Na początek się przywituje bo to mój pierwszy post
Jestem w trakcie fermentacji swojej pierwszej warki, i powoli myślę o butelkowaniu.
Trochę już poczytałem i zastanawiam się dlaczego cała brać piwowarska jest trochę przeczulona na punkcie butelek twist-off?
Czytałem sporo wypowiedzi w stylu np. "zakręcać to sobie można słoiki", "jak ci zwykłe kapsle przeszkadzają to kupuj puszki", "naucz się otwierać piwo czymkolwiek", ale mało jakichś merytorycznych faktów.
Chodzi o to że posiadam ok 25 butelek twist-off 0,33l po lechu free. Wiem wiem, zielone szkło- mam zamiar natychmiast schować je do ciemnej szafy i wypijać w pierwszej kolejności w celach degustacyjnych. Pozostałe 15l warki mam zamiar rozlać do zwykłych butelek.
Pojemność 0,33l i odkręcany korek wydają się być idealnym sposobem, tak żeby niezobowiązująco co kilka dni w celach edukacyjnych próbować piwa i zobaczyć jak się zmienia Robiłem już próby eterną i butelki kapslują się idealnie. Zrobiłem też z pięć testów ciśnieniowch - świeżo otwarte, zimne lechy free, zakapslowałem, doprowadziłem do temp pokojowej, a następnie wstrząchałem ile siły starczyło. Żadnych syków spod kapsli, włożone pod wodę też nie dają bąbelków, po odkręceniu (przy odkręcaniu trzeba włożyć odrobinę więcej siły niż przy zakręconych fabrycznie) oczywiście gejzer
Więc jak to w końcu jest? Można czy nie można?