Skocz do zawartości

Spotter

Members
  • Postów

    223
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Spotter

  1. Ja butelkuję we wszystko co się da, z wyłączeniem butelek zielonych (ze względu na przepuszczalność światła). Bardzo dużo mam butelek od "Żywego", gdzie wszystkie są nie zwrotne, ale część z nich jest gruba a część cienka. Dwie warki mam lekko przegazowane, wychodzą same z butelki po otwarciu, ale nie miałem jeszcze przypadku, żeby któraś mi wybuchła. Także jeżeli dobrze odfermentujesz piwko i nie dodasz za duzó glukozy/cukru do refermentacji, to nic strasznego nie powinno się dziać. Oczywiście nie polecam Grety - może uszkadzać lub wręcz niszczyć szyjki butelek.

  2. Piwo to piwo i nie ważne czy z puszki czy zrobione samemu. Moje 3 pierwsze były właśnie z puszek, ale tylko dlatego, że nie miałem jeszcze sprzętu. Oczywiście piwko robione samemu od A do Z jest o niebo lepsze. Podobnie jak kolega wyżej, polecam Ci zagłębienie się w wiedzę dostępną na wiki i forum a później, jeżeli będziesz mieć jeszcze jakieś pytania, to pisz. A na sam początek polecam Ci gotowe zestawy surowcowe jakie znajdziesz w każdym ze sklepów. Zaczynaj od górniaków i przeleć wszystkie style, jakie są dostępne - zobaczysz wtedy, co Ci odpowiada a co nie i dopiero zacznij z własnymi przepisami. Ja tak zrobiłem i tak każdemu doradzam. Poza tym potrzeba sporo warek (moim zdaniem) aby zacząć świadomie kombinować z przepisami i czuć różnicę.

  3. Tak sobie czytam ten wątek, bo jak ja to mam w zwyczaju, najpierw wpadnę na pomysł, coś zrobię a dopiero później czytam ;) Tydzien temu uwarzyłem miodowe (teoretycznie) na 1,25kg miodu gryczanego. Miód dodałem jeszcze na etapie warzenia i aromat był piękny. Blg w brzeczce nastawnej to aż 17Blg i po tygodniu zeszło do 5blg. Oczywiście za każdym razem, gdy pobieram próbkę do sprawdzenia cukru, wącham ją i smakuje. Generalnie aromat miodu, jak jego nutki smakowe są wyczuwalne. Oczywiście nie są tak intensywne jak w tych sklepowych, ale wydaje mi się, że może to być całkiem udana wareczka. Jak piwko będzie już pijalne, to się koniecznie podzielę z wami wrażeniami. Ale wydaje mi się, że coś z tego może być.

  4. Zapas jest i będe go utrzymywał. Ale w sezonie zimowym, to mi schodziło średnio 20 butelek na miesiąc. I to najczęściej przez to, że była 1 lub 2 spotkania. Także podaż 5-6 warek rocznie spokojnie zaspokoi popyt ;) W końcu to jest 240 buteleczek. A jak zacznie znikać, to... wtedy przyspieszę :D

  5. No nieee, jak mógłbym rzucić warzenie? Piwo jest tak dobre, że nie ma mowy, bym to porzucił. No ale wiesz, jak mi się piwek nazbierało, to musiałem zwolnić- bo kto by to wypił? No i kobiecie musiałem poświęcać troszkę czasu. Wydaje mi się, że teraz zwolnię do max 5-6 warek rocznie, bo poprostu mam tysiące innych spraw do załatwienia.

  6. Po ponad pół roku wracam na to forum. Widzę, że mam spore zaległości i że wiele się tutaj pozmieniało. Obecnie na moim koncie jest 21 warek (ostatnia właśnie fermentuje) z czego dwie już wg. własnego przepisu. Moja nieobecność była spowodowana poznaniem mojej drugiej połówki i brakiem czasu na cokolwiek :D Ale obecnie mam zamiar do tego wrócić, bo piwko dobre i zbiera coraz więcej pochwał a i zapasy z czasem się skończą. Zostało mi jakieś 300 butelek a to raczej mało ;) Już nawet zrobiłem zakupy w HB u ... Doroty. Ale zdziwienie u mnie niesamowite! Ahhh, ale mi tego brakowało. Niebawem powinienem uzupełnić brakujące warki.

