Witam :-)
Od długiego czasu przeglądam forum i korzystam z jego zasobów i wiedzy innych Piwowarów.
Czas teraz dać coś od siebie.
Wcześniej wykonałem kilka standardowych warek (mniej lub bardziej udanych, ale wciąż uczących czegoś nowego), i nie wymyśliłem przy nich nic nowego.
Na dłuższy czas musiałem zaprzestać warzenia (dzieci a co za tym idzie brak czasu), jednak nie mogłem przestać myśleć o swoim piwie. Nawet mniej udane z moich piw były lepsze od sklepowych.
No i wymyśliłem, mini warkę 5 litrów, żeby zaoszczędzić na czasie oraz przestrzeni. Kto ma dwójkę maluchów w domu ten wie że gorący pojemnik z filtrowaną brzeczką jest świetną zabawką
I zrobiłem żytnie IPA (takie mniej-więcej), pomiędzy rosołem i sosem na drugie danie.
Skład: słody pilzneński o,5 kg, wiedeński 0,5 kg, pale ale red 0,25 kg, żytni 0,25 kg, chmiele columbus, citra, gips piwowarski, mech irlandzki, drożdże US-05.
No to siup, zaczynamy...
Zacieranie: słód żytni 0,25 kg w 1 litrze wody, temp. 44-45 przez około 60 minut (przerwa na goździki i zneutralizowanie kisielu)
Do gara o pojemności 6,5 litra słody pilzneński, wiedeński po 0,5 kg. i 125 g. pale ale red, gips piwowarski (1/4 łyżeczki), do tego woda w ilości około 4 litrów, temperatura 64 stopnie.
Zacieranie przez około 60 minut, z podtrzymaniem temperatury na leniucha - bez mieszania w piekarniku.
Dorzucam 125 g. pale ale, żytni, podnoszę temperaturę do 72 stopni, uzupełniam wodą do 5,5 litra, zacieram znowu w piekarniku około 40 minut.
Próba jodowa (raczej zbędna...), ale co mi tam...
Teraz mashout na kilka minut.
Teraz filtracja i wysładzanie przy pomocy urządzeń z kosmicznych materiałów i zaawansowaną nanotechnologią
Obcięta butla piątka z wypalonymi gwoździem dziurami (potocznie znana jako fałszywe dno).
Filtracja niestety przebiegła tragicznie. Zatkało się z miejsca, w młócie pełno drobnego pyłu, trzeba było uruchomić plan awaryjny i wesprzeć się sitkiem perlonowym i cedzić przez nie, następnie młóto do miski, przelać gorącą wodą, zamieszać, odczekać i ponownie sito. Przerwa w 44 stopniach dla żyta nie zdała egzaminu, może pomógłby enzym rozluźniający.
Dodam że tym sposobem filtrowałem już raz. Sam jęczmień, na piwko coś ala belgian saison i nie było problemów a brzeczka była klarowna (piwo już zabutelkowane i czeka w piwnicy).
Uzyskałem 6 litrów dość mętnej rzeczki 14 blg.
Gotowanie przez 60 minut (tak z grubsza licząc, samo chmielenie przypilnowane dokładniej ), chmielenie: columbus 5 g. na 45 minut, citra 7g. na 15 minut i citra 8g. na 5 minut, do tego mech irlandzki namoczony wcześniej jakieś 2 godziny na 15 minut. Według kalkulatora PPPP, IBU powinno wyjść około 48.
Po gotowaniu otrzymałem 5 litrów brzeczki o blg 16, dodałem litr wody do otrzymania 14 blg. Ładny aromat chmieli, trochę goryczkowe ale przypuszczam że ułoży się z czasem.
Teraz czas na chłodzenie, pomogło mi kolejne zaawansowane technologicznie urządzenie czyli balkon i dwie butelki po 5 litrów
Butelki odkażone i zalane jeszcze gorącą brzeczką, zakręcone więc mogą się chłodzić bez obawy o zakażenie.
Rano, przed wyjściem do pracy zadałem brzeczkę starterem wykonanym wieczorem z rozcieńczonej brzeczki i drożdży. Wstawiłem do piwnicy i czekam na efekty...
Podsumowując.
Warka zrobiona: doświadczalnie, po partyzancku, z braku czasu, chęci wypicia własnego piwa, pomiędzy gotowaniem rosołu (widoczny gdzieś na drugim planie) i sosu do drugiego dania, zabawiania dzieci bo na dworze pada i karmienia tychże moich kochanych urwisów popełnionym rosołem i drugim daniem.
Wszystkie uwagi i sugestie (zwłaszcza konstruktywna no i zwłaszcza pochlebne) mile widziane
No i coś czuję iż to nie koniec mini warek, mam już pewne plany i przemyślenia w tej materii.
Pozdrawiam
P.S. Jak zabutelkuję a później odkapsluję i spróbuję to napisze.