Skocz do zawartości

Glapson

Members
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Glapson

  1. Obiecałem - oto jest: Wyszło całkiem nieźle, nagazowanie dobre, piana mocna i trwała, smak pełny choć - jak na mój gust - trochę za wytrawne i zbyt goryczkowe. Plasterek pomarańczy komponuje się idealnie Na pewno będzie następna warka witbiera ale już na lepszych drożdżach, polecanych przez kolegów wyżej. Jeszcze raz dzięki za wszystkie konstruktywne porady i życzę wszystkim wesołych i spokojnych Świąt oraz piwnego Nowego Roku! 😊
  2. Dzięki za wszystkie podpowiedzi i porady dotyczące drożdży, a tą z milk stoutem wezmę sobie szczególnie do serca - zamierzam go uwarzyć jakoś niedługo po Nowym Roku, chcę dodatkowo wzbogacić go sokiem z czarnych jagód. Piłem takiego jakiś czas temu i pomimo że nie jestem fanem dodatków owocowych do piw (no może oprócz krieka, którego uwielbiam), to te jagody mega mi się komponowały w stoucie, nie gorzej niż nuty kawowe czy czekoladowe.
  3. Hmm, zasadniczo jest to moja pierwsza warka witbiera, więc trudno żebym coś polecał nie mając porównania. Generalnie S-33 dały radę, chyba że masz dostęp do innych szczepów belgijskich Tak w sumie - po krótkim przemyśleniu - biorąc pod uwagę że witbier jest podstylem piwa pszenicznego, to i "skażony" nawet za mocno powiedziane... Doczytałem też, że WB-06 również nadają się do witbierów, choć z pewnością prym wiodą w klasycznej pszenicy.
  4. Hej, Owszem, piwo zyskało nieco goździkowych nut oraz więcej mętności poprzez dodanie WB-06 (dla jasności, dodałem takie bo miałem pod ręką, niestety nie miałem zapasowej paczki S-33), jednak nie nazwał bym go pszenicznym - oryginalny szczep jednak dobrze się obronił i zdecydowanie nadal dominuje styl witbiera, choć już oczywiście - jak piszesz - został "skażony". O granaty już się teraz raczej nie boję, niepokoiłbym się jeszcze tydzień temu - choć dla pewności, tradycyjnie narzuciłem na skrzynki stary ręcznik aby w razie czego zminimalizować bałagan
  5. Dzień dobry Wszystkim, zamieszczam mały update obecnej sytuacji: Po ok. tygodniu od zadania dodatkowych drożdży, Blg zeszło jeszcze do 3,8 - 4,0. Jak dla mnie to już OK. Poczekałem jeszcze 3 dni, wartość się już nie zmieniła - wczoraj zabutelkowałem: Przed Świętami otworzę pierwszą, prześlę zdjęcie i doznania smakowe - trzymajcie kciuki! 😜
  6. w suchym i chłodnym miejscu, termin ważności nie minął jeśli o to chodzi. Po uwodnieniu były aktywne, a burzliwa jak już pisałem wcześniej przebiegała podręcznikowo - bulgotanie i piana na 1,5 cm już po 6 h od zadania, faza wysokich krążków po ok. 15 h, uspokoiło się dopiero po 30 h.
  7. W zestawie są płatki błyskawiczne, nie kleikowałem zatem wcześniej. Poszły od razu w zasypie ze słodami.
  8. Mała poprawka: wkleiłem link do zestawu ze słodami nieśrutowanymi, moje były śrutowane. Poza tym niczym się nie różnią, może oprócz tego że ja miałem zestaw kupiony jeszcze w zeszłym roku, gdzie zamiast chmielu Saaz był amerykański Sterling. Reszta tak samo jak w linku.
  9. Zestaw z BA: https://browamator.pl/ba-witbier-13-surowce-na-20-l-piwa-z-zacieranie/3-34-655 Nie modyfikowałem go, nie licząc tej dodatkowej saszetki drożdży zadanej po drodze. Jeśli miałbym go kiedyś powtarzać, to już wiem że dorzuciłbym trochę świeżych skórek pomarańczy do gotowania, tych suszonych w zestawie jak dla mnie jest trochę za mało.
  10. Też tak myślę, że potencjalne zakażenie (choć jak pisałem raczej mało prawdopodobne) nie objawiało by się słabym odfermentowaniem, wręcz przeciwnie. Tak, próbka była raczej odgazowana (choć kilka bąbelków przy ściance było), temp. ok. 20 C, cukromierz zakręcony kilka razy i pośrodku cylindra, odczyt znad menisku. Raczej nie ma mowy o błędzie, załączam zdjęcie. Cylindra pomiarowego używam standardowego, z BA.
