Witam, jakieś dwa tygodnie temu nastawiłem piwo z brewkita (ciemne słody z WESa, drożdże S-04, celowałem w jakiegoś stoucika). Burzliwa się skończyła, spadło do 5 BLG i tak już stało, więc chciałem przelać na cichą. Niestety popełniłem kardynalny błąd i źle przykręciłem uszczelkę z kranikiem w fermentorze do którego przelewałem. W odruchu paniki szybko przelałem od góry z powrotem do poprzedniego fermentora żeby zminimalizować straty, przykręciłem porządnie i ponownie zlałem na cichą. Wygląda jednak na to, że z cichej znowu zrobiła się burzliwa (zruszyłem drożdże i się obudziły?). Cały czas rurka bulga, aczkolwiek bardzo rzadko, mniej więcej raz na kilka godzin. Na powierzchni piwa widać bąbelki, ale wydaje mi się, że to po prostu dwutlenek węgla i drożdże podniesione z dna (przesyłam zdjęcie). W smaku też nie widać oznak zakażenia. Sprawdzałem parę razy BLG, spadło do 4 i tak stoi już kilka dni. Stąd mój dylemat - poczekać aż przestanie bulgać czy już rozlewać z mniejszą ilością cukru?