Wczoraj zabutelkowałem czwartą warkę Dry Stout podzielonego na dwie części, po 6l każda. Jedna część chmielona na zimno ostatnie 20 godzin trzymana była w 13-14°C w celu przetestowania lodówki styropianowej, którą zmajstrowałem dzień wcześniej. I to właśnie ta część piwa po kilkunastu godzinach od zabutelkowania ma w każdej butelce pierścień piany. Oświetlając latarką szyjkę butelki widać jak mini bąbelki gazu podchodzą do góry. Na próbę z jednej butelki upuściłem gaz, syknęło wyraźnie i powstała piana na ok 1 cm. Część bez chmielenia na zimno po upuszczeniu gazu ledwo co syknęła i żadne bąbelki gazu się nie pojawiły. Mam dwa przypuszczenia co może być powodem:
temperatura 13-14°C spowodowała rozpuszczenie się dwutlenku węgla w piwie, po zabutelkowaniu i trzymaniu w temp 21-22°C gaz ten uwalnia się tworząc pianę w szyjce glukoza do refermentacji 78 g na 12 litrów (w przepisie było 130 g na 20 l). Glukozę rozpuściłem w gorącej przegotowanej wodzie, dobrze wymieszałem i odstawiłem do ostygnięcia na ok 2h. Po ostygnięciu nie wymieszałem ponownie glukozy. Do pierwszej części zlałem glukozą z wierzchu naczynia, a do drugiej części chmielonej na zimno poszła glukoza z dołu naczynia. Czy nie wymieszanie po ostygnięciu środka do refermentacji spowodowało, że słodsze opadło na dno więc do drugiej warki poszło większe stężenie glukozy i piwo ma objawy przegazowania?
Które z powyższych jest bardziej prawdopodobne?