Siema wariaty,
Zacząłem swoją przygodę z piwowarstwem domowym i napotkałem się z małym problemem podczas refermentacji. Otóż udało mi się uwarzyć pierwsze piwo z brew-kitu, cała procedura przebiegała pomyślnie, aż do czasu refermentacji. Mam problem z nietrzymającymi kapslami tzn, po zakapslowaniu butelek kapslownicą firmy Eterna część butelek po potrząśnięciu i przyłożeniu do ucha "syczy", co jest ewidentnym dowodem na to, że kapsle nie trzymają. Podejrzewałem, że to wina butelek ze stosunkową krótką szyjką (butelki po Namysłowach), ponieważ zasadniczo wszystkie zakapslowane piwerka w tych butelka "syczały". Postanowiłem zatem, że spróbuję parę butelek z Namysłowa przelać do innych butelek, takich przy których nie udało mi się usłyszeć syczenia (np heineken, łomża), jednakże problem nie zniknął. Kapsle (białe 26mm) zakupiłem na stronie browamator.pl. Niestety syczenie objawia się również tym, że piwerko (2 tygodnie od zabutelkowania) nie jest praktycznie w ogóle nagazowane. Część zakapslowanych butelek, która nie "syczała" skrywa w sobie pięknie nagazowane piwko.
Kieruję zatem pytanie, czy ktoś miał podobny problem i udało mu się go jakoś rozwiązać. Przeglądałem różne zakamarki forum i zasadniczo wniosek nasuwa się taki, że jest to prawdopodobnie wina kapslownicy, ale nie do końca w to wierzę, bo jeśli tak jest, to jakim cudem część z zabutelkowanych piwek ma się dobrze? Wpadłem na pomysł, żeby butelki po prostu leżakować "do góry nogami", co teoretycznie powinno zapobiegać uwalnianiu się gazu spod kapsla.