Update po 3 tygodniach:
Zrobiłem sobie pomiar BLG (stwierdziłem, że nie będę przelewać na cichą, bo nie mam na stanie drugiego fermentora, a nie chciałem ryzykować infekcji przelewając do gara i następnie z powrotem do fermentora). BLG na dzisiaj 4,5 (startowe było 19). Piwo pachnie świetnie i smakuje jeszcze lepiej (spora goryczka, wyczuwalny alkohol, ale przy takim BLG startowym można się było tego spodziewać), problem w tym, że w fermentorze zrobiło się sporo "błota"(?), sporo czyli 4 litry.
Piwo jak wspomniałem smakuje bardzo dobrze pod warunkiem nalania bez tego osadu, po jego dolaniu niestety czuję jakieś drobinki, chyba za słabo odfiltrowałem młóto, czy może jest to coś innego?
I teraz mam dylemat co dalej? Oryginalny plan miałem taki, aby jutro dokonać ponownego pomiaru BLG, żeby sprawdzić czy już nie spada (myślę, że po 3 tygodniach fermentacji już nic nie ruszy), jeśli nie to we wtorek/środę chmielenie na zimno i w piątek/sobotę rozlew. Zastanawiam się czy jednak nie spróbować przelać piwa do gara, usunąć tę sporą warstwę osadu, wyczyścić fermentor i wlać piwo z powrotem, obawiam się jednak dwóch rzeczy:
1. Natlenienia
2. Infekcji
Co byście radzili zrobić? Zostawić tak jak jest i wtedy w butelkach będzie trochę błota, czy jednak lepiej się tego pozbyć przed rozlewem?