Witam wszystkie piwowarki i piwowarów.
Warzę od grudnia zeszłego roku i właśnie w niedzielę popełniłem kolejną warkę z zacieraniem - Portera angielskiego. Z okazji ósmej, okragłej rocznicy warki postanowiłem za radą z Wiki po raz pierwszy przeprowadzić test stabilności brzeczki>
" test stabilności brzeczki mówi nam o czystości mikrobiologicznej nastawionej brzeczki - tuż przed zadaniem drożdży odbieramy z fermentora do wysterylizowanego pojemnika niewielką ilość brzeczki i trzymamy ją pod przykryciem przez kilka dni w cieple. Po trzech dniach sprawdzamy, czy nie ma śladu infekcji: nagazowania, piany, kożucha, czy brzeczka smakuje czysto i świeżo. Jeżeli tak, oznacza to, że nasz proces jest wystarczająco sterylny. Inne źródła twierdzą, że kontrolę nalezy robić aż po siedmiu dniach trzymania w cieple. "
Do wtorku wszystko szło dobrze, ale wczoraj rano zauwazyłem na dnie słoika warstwę drożdżaków, a po południu elegancka pianę. I tu pojawia się pytanie:
a/ stresować się, rwać włosy z głowy, robić rewolucję w browarze, zmieniać technologię...
b/ czy nie przejmować się, wypić , mieć nadzieję, że w normalnych warunkach właściwe drożdzaki opanują wcześniej środowisko i zdominują dzikusy.
Jeszcze trochę o technologii - chłodzę chłodnicą w garze, potem przelewam do fermentora, napowietrzam ręcznie takim dynksem do ubijania piany (jakieś 15 min), zadaje drożdże (tu rehydr. Safale S04) i ponownie nieco napowietrzam.
Podejrzewam, że właśnie ten czas wykorzystują dzikusy do wskoczenia do fermentora.
Uf, trochę się rozpisałem ale to dlatego, że chętnie posluchałbym rad doświadczonych koleżanek i kolegów.
Aha, taka metodę stosuje od początku i gotowe piwko jest jak najbardziej pijalne
Pozdrawiam