Skocz do zawartości

KubaMik

Members
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Wpisy na blogu opublikowane przez KubaMik

  1. KubaMik
    #1 Oatmeal Stout 13°Blg
    Długo zastanawiałem się jakie piwo uwarzyć jako pierwsze. Pamiętając smak świetnego Guinessa ze szkockiego pubu stwierdziłem, że będzie to stout, a po głębszym namyśle, żeby było trochę ciekawiej, zdecydowałem się na stouta owsianego W międzyczasie skompletowałem jeszcze cały sprzęt potrzebny do warzenia z pełnym procesem zacierania i zrobiłem zanurzeniową chłodnicę z rury miedzianej. Kupiłem gotowy zestaw surowców ze sklepu Browamator ( swoją drogą, po raz ostatni z tego sklepu) i już myślami byłem przy nadchodzącej niedzieli . Niedziela nastała, wpadł kumpel, który miał mi trochę pomóc i zabraliśmy się do roboty. Całość starałem się robić według dołączonego przepisu i wytycznych.
     
    Słody:
    Weyermann Pale Ale 3,2kg
    Caraaroma 0,3kg
    Carafa Special Typ I 0,2kg
    Dodatki:
    Płatki owsiane 0,5kg
    Palony jęczmień 0,3kg
    Chmiel:
    East Kent Goldings 30g granulat
    Drożdże:
    Safale S-04 11,5g
    Zacieranie:
    67° - 60 minut,
    następnie dodany palony jęczmień oraz słód Carafa. Podgrzanie do 76° i filtracja. Ta przebiegła bezproblemowo na wężyku z oplotu. Wysładzanie według przepisu do zebrania 22l brzeczki. Zmierzona gęstość brzeczki to 12°Blg.
    Gotowanie:
    60 minut
    Chmielenie:
    EKG 15g - 5 min
    EKG 15g - 40 min
    Szacowana goryczka - 15 IBU
    Fermentacja:
    Burzliwa w temp. 18°-20° przez 7 dni, później cicha w temp. 18°-20° przez 14 dni.
     
    Niestety zamiast myśleć, ślepo kierowałem się wytycznymi z instrukcji. Dopiero po zlaniu na cichą wpadłem na pomysł zmierzenia blg Niestety pomiar pokazywał 5,5°Blg. Nie mając w ogóle doświadczenia stwierdziłem, że piwko na cichej dofermentuje i będzie wszystko ok. Niestety po dwóch tygodniach cichej pomiar pokazał 5°Blg No ale cóż, piwko zabutelkowałem z nadzieją, że może chociaż będzie pitne...Niestety chwilę później popełniłem kolejny błąd wstawiając zabutelkowane piwo do piwnicy gdzie temperatura wynosiła 13°C (tu jakoś przestałem zwracać uwagę na instrukcję, bo tam było wyraźnie napisane co robić ). Jakież było moje zdziwienie gdy po 3 tygodniach piwo w ogóle nie było nagazowane Chcąc to naprawić wystawiłem piwko do temperatury pokojowej z nadzieją, że drożdże jednak ruszą. Dziś gdy to piszę, mija 5 tydzień od zabutelkowania, czyli drugi w temperaturze pokojowej. Piwo jest już prawie optymalnie nagazowane. Niestety w smaku bardzo cienkie i puste No cóż, takie początki...
    Nie ma co się poddawać, trzeba jechać dalej. Piwo jest pitne, więc może powinienem być zadowolony... Następna warka Special Bitter
  2. KubaMik
    Od czego by tu zacząć? No najlepiej to od początku... No dobrze, zacznijmy więc od samego początku. To, że piwo nie musi smakować tak jak jasnożółty płyn, stojący na sklepowej półce w butelce z etykietą Tyskiego czy Lecha, uświadomił mi mój kolega ze studiów Karol. Pewnego dnia poszliśmy po pracy do łódzkiego pubu Piwoteka i tam spróbowałem pierwszej IPY Nie od razu piwko przypadło mi do gustu. Było jakieś takie bardzo gorzkie i miało dziwny, mało piwny aromat. Od tego momentu Piwotekę odwiedzaliśmy regularnie, a ja stopniowo odkrywałem piwny świat. No ale...to co dobre szybko się kończy. Kumpel wyemigrował do Szkocji, a ja nie mając z kim odwiedzać Piwoteki, jakoś po pewnym czasie tego zaniechałem, a później znów wróciłem do picia sikaczy...Jakiś czas później, podczas podróży samochodem inny kolega uraczył mnie opowieścią jak to sam zrobił świetne piwo. Nie mogłem za bardzo w to uwierzyć i zacząłem wypytywać o szczegóły. Kumpel niezbyt przygotowany od strony teoretycznej, mówił coś o puszkach, o jakiejś brzeczce i fermentacji, ale nie za bardzo to wszystko trzymało się kupy. Pomyślałem sobie - skoro on zrobił piwo i twierdzi, że to łatwe - to ja też zrobię. No i stało się. Właśnie wtedy postanowiłem zostać domowym piwowarem. Gdy coś planuję, zawsze staram się zacząć od teorii. Nie inaczej było tym razem. Kupiłem książkę "Domowe warzenie piwa", przeczytałem ją, później obejrzałem cykl Kopyra i już wiele rzeczy stało się jasne:) Okazało się, że to cudowne piwo kumpla było z brewkita i, że dla początkującego to faktycznie całkiem niezłe rozwiązanie jak na pierwszą warkę. Stwierdziłem, że faktycznie, warzenie z pełnym procesem zacierania może mnie na pierwszy raz przerosnąć, dlatego pierwszą warkę też uwarzę z brewkita. Kupiłem na początek zestaw startowy z Browamatora i byłem za etapie zastanawiania się jakiego brewkita wybrać, gdy okazało się, że kolega siedzący obok mnie w pracy ( też Karol:)) popełnił już około 10 warek Stwierdził, że mi pomoże i, że nie będziemy robić żadnego brewkita tylko po ludzku zatrzemy i będzie git. Od tego momentu zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem domowym. W kolejnych wpisach postaram się opisywać po krotce moje warki, sukcesy i porażki. Bloga będę też traktował jako notatnik i brudnopis, dlatego pewnie znajdzie się tu wiele rzeczy istotnych tylko dla mnie:) Życzcie mi powodzenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.