Minęło trochę czasu i dzięki jednemu z kolegów przypomniałem sobie, że jestem winien zakończenia tej historii.
12.04 dodałem nowe drożdże. Nie liczyłem specjalnie, że coś ruszy. I nie ruszyło. Przy okazji napowietrzyłem uczciwie. W czwartek przelałem do drugiego fermentora przez rurkę silikonową nie zasysając drożdży z dna. Wtedy miało smak i zapach nie budzący większych obaw i było jeszcze 4.5°Blg. Zapodałem 130g curku w syropie (jakieś pół szklanki wody). I do butelek. Pierwszą butelkę otworzyłem chyba po dwóch tygodniach. Było przyjemnie i delikatnie nagazowane, lekko kwaskowe jak się spodziewałem. Ale miało wtedy taki dziwny jakby cierpkawo-goryczkowy, trochę nieprzyjemny posmak. Wyraźny ale nie zniechęcający. Poza tym sporo drożdży przelałem do butelek, na dnie osiadła dość gruba warstwa, bardzo łatwo podnosząca się przy przelewaniu ale na szczęście nie podnosila sie przy otwieraniu. Miałem wrażenie, że w dużym stopniu na smak miały przelane do szklanki drożdże. Ale teraz nie upieram sie przy tej tezie. Postalo jeszcze miesiąc, dwa i ten posmak zniknął. Teraz jest lekko kwaskowe, raczej słodkawe z ledwo wyczuwalną goryczką. Drożdze lepiej się uleżały. Trudniej wstają. Mało gazu. Było fajne na lato.
Ogólnie efekt przeszedł moje oczekiwania.