Witam,
jestem tu nowa, a więc zacznę od początku
Postanowiliśmy z mężem zająć się nowym hobby - robieniem własnego piwa (bo to sklepowe jest jakieś takie niedobre ). Zakupiliśmy zestaw piwowara i na pierwsze koty za płoty poszły brewkity Coopers. Pierwszy zrobiliśmy Lager - nastaw brzeczki 28 maja, butelkowanie 2 czerwca. Od tego czasu butelki leżą w piwnicy i dojrzewają. Wczoraj rozlaliśmy do butelek naszą drugą warke Heritage Lager. Butelki stoją na razie w kuchni, aby je codziennie obracać i tu pojawił się zonk. Otóż w butelkach coś pływa. Nie we wszystkich, ale w około 10 (butelek jest 44). Są to jakieś czarne drobiny. Od razu zeszliśmy do piwnicy by spojrzeć na te pierwsze butelki i dokładnie ta sama sytuacja. Również w ok. 10 butelkach pływa to samo co w tych z drugiej warki.
Kilka słów wyjaśnienia - fermentacja w brzeczce przebiegała za każdym razem prawidłowo (drożdże dodane w odpowiedniej temp., bulgotanie, ustanie bulgotania, sprawdzenie poziomu cukru - ok 1, rozlew do butelek). Butelki są szklane, uzbierane przez nas z piw sklepowych, dokładnie umyte tym wyciorkiem i płynem i wypłukane tuż przed rozlaniem piwa. Na paru z nich na denku była pleśń z resztek tego sklepowego piwa, którą dokładnie usuneliśmy i wymyliśmy.
Spróbowaliśmy piwa z butelek z tej pierwszej brzeczki i jest pijalne tzn. smakuje inaczej niż wszystkie piwa sklepowe. Wyraźnie wyczuwa się w nim drożdże, ma goryczkę, ładnie się pieni przy laniu do kufla, choć piana szybko znika, nie jest kwaśne. Mi osobiście przypomina w smaku piwa żywe. Kolor żółty, dość mętne. Na dnie butelek osad z drożdży. No i to coś pływającego. Dziwne czarne kropki.
Obawiam się czy to nie pleśń, ale znów