  11. Witam, mam taki problem: kolejna warka w toku, Witbier 13 Blg z zacieraniem. Wszystko szło jak po maśle, fermentacja burzliwa przebiegła podręcznikowo, Blg początkowe brzeczki nastawnej 13 st., czyli tyle ile trzeba, po 6 dniach zmierzyłem ekstrakt, 5,5 Blg - super. I tu zaczyna się problem, bo po 11 dniach Blg... wciąż 5,5. Myślę sobie, nie może być żeby drożdże zakończyły już fermentację, czekam kolejne dwa dni - wciąż 5,5. Przeglądam fora, niewiele znalazłem, zatem sięgam do mądrej księgi JJ Palmera - jest taki casus: "Wygląda na to że fermentacja się zakończyła, a areometr podaje wysoką wartość" - no jak strzelił, mój przypadek. Zgłębiam więc lekturę i tak: przyczyna nr 1: Zbyt zimno. Czyli drożdże wpadają w letarg, strajkują, itp. Temp. mojej brzeczki wynosiła wtedy 19 st. C, zatem to chyba nie ten powód, mimo wszystko podniosłem temperaturę do 21 st. C i zakręciłem fermentorem zgodnie z zaleceniami mistrza. Zgodnie z oczekiwaniami nic nie pomogło - kolejne dwa dni i nadal uparcie wskazanie Blg 5,5. Przechodzimy do przyczyny drugiej: drożdże za słabe lub zadane w niedostatecznej ilości. Hmm, przebieg burzliwej by na to nie wskazywał ale co mi tam: uwodniłem saszetkę WB-06 i zadałem. Kolejne dwa dni trochę bulkało, myślę sobie na pewno musiało coś spaść. Dzisiaj sprawdzam i załamka: 5,5 Blg... 😔 Nie mam więcej pomysłów, a nie chcę dalej strzelać w ciemno. Do Świąt zostały 3 tygodnie, a ja obiecałem rodzinie że przywiozę skrzyneczkę własnej roboty wybornego witbiera... Nie chcę już przelewać na cichą (goryczka i mętność piwa jest dla mnie OK), chciałbym już je dawać niedługo w butelki żeby się ułożyło w smaku i odpowiednio nagazowało. Ale to 5,5 Blg mnie niepokoi, bo po pierwsze za niska wyjdzie zawartość alkoholu (nawet po refermentacji wyjdzie ledwo 4%, celowałem w ok. 5%), no i obawa przed granatami. Podsumowując, za wszelkie porady bardziej doświadczonych kolegów będę zobowiązany 😉 Może jeszcze kilka pomocnych informacji: - wskazania balingometru są na pewno prawidłowe, mierzyłem dwoma, kalibrowanymi - nie doszukiwałbym się błędu w odczycie - temp. fermentacji przez te 2 tygodnie: 19 - 21 st. C - od momentu zadania drożdży (pierwszych) do dzisiaj warunki sterylne, zakażenie raczej mało prawdopodobne - podczas gotowania brzeczki odparowało mi więcej niż powinno i zamiast 20 L nastawnej miałem niecałe 17 L - nie wiem czy ten fakt ma jakieś znaczenie, Blg początkowe było prawidłowe.
  12. Generalnie pszeniczne, szczególnie witbier (to właśnie będzie moja kolejna warka, z zacieraniem), chociaż ostatnio coraz bardziej przekonuję się do stoutów i porterów. Do tej pory ich nie trawiłem ale chyba gust mi się zmienia... ?
  13. Dzięki serdeczne za wszystkie odpowiedzi i podesłane linki do artykułów. Myślę, że przyczyna tej szybko schodzącej piany może leżeć w zbyt wielu niuansach aby było to w tej chwili do ustalenia. Mam jeszcze tylko nadzieję, że jednak czas zrobi swoje i piana się poprawi - obiecuję wrzucić posta ze zdjęciem i komentarzem po kolejnych 2-3 tygodniach. Najważniejsze, że piwo już jest pijalne, a będzie tylko lepsze z czasem. PS. Tak jeszcze tylko na koniec jedna rzecz, o której wcześniej nie wspomniałem: do warki użyłem wody mineralnej. Już po fakcie doczytałem, że woda zmineralizowana nie jest dobra do warzenia piwa, lepsza jest źródlana. Nie sądzę żeby to akurat mogło mieć wpływ na problem szybko schodzącej piany, ale skoro już rozkminiać temat to do ostatniego szczegółu
  14. Rzeczywiście, temat podobny. I powoli dochodzę do wniosku, że konkretna przyczyna jest już chyba nie do ustalenia... Problemy typu tłuszcze czy olej mogę zdecydowanie odrzucić, nawet w zakażenie nie chce mi się wierzyć, bo przy robieniu piwa miałem warunki niemal laboratoryjne (nawet żonie i dzieciom zakazałem do kuchni wchodzić żeby mi nie chuchali ? Ja nie napowietrzałem mikserem (choć czytałem o tym sposobie, tudzież z pompką do akwarium), ale po prostu wlewałem z dużej wysokości starając się jak najwięcej chlapać - tak jak Kopyr radzi oraz inni uznani też. U mnie raczej bym się martwił o to, że było za mało napowietrzone...
  15. Tak, teraz już wiem. PET-y do zamrażary przed dolaniem, nie ma innej opcji jak się nie ma chłodnicy Dodatkowym surowcem fermentującum było 1 kg BA brewkit Plus z z Browamatora. Z tego co wiem to jest chyba mieszanka suchego ekstraktu słodowego i glukozy.
  16. Cześć wszystkim, Jestem nowy na forum, swoją pierwszą przygodę z własnym piwem miałem już 15 lat temu ale przez ten czas wiele nie uwarzyłem, dopiero teraz udało mi się zrobić moją drugą warkę, surowce do trzeciej już czekają w garażu. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i niewątpliwie do usłyszenia w którymś z wątków, jako że od teraz zamierzam bawić się w to duuużo częściej :-)
  17. Te 2 tygodnie trzymałem jak już się upewniłem, że ekstrakt się ustabilizował w odstępie kilkudniowym. Początkowe BLG = 10% (OG = 1,040), końcowe BLG = 2,5% (FG = 1,008). Licząc wg BLG, alkohol przed refermentacją był 3,9%, wg OG/FG był 4,1% (różnica pewnie wynika z błędu odczytu pomiaru). W każdym razie końcowa zawartość alkoholu powinna być w granicach 4,5% i na tyle mi to wyglądało podczas próbowania.
  18. Też mi się tak wydaje, że to nie był powód. Niektórzy trzymają nawet do 4 tyg. i wychodzi OK. Drożdże dałem dołączone do brewkitu (P1313, nawet nie wiem czy to ich właściwa nazwa, innej na saszetce było), 10 g. Miałem co prawda też paczkę Safale US-50 które byłyby pewnikiem, ale w końcu dlaczego te dołączane do zestawu miałyby być do bani, chciałem sprawdzić co wyjdzie. Co do temperatury, hmm... no więc tu miałem małą bitwę, bo zawaliłem trochę początek i w momencie dolania docelowej ilości wody do gorącego ekstraktu (miałem za mało schłodzoną wodę), osiągnąłem temperaturę brzeczki ok. 32 st. C i potem przez 2 godziny walczyłem żeby ją szybko obniżyć, bo drożdże już się uwadniały w tym czasie. Ostatecznie zadałem drożdże w temperaturze 22,5 st. C, więc 3-4 stopnie więcej niż się powinno, nie wiem też czy ten wydłużony czas rehydratacji nie wpłynął niekorzystnie. A ja w tym czasie biegałem z fermentorem na zewnątrz (bo był mróz) a ostatecznie i tak musiałem dolać jeszcze 2 litry zimnej wody bo cholerstwo ani o stopień już nie chciało zejść niżej. Więc ostatecznie zrobiłem warkę 22 l o mniejszym ekstrakcie, choć planowałem zrobić 18 l o większym.
  19. Witam wszystkich, Nie znalazłem podobnego tematu na forum, więc z góry przepraszam jeśli podobny wątek już gdzieś istnieje. Mam mały problem z pianą na piwie - bardzo szybko znika. Zdjęcie pokazuje pianę tuż po nalaniu, wygląda niby OK ale dosłownie 4-5 sekund później nie ma po niej śladu. Warka dopiero co zrobiona, Finlandia Premium Lager z brewkitu, 2 tyg. na burzliwej, bez przelewania na cichą, 2 tyg. refermentacji w butelkach w temp. ok. 20-21 st. Dodatkowym surowcem fermentującym był BA brewkit Plus, refermentacja cukrem. Szklanka czysta, sucha, bez śladów tłuszczu czy środków myjących. Smakowo piwo raczej dobre (choć jeszcze się musi uleżeć, na razie trochę mało wyraziste), dobrze nagazowane. Pomyślałem jeszcze, że może przyczyna leży w tych 2 tyg. na burzliwej i autoliza drożdży zadziałała, z drugiej strony np. John J. Palmer w swojej książce zaleca właśnie 2 tygodnie... Sam już nie wiem gdzie po drodze popełniłem błąd (może piwo się po prostu zakaziło), ktoś miał podobną sytuację? Czy może z czasem (np. za parę tygodni) będzie lepiej, w końcu to lager? (przedtem warzyłem tylko pszeniczne)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.