Cześć.
Mam problem z procesem. Robiłem dzisiaj po raz drugi cukier kandyzowany. Zgodnie z instrukcją wszystkie kroki. Pienić zaczęło się przy 112°C, potem podgrzewałem do 125°C. Ta część była wspólna dla obu procesów.
Za pierwszym razem gotowałem jakieś 5 minut, a potem temperatura zaczęła całkiem szybko podchodzić do góry, delikatnie skręciłem ogień pod garnkiem. Momentalnie się wszystko zbryliło i skrystalizowało. Po dodaniu NaOH się zbrązowiło i pachniało pięknie, ale mam skrystalizowany kawał kluchy.
(Tutaj był 1 kg cukru, 200 ml wody, 50 ml brzeczki 10°Bx, 1,5 g NaOH niewykorzystane w całości).
Za drugim razem nie skręcałem ognia, a dolewałem wody gdy temperatura podchodziła pod 135°C, roztwór miał więcej wody i temperatura spadała, regularnie mieszałem i po jakichś 15 minutach nagle wszystko się zbryliło i zamieniło w skrystalizowaną kluchę. Reakcja z NaOH znowu zaszła, bo po dodaniu jest piękny piernikowo-chlebowo-pumperniklowy aromat, ale mam okropną bryłę.
(Składniki jak wyżej tylko podzielone przez 2).
Czy ktoś ma jakiś pomysł co mogłem skopać? Może nie powinienem regularnie mieszać?