Pierwsza degustacja Amber Ale (12 dni od butelkowania). Ładna, drobno pęcherzykowa piana, dosyć trwała. Fajny, bursztynowy kolor. Niestety, w aromacie na pierwszym planie jest taka "likierowa nuta". Wydaje mi się, że często czułem podobną w barley wine'ach. Nie wiem, czy może pochodzić ona od słodów karmelowych, czy raczej błędów w procesie fermentacji (start drożdży po 36 godzinach)? W tle lekkie aromaty od chmielu.
Dodatkowo, goryczka średnio-wysoka i niestety trochę zalegająca na języku. Tutaj też nie wiem, czy to kwestia złego wysładzania, czy dość głębokiego odfermentowania piwa.
Na przyszłość zwiększę też poziom nasycenia z 2,2 do 2,4.
Podsumowując - piwo prezentuje się pięknie, szwagrowi pewnie będzie smakowało, ale jeszcze sporo nauki przede mną. Może z czasem jeszcze się ułoży.
EDIT
Po kolejnych 10 dniach piwo znacznie lepsze. Zniknęły nuty bimbrowe, ściągająca goryczka, a piana jest bardziej obfita. Z minusów - bardzo delikatny aromat chmielowy, czyli coś z czym cały czas mam problem. Na przyszłość muszę chyba sypać bardziej szczodrze.