Wszystko było robione na tym samym zasypie. To, że tydzień to za mało wiedziałem już po przelaniu na cichą :) Następnym razem wykażę się większą cierpliwością.

     

    Przed chwilą spróbowałem ostatnią niewiadomą, czyli DRY STOUT. Wszystko w porządku. Kwasowość na normalnym poziomie. Nagazowanie słabe.

     

    Natomiast druga otwarta butelka SWEET STOUT'a ostro zasyczała (mocne nagazowanie) - no i w smaku jest ewidentnie wyczuwalny, ostry, gryzący w język kwach. Do tego na powierzchni unosi się biała, drobna zawiesina. Wygląda to na infekcję. Dziwne, bo RIS nie wygląda na zakażonego - odpukać.

     

    Na szczęście to tylko wysłodziny - mała strata :)

  8. Witam wszystkich serdecznie,

     

    To mój pierwszy post na forum. Do rzeczy. Jakoś tak się stało, że uważyłem RIS'a (20L) - wg receptury zamieszczonej poniżej. RIS przez 4 tygodnie (1 tydzień - burzliwa, 3 tygodnie - cicha) odfermentował z 22 BLG do 5.5 BLG. Równolegle z wysłodzin powstał DRY STOUT (20L), który odfermentował z 12BLG do 5 BLG.

     

    Następnie sobie pomyślałem, że skoro to moja pierwsza warka, to poeksperymentuje ile się da. Dlatego kilka dni przed butelkowaniem obie brzeczki podzieliłem na pół zlewając do osobnych fermentorów i dodałem laktozy - zarówno do RIS'a, jak i STOUT'a - po 300g.

     

    Mija dokładnie 14 dni od zabutelkowania. Przed chwilą spróbowałem piw:

    • RIS - wyczuwalna lekka kwaskowość; ogólnie OK.
    • RIS z laktozą - wyczuwalna umiarkowana kwaskowość, ale słodycz ją w miarę ładnie kontruje
    • STOUT z laktozą: wyczuwalna ostra kwaskowość, wręcz metaliczność; wysoki stopień nagazowania

     

    Dodam, że pod koniec gotowania "załatwiłem" oba termometry i chłodziłem "na oko" - jak się okazało chyba niedostatecznie, bo fermentacja sobie poszalała (musiałem zostawić piwo na weekend w domu). Przed wyjazdem na fermentorach było po 24°C. Sama fermentacja była dziwna, bo piana była bardzo skąpa (może na 2 palce) i po moim powrocie (3 dni) całkowicie zanikła. Później piwko powoli dofermentowywało.

     

    I teraz pytanie. Czy owa kwaskowość to skutek zakażenia (na to wygląda), czy może skutek użytych słodów palonych?

     

    Dodam tylko, że wodę do zacierania zakwasiłem kilkoma kroplami kwasu fosforowego, bo miała odczyn mocno zasadowy. Może przesadziłem z kwasem???

     

    Sweet RIS był refermentowany na ekstrakcie słodowym (70g na 10L). Pozostałe piwa na glukozie: RIS (55g na 10L), STOUT'y (65g na 10L).

     

    Wiem, że 14 dni to za mało, żeby coś powiedzieć, ale nie chcę, żeby w razie infekcji porobiły się granaty.

     

     

    Receptura:

     

    SŁODY (zacieranie w 67°C - 90 minut - 30L wody; słody jasne od 1 minuty, słody ciemne dodane w 45 minucie, jęczmień palony na ostatnie 10 minut)

     

    Słody jasne (11kg):

    • jęczmienny pale ale (5,5-7,5 EBC) Weyermann / 5 kg
    • jęczmienny wędzony bukiem (3-6 EBC) Weyermann / 4 kg
    • pszeniczny (3-5 EBC) Weyermann / 1 kg
    • jęczmienny karmelowy (150 EBC) Cara Crystal / 0,5 kg
    • jęczmienny karmelowy (120 EBC) Cara Gold / 0,5 kg

    Słody ciemne (2kg):

    • pszeniczny czekoladowy (800-1200 EBC) Weyermann / 0,5 kg
    • jęczmienny palony Carafa typ II (1100-1200 EBC) Weyermann / 0,5kg
    • jęczmienny palony Carafa typ III (1300-1500 EBC) Weyermann / 0,5kg
    • palony jęczmień (1100-1200 EBC) Weyermann / 0,5 kg

     

    CHMIELE (gotowanie 60 minut):

     

    Mix na goryczkę (od 1 minuty):

    • Zeus / 20g
    • Cascade / 20g
    • Simcoe / 20g
    • Ahtanum / 15g
    • Warrior / 15g
    • Amarillo / 15g

    Aromat (od 40 minuty):

    • Cascade / 10g
    • Ahtanum / 10g
    • Amarillo / 10g

    DROŻDŻE:

    • S04 Safale

     

    Z góry dziękuję za wszystkie uwagi, które na pewno okażą się bardzo cenne dla początkującego adepty sztuki piwowarskiej :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.