Cóż to może być za syf na moim piwie? Pierwotnie brzeczka 12 blg, chmiel na około 20 IBU, gotowane z kwiatami hibiskusa. Po burzliwej wrzuciłem do fermentora jeszcze trochę suszonych kwiatów, tylko (jak widać) nieodpowiednio je zdezynfekowałem. Wróciłem po tygodniowym wyjeździe, z ciekawości, bez zdejmowania wieka, nieświadomy infekcji, nalałem trochę do szkła, wypiłem - pyszne. Cierpko-kwaskowe, z kwiatowym aromatem, troszkę czerwonych owoców. Gdy zdjąłem pokrywę do butelkowania, wtedy mnie ten nalot zadziwił. Tym mocniej, że próbowałem go wąchać na wszelkie sposoby, nawet jednej "brzydkiej" nuty nie złapałem. Pokrzepiony, wziąłem na palec trochę białego osadu ze ścianki po czym go spróbowałem. Nic kompletnie w smaku. Tu moje pytania: 1) To pleśń? Bakterie kwasu mlekowego? Inny syf? 2) Może mi po zabutelkowaniu wychodzić biały kołnierz w szyjce? 3) Jak czyścić sprzęt po takim czymś, OXI i dokładne szorowanie dadzą radę?