Witam,
nie wiem czy w dobrym miejscu piszę. Robię pierwsze piwo z brewkita. Jest to Mangrove Jacks Rustic Brown Ale. Dodałem do niego 1,5 kg słodu. Początkowe Blg wynosiło 11st. Zadałem drożdże, fermentacja ruszyła już po dwóch godzinach - bąbelki w rurce były co kilka sekund. Temperatura jakieś 25 st (nie wiem czy to mało czy dużo, tyle mam w mieszkaniu i innej nie mogę zapewnić). Po dwóch dniach jakby fermentacja ucichła - bulgotało raz na 5-7 min. Trzymałem to tak do 10 dni, zmierzyłem i było coś koło 4 Blg. W instrukcji było alby butelkować jeżeli spadnie poniżej 3 Blg więc zostawiłem by dalej fermentowało. Jednak po tym jak otworzyłem fermentor do pobrania próbki coś ruszyło i bulgotało częściej (raz na minutę). I trzymałem to do dzisiaj (20 dzień od rozpoczęcia). Dzisiaj jeszcze raz otworzyłem by zmierzyć i po otwarciu jakby był kwaśnawy/ostry zapach. W smaku też mi się wydaje jakby kwaśnawe. ale na wierzchu nie ma żadnej pleśni, jest tylko delikatna resztka pianki. Zmierzyłem i wyszło, że ma 5Blg. A do tego gazuje.
I tu moje pytania:
1) Czy piwo w fermentorze na tym etapie może się tak nagazować by po przelaniu do probówki widać było ulatniające się bąbelki?
2) Czy piwu mogło jakoś skoczyć Blg skoro miało 4 a teraz ma 5st? Czy też może jest to wina bąbelków które czepiały się aerometru?
3) Czy ten zapach może być objawem zepsucia (dezynfekowałem wszystkie sprzęty, próbki pobierałem wyparzoną chochlą)?
4) Czy jeszcze je trzymać w fermentorze do momentu aż przestanie bulgotać czy też zlać, dosłodzić i do butelek?
Bardzo proszę o jakieś wskazówki.