  7. Hmmm, jak tak czytam, to moim zdaniem kompletnie się nie powinieneś przejmować, że masz 15°Blg skoro przetrzymałeś w 72°C aż 50 min. Wydzieliło ci się więcej cukrów i stąd masz wyższy odczyt. Ale pamiętaj, że przy tej temp. wydzielają się cukry nierefermentowalne przez drożdże a co za tym idzie, °Blg końcowe będzie dosyć wysokie. Piwo będzie bardziej treściwe i mocno pieniste.

  8. Kolega slotish ma rację - robienie lagera czy pilsa na początek, to trochę rzucanie się na głęboką wodę. Jeżeli już zaczynasz od brewkitów, to kup sobie jakiegoś lager'a i działaj wg. instrukcji i użyj ekstraktu słodowego.

     

    Co do klarowania - wiele osób twierdzi, że po brewkit'ach jest niepotrzebna, ale... wtedy w butelce Ci zostanie masa osadu drożdżowego. Jeżeli byś je potrzymał min. 2 tyg. na cichej, sporo już wtedy się wytrąci i zostanie w fermentorze. Jak postąpisz - zależy tylko od Ciebie.

     

    A po zrobieniu kilka brewkit'ów (nie polecam więcej niż 3) zachęcam do zacierania. Naprawdę nie jest to trudne a sprawia masę frajdy. No i oczywiście piwko znacznie lepsze. Uwierz mi - osoby nie przepadające za piwem się na nie rzucają. Nie mogę odgonić mojej kobiety od moich niektórych piw (tych słodkich), bo tak jej smakują. A dodam, że wcześniej tylko WINO!

  9. Bulkanie w rurce nie jest żadnym wyznacznikiem procesu fermentacji, o czym na tym forum było wiele razy pisane. Przy tej temp. możliwe, że fermentacja pzrebiegła tak szybko, że zanim dzisiaj sprawdziłeś, mogła się juz zakończyc, lub mocno przystopowac. Najlepiej odczekaj przynajmniej 2-3 dni i sprawdź poziom Blg. Moim zdaniem napewno będzie niskie. Następnie po kolejnych dwóch dniach sprawdź Blg i jeżeli się już nic nie zmieniło, to przelewaj na cichą. Jezeli spadło, to poczekaj kolejne 2 dni i ta sama procedura.

  10. Warka nr 13

     

    Typ: zacieranie

    Marka: Homebrewing.pl

    Rodzja: IRA

     

    Skladniki:

    Słód pilzneński Litovel 4kg

    Słód Carared Weyermann 0,25kg

    Słód Caramber Weyermann 0,25kg

    Palone ziarna jęczmienia 60g

    Chmiel goryczkowy Marynka 20g

    Chmiel aromatyczny Lubelski 20g

     

     

     

    Zacieranie:

    52°C - 10'

    62°C - 35'

    70°C - 5'

    72°C - 25'

    Mashout 78°C - wrzucenie palonych ziaren

     

    Chmielenie:

    70' - Marynka 20g

    10' - Lubelski 20g

     

    Drożdże:

    Safale US-05

     

     

    Warka nr 14

     

    Typ: zacieranie

    Marka: Homebrewing.pl

    Rodzja: IPA

     

    Skladniki:

    Słód pilzneński Litovel 5kg

    Słód monachijski Weyermann Typ I 0.2kg

    Słód karmelowy Weyermann Carared 0.2kg

    Słód palony, Weyermann Carafa I 0.1kg

    Chmiel aromatyczny Lubelski 50g

    Chmiel goryczkowy Marynka 40g

     

     

     

    Zacieranie:

