Lobbing, mówimy tu o profesjonalnym, ma to do siebie, ze musi miec konkretnie ustalony cel i opracowana strategie. Nie ma co, zaczynac jakiejkolwiek kampanii bez solidnego przygotowania i okreslenia celów nadrzednych. Moja sugestia dot. lobbingu, stanowi raczej próbę analizy, co w środowisku piwowarskim jest nie tak, co da się przeżyć, a co kompletnie zamyka drogę i taka analiza sytuacji może pokazać na czym warto się skoncentrowac, ustalajac hierarchię celów. Oczywiście nie ma tu co oczekiwac rezultatów od razu, za tydzień czy miesiąc, lecz -niestety lub stety- lata, tak wyglada proces legislacyjny (chyba, ze mówimy o sytuacji kryzsowej, np. afaera hazardowa, gdzie trzeba bylo zmienic prawo bardzo szybko, bo tego oczekiwała opinia publiczna, choć czesto czas jest najwiekszym sprzymierzeńcem). Moja propozycja, jak nadmienilam wczesniej, nawiazuje do zamknietego juz watku dot. lobby i tak mysle, ze nie ma co skazywac na porazkę jakakolwiek ingerencje w polskie (i unijne) ustawodastwo, tylko dlatego, ze innym sie nie powiodło. Szczerze sie przyznam, ze nie znam sytuacji polskich winiarzy i zanim sie wypowiem, musze sie zapoznać z materiałem.
Podsumowując, wszyscy związani z przemysłem piwnym, w opozycji wielkich browarów stanowią pewną grupę interesu i skumulowanie sił (wszelkiego rodzaju- wiedzy, kontaktów, doświadczeń i chęci) może stanowić krok do zmian, tylko zanim zacznie się przystepowac do tych zmian, trzeba konkretnie wiedziec co sie chce zmieniac. Jednak lobbing to nie tylko gruntowna zmiana prawa, ale takze blokowanie pewnych niewygodnych projektów. Prawda jest taka, ze to Wy jesteście praktykami i wiecie co w trawie piszczy i co konkretnie jest blokujące, a co dodaje skrzydel i na ktory elemet istniejacego juz prawa warto wplywac. Moze stworzenie takiej analizy bedzie kluczowe dla rozwoju, a byc moze nic nie zmieni, ale przynajmniej da to jakis poglad