Witam. To mój pierwszy post tutaj, więc się przywitam. Mam na imię Tomek i mam trzydzieścikilka lat:) oraz 4 warki za sobą...
Moja druga warka będzie konsumowana jako pierwsza, jako, że jest górniakiem, a pierwsza jest dolniakiem. Kilka słów o niej: blg 12*, słody pale ale, pizneński, monachijski, odrobina carahell, chmiele fuggles, EKG, drożdże S-04. Warzona była 25.11, 30.11 przelana na cichą, 6.12 butelkowana. Trochę szybko to wszystko, ale blg zeszło do 4 i utrzymywało się tak przez cały okres cichej. Na wszelki wypadek do każdej butelki wsypałem małą miarkę cukru, taką na butelkę 0,33. Piwko teraz nagazowuje się w miejscu o temp. 19-22°C, po 10 dniach jednak nadal piany nie ma, jakiś gaz jest, czuć, ale piany zero. Czy to normalne, czy może jednak za mało cukru?
Chciałbym tym piwkiem poczęstować rodzinę podczas wigilii. Czy do tego czasu zdąży się nagazować, zakładam, że tak. Czy lepiej podać słabiej nagazowane z niedużą pianą, wtedy butelki z ciepłego miejsca do lodówki przeniósłbym powiedzmy za 3 dni, czy lepiej jednak czekać do oporu by się lepiej nagazowało i do lodówki przenieść dzień przed wigilią? Innymi słowy, czy ważniejsze dla odbioru piwa jest odpowiednie nagazowanie, czy leżakowanie. Wiem, wiem, powinno leżakować conajmniej 2 tygodnie, ale sami rozumiecie, wigilia, moje pierwsze piwo, ciekawość rodziny itp