    52°C - 15'

    62°C - 40'

    72°C - 40'

    Mashout 77°C

     

    Chmielenie:

    60' - Marynka 40g

    20' - Lubelski 25g

    10' - Lubelski 25g

     

    Drożdże:

    Safale US-05 (gęstwa po IRA)

     

     

    Warka nr 15

     

    Typ: zacieranie

    Marka: Homebrewing.pl

    Rodzja: Sweet Stout

     

    Skladniki:

    Słód pilzneński Litovel 3,8kg

    Słód karmelowy cararoma 0,25kg

    Słód czekoladowy Litovel 0.5kg

    Chmiel aromatyczny Perle 40g

    Laktoza Cargill 0,5kg

     

     

     

    Zacieranie:

    52°C - 10'

    60°C - 5'

    62°C - 30'

    70°C ~72°C - 30'

    Mashout 77°C

     

    Chmielenie:

    60' - Perle 40g

    60' - Laktoza

     

    Drożdże:

    Safale S-04 (gęstwa po Brown Ale)

     

    Oj długo tutaj już nie pisałem. Ale to nie oznacza, że nic nie robiłem. Przez ostatnie cztery soboty (z wyłaczeniem jednej) popełniłem kolejne trzy wareczki. teraz już wszystko przebiega raczej bez problemów i sprawnie, ale przy ostaniej, miałem wahania temp. A raczej problem z jej utrzymaniem. Ale wydaje mi się, że to wynika z rzadszego zacieru, bo było aż 17l wody na początku, ale w trakcie musiałem jeszcze prawie litr dolac, aby zbic temp. Jednak dzięki temu wyszła mi niesamowita wydajnośc, bo 23l o gęstości 14°Blg.

     

    Natomiast przy IRA i IPA, piwach po których wiele się spodziewam, moja wydajnośc była bardzo słaba. Byłęm aż w szkoku, bo wszystkie poprzednie wychodziły mi znacznie lepiej. Nie wiem, czy to za szybka filtracja, czy cos innego. Ogólnie, to wysżło odpowiednio: 21l i 20l przy 13°Blg i 15,5°Blg. Gdy w zeszłym tygodniu przelewałem IRA na cichą, miało piękny czerwony kolor i zapach tego piwa. Będzie naprawdę SUPER :) Natomiast zdziwiony trochę jestem IPA, bo jego kolor jest strasznie jasny, tj. jak zwykłego Pale Ale. Hmmm, ciekawego z czego to wynika.

     

    A w tak zwanym międzyczasie na stół trafiają już piwka takie jak Pale Ale i Special Bitter. O wcześniejszych nie wspominam, bo one już są nieźle spijane. Największym powodzeniem cieszy się Koelsch i Alt Bier. Dla mnie to są dwa ulubione piwa i już wiem, że niebawem ponownie będę je warzył, ale chyba ciutkę pozmieniam receptury :/ Zaś Pale Ale i Bitter mają swój charakterystyczny angielski zapach i smak, jak również pianę. W skrócie mówiąc - piwka sa wyborne, a będą jeszcze lepsze ;)

     

    Obecnie w swojej piwniczce posiadam składniki na dwa pszeniczniaki - Hefe i Dunkel, ale zastanawiam się, czy je robic teraz, czy może poczekac do nowego roku, by były na przyszły okres letni. Wiem, że wśród osób pijących moje piwo, nie cieszą się zbytnia popularnością. Napewno w planach mam swój własny przepis, który już mi gdzieś w głowie siedzi a ponieważ zakupię większą ilośc słodów, musze pomyślec nad czymś jeszcze :/ Ale oczywiście o tym będe informował w miarę na bieżąco :)

     

    No, to by było na tyle z dziennika pokładowego pilota browarnika. A za tydzień warzenia nie będzie, bo w czwartek sam lecę na urlop :/

  11. Jeeżeli chcesz mieć sensowną ankietę, to najpierw powinieneś ją sam stworzyć, zawierając w niej konkretne pytania z podanymi odpowiedziami (w większości) lub tzw. otwarte. Bo rzucanie hasła "ankieta" nią nie jest. jeżeli chcesz miec w miarę dokładny wynik, powinieneś określic wielkość populacji, której zagadnienie zawarte w ankiecie dotyczy, oraz określic statystyczny błąd. Następnie, wcześniej przygotowaną ankietę umieścić na forum, z prośbą o jej wypełnienie. Po otrzymaniu odpowiedniej ilości ankiet, które pozwolą na wyciągnięcie wniosków z wcześniej założonym błędem, przystępujesz do opracowania wyników i przedstawienia raportu. Dopiero gdy to wszystko spełnisz, twoja ankieta będzie miała sens.

  12. Chłopie, Ty się nie zastanawiaj, tylko zacieraj! Szkoda czasu na zastanawianie się. Gdy najpierw zrobisz brew-kita a dopiero później będziesz zacierac, to będziesz sobie pluł w brodę, że tyle czekałeś! Szczególnie, że piwko musi dojrzec! Więc sie nie zastanawiaj, tylko ZACIERAJ!!! :D

  13. Mylisz się - nie powedział bym napijmy się prawdziwego piwa, tylko domowego!

    Ale wydaje mi się, że dalsza dyskusja (a szkoda) nie ma już większego sensu, patrrząc na to, co napisałeś w ostatnim zdaniu. Jeżeli się dobrze czujesz w swoim przekonaniu i uważasz, że masz rację, to ja nie mam już zamiaru więcej razy Ci udowadniać, że tak nie jest. A jeżeli to jest z twojej strony prowokocja... To ja i tak mówię pas!

  14. No i po powrocie w końcu do kraju i dostępie do normalnej klawiatury, mogę ci odpowiedziec na twoje "wypracowanie".

     

    napisałem, że uprawiam narciarstwo prawdziwe, ale nie napisałem, że to jedyne słuszne narciarstwo - to już Twoje dopowiedzenie, które w pewnym sensie jest kontunuacją mojej myśli (przyznaję he, he...), ale z drugiej strony wprowadza do tej myśli element wykluczenia (że niby inne narciarstwa są "niesłuszne") pod czym podpisać się nie mogę, zwłaszcza że uwielbiam również biegówki (czynnie) czy skoki (z oczywistych względów biernie...) a i lubię sobie popatrzeć, co potrafią wyczyniać dzieciaki w snowparkach

    Jak dla mnie, to tutaj sam sobie zaprzeczas. Najpierw piszesz, że to moje dopowiedzenie jest kontynuacją twojej myśli dot. narciarstwa, czyli zgadzasz się ze mną, że dobrze odczytałem twoje słowa. A później piszesz o elemencie wykluczenia. No to jak to w końcu z Tobą jest? Uważasz narciarstwo poza trasą za prawdziwe, czyli jedno jedyne słuszne a tym samym negujesz wszystkie inne pozostałe - czy szanujesz każdy rodzaj narciarstwa i tym samym przyznajesz, że narciarstwa pozatrasowego nie można uważac za "prawdziwe"?

     

    o! nie wątpię z tą adrenaliną!

    zakładam że te 100km/h w tyczkach piszesz ze swojego doświadczenia na stoku, a nie jako kibic przed telewizorem (z własnym piwkiem w ręku) - jeśli tak, to szacun!!! moje kolana, by pewnie nie wytrzymały przeciążeń w skręcie przy takiej szybkości, a jedna wywrotka mogłaby mnie skazać na oglądanie nart do końca życia w Eurosporcie :)

    rozumiem, że takie szybkości rozwijasz jedynie na zamkniętych stokach, co w praktyce oznacza, że jesteś zawodnikiem - nie wyobrażam sobie żeby jazdę po 100km/h uprawiać wśród rodzin z dzieciakami na "publicznych" trasach, bo to - i to bez żadnej przesady - zagrożenia dla życia. Jak sobie np. wyobrażę, że ważący 80kg facet z szybkością 100km/h wpada w 8-latka to... uff, mam nadzieję, że mój syn jak najszybciej opanuje technikę na tyle, żeby wyjechać ze mną poza trasę, bo tam jest po prostu bezpieczniej

    Gdybym był narciarzem kanapowym, to bym się wogóle nie wypowiadał na ten temat. Wyznaję zasadę, że jeżeli o czymś nie masz pojęcia, to o tym nie pisz!

     

    Nie należę do narciarzy zawodowych, gdyż za młodu gdy mnie uczono jeździc, moi rodzice uznali, że droga sportowca nie będzie moją drogą. I tym samym jestem tylko narciarzem, który jeździ dla swojej własnej rozrywki.

     

    Takie prędkości rozwijam rzadko, bo nie ma poprostu ku temu odpowiednich warunków. Jak mi się uda znaleźc wydzielony stok z ustawionym slalolem lub poprostu pojadę w region, gdzie jest więcej tras niż narciarzy, to wtedy sobie poszaleję. Ale to tylko kilka zjazdów tak mogę, bo później moje kolana, nie wycwiczone, odmawiają posłuszeństwa. Taka ciągła jazda doprowadziła by do tego, że prawdopodobnie bym się poruszał na wózku inwalidzkim.

     

    Faktycznie, w Polsce na trasach jest niebezpicznie, ale to tylko dlatego że większości naszym narciarzom brakuje kultury i podstawowej wiedzy. Było jakiś czas temu prowadzone badanie i stwierdzono, że raptem 5 na 10 słyszało o dekalogu narciarza a z tych 5 tylko 1 go zna! Więc jak tu można mówic o bezpieczeństwie? Poza tym w Polsce jest za mało tras a za dużo narciarzy. Na trasach alpejskich jest znacznie bezpieczniej!

     

    hm, jak widzisz wszyscy jesteśmy niewolnikami języka, tak naprawdę nie ma rzeczywistości poza rzeczywistością języka, on od razu narzuca nam konteksty, interpretacje...

    "off roadowe" piszesz... - pomijając fakt, że jeszcze nigdy nie słyszałem takiego określenia ("off road" w motoryzacji ale w narciarstwie to znam tylko "off piste") zauważ, że użyty przez Ciebie termin zakłada, że jest jakaś narciarska ROAD czyli taki normalny, naturalny stan rzeczy, takie miejsce gdzie się jeździ na nartach, a cała reszta to jest OFF ROAD, czyli złamanie/zakwestionowanie tego naturalnego porządku rzeczy,

    zauważ że już na poziomie języka dokonujesz pewnego rodzaju wartościowania, przyjmujesz pewne rzeczy a prori - w tym wypadku przygotowana trasa i narciarstwo na takiej trasie to jest pewna norma, a to co się dzieje poza trasą narciarską jest zakwestinowaniem tej normy, ale musi się do owej normy odnieść dlatego jest właśnie OFF ROAD

    Ja spotkałem się ze wszystkimi określeniami, ale jednak najbardziej popularne to "off road" i chyba głównie z tego względu, że każdy od razu wie o co chodzi. Czy jest poprawne czy nie, to już nie do mnie należy ocena, ale do człowieka typu prof. Bralczyk :D Ale zapewne jak wyżej zauważyłeś, użyłem określenie narciarstwa "pozatrasowego" co wydaje mi się poprawnie w naszym języku :) I jeżeli nazwa "off road" tak ci przeszkadza, to proponuję używac właśnie "poza trasą".

     

    Co do samego wartościowania - a gdzie ja tutaj dokonuje podziału? Ten podział został już dawno dokonany i pewne normy zostały przyjęte. W końcu sam to przyznałeś! I tutaj znowu sam sobie zaprzeczasz - najpierw twierdzisz, że przygotowane trasy to norma, jazda po za nimi jest poza normą, ale jeżeli nazwiesz to "off road" czy "pozatrasówką" to już się mieści w normie. Dziwne rozumowanie. Moim zdaniem norma to narciarstwo występujące pod każdą postacią. Norma mówi, że narciarzem jest każdy, kto przypnie narty do nóg i będzie je właściwie użytkował na śniegu. Zaś ich przeznaczenie mówi o tym, jakie narciarstwo się uprawia. Zresztą potwierdziłeś to już tymi słowami:

     

    ...najpierw jest narciarstwo jako poruszanie się po śniegu na najwspanialszym wynalazku ludzkości (drugim po kole ), a dopiero potem następuje pewne wyspecjalizowanie i zawężenie...
    Być może nie wiesz, ale zanim jeszcze w marcu 1936 roku wagoniki wwiozły na Kasprowy pierwszych narciarzy, zjechane na nartach były już takie przełęcze jak Zawrat (1905r.) czy Kozia (1925r), narciarskie wycieczki przez Czerwone Wierchy (zjazd Długim Upłazem czy z Kopy) były narciarskim klasykiem, a drukiem właśnie ukazywała się książeczka Józefa Oppenheima (drugiego po Zaruskim naczelnika TOPR) pt.: "Szlaki narciarskie Tatr Polskich i główne przejścia na południową stronę" podzielona na 2 części:

    - w pierwszej omówiono wszelkie teoretyczne aspekty skituru (jakbyśmyu dziś powiedzieli) - od kwestii lawin, poprzez gatunkowość śniegu po sprzęt (i tylko kwestie sprzętowe straciły na aktualności...)

    - oraz w drugiej części omówione zostały trasy narciarskie w podziale na nasze główne doliny.

    Jak widać narciarstwo trasowe dopiero raczkowało, a po porostu "narciarstwo" (dziś powiedziałbym "narciarstwo prawdziwe") miało już swój pokaźny dorobek i historię (za pierwszą Polską wycieczkę narciarską uznaje się rok 1888 i wyprawę Stanisław Barabasza)

    Jestem pod wrażeniem twojej wiedzy historycznej. I tak, zdaję sobie sprawę, że niarciarstwo istnieje nie od dziś, ale od bardzo dawna. Podobnie jest z samochodami czy samolotami - też zostały wynalezione na przłomie XIX i XX wieku. Ale zwróc uwagę, że nikt nie używa określenia "prawdziwego kierowcy" czy "prawdziwego pilota". W każdzej dziedzinie następuje rozwój. I każda się zmienia. Powstają coraz to nowsze technologie i specjalizacje, jak to wcześniej sam określiłeś. Dawniej samoloty lądowały praktycznie wszędzie, gdzie był w miarę równy teren. Obecnie robią to na lotniskach, co w końcu jest sztucznym tworem. Owszem, istnieją takie samoloty, które na poletku trawy dadzą radę wylądowac i wystartowac, ale nikt ich nie nazywa "prawdziwymi". A kierowcy samochodów? Jestem ciekaw jakby zareagował Robert Kubica, gdybyś mu powiedział, że nie jest prawdziwym kierowcą, bo jeździ po sztucznym torze i to pojazdem znacznie różniącym się od tych, jakie były wiele lat temu?

     

    Przykładów mógłbym podac wiele, ale wydaje mi się, że te dwa oddają sens mojej myśli.

     

    a jak się nazywa ten śnieg który służy do przygotowania tych pięknie przygotowanych tras? czy przypadkiem nie ARTIFICIAL SNOW??? SZTUCZNY ŚNIEG??? Przecież para PRAWDZIWY-SZTUCZNY jest tu oczywista!

     

    Więc po co się oburzać na nazwanie tego narciarstwa "prawdziwy" skoro:

    - uprawiający je ludzie jeżdżą po prawdziwym, padającym z nieba śniegu (w odróżnieniu od artificial snow)

    - to narciarstwo sięga do swoich korzeni zarówno jeśli chodzi o technikę, ale również w aspekcie emocjonalnego przeżywania gór, przestrzeni, relacji z ludźmi, z którymi idzie się na narciarską wycieczkę i zakłada swoje linie w nietkniętym, dziewiczym puchu...

     

    tak, z pełnym przekonaniem to narciarstwo nazywam narciarstwem prawdziwym w odróżnieniu od kompletnie sztucznego świata infrastruktury narciarskiej i ich gondolek, ratraków, sztucznego śniegu etc. Przy czym - i to chcę podkreślić - nie nazywam narciarstwa trasowego gorszym, sam czasami z tej infrastruktury korzystam np. jeżdżąc z synem czy poprawiając moją mało doskonałą technikę narciarską. Ale stojąc na olbrzymiej polanie np. w Solden otoczony kilkoma gondolkami i wciskającym się zewsząd popem nie mam wątpliwości co tu było od zawsze (góry, śnieg, lodowiec), a co powstało przed chwilą i jest tworem sztucznym.

    O ile mi wiadomo, to nie ma nigdzie miejsca, gdzie jeździłoby się tylko po sztucznym śniegu (tak, przyznaję, że takowy istnieje). Ale czy to ma jakieś znaczenie? Skoro masz syna, to napewno pamiętasz czasy w Polsce, gdy armatka śnieżna była luksusem. Poprostu ich nie było i jeździło się tylko po naturalnym śniegu. Czyli według twojego toku myślenia, wtedy się było narciarzami "prawdziwymi" ale teraz już się nie jest? Jak dla mnie argument kompletnie nie trafiony.

     

    Niestety, a może właśnie stety, cywilizacja i postęp technologiczny pozwalają nam na tworzenie ośrodków narciarskich i całej tej infrastruktury. Ale czy nazwałbym to od razu sztucznościa? Jeżeli tak, to wtedy sztucznościa należałoby nazwac wszystkie drogi, domy, samochody i ... praktycznie wszystko. Bo w końcu kiedyś człowiek żył w jaskiniach, jadł tylko to co sam zdołał upolowac, przemieszczał się głównie przy użyciu swoich nóg. I to twoim zdaniem byli prawdziwi ludzie a my, obecnie żyjący w obecnych czasach już nimi nie jestesmy? Dziwne!

     

    Podsumowywując - jeżeli określa się czymś mianem "prawdziwego", to należy pamiętac, że wszystko pozostałe uznaje się za "nieprawdziwe", czyli że jest podróbką, gorszą kopią czegoś. A ja i wszyscy jeżdzący po trasach, napewno za podróbki się nie uważają. Pisząc, że uprawiasz narciarstwo "prawdziwe" uraziłeś mnie i wszystkich, którzy uprawiją inne style narciarstwa niż twoje, czyli m. in. wcześniej wspomnianych Adama Małysza i Justynę Kowalczyk. Bo oni też uprawiają narciarstwo, ale twoim zdaniem już nie to prawdziwe. A mówiąc, że myślisz inaczej ale nadal upierając się przy swoim określeniu, zaprzeczas sam sobie. I albo nie masz o tym pojęcia, albo robisz to z rozmysłem wywyższając siebie i próbują powiedziec innym, że TY jesteś prawdziwym narciarzem a wszyscy pozostali nimi nie są, czyli że są gorsi od Ciebie.

     

    Oczywiście mam nadzieję, że nie będziesz teraz pałał do mnie nienawiścią. Mam do Ciebie ogromny szacunek za to, że potrafisz się poruszac poza trasami. Mnie niestety nikt tego nie nauczył i tego nie potrafię. Ale to jest nic innego jak tylko umiejętnośc pewnego stylu narciarskiego. Jesteś poprostu narciarzem takim samym jak ja czy wcześniej wspomnani nasi medaliści, ale każde z nas uprawia zupełnie inny styl narciarstwa i żadne z nas nie jest ani prawdziwym ani nieprawdziwym narciarzem!

     

    Życzę Ci wszystiego dobrego, pięknego puchu i braku szczelin lodowcowych, oraz samych dobrych piwek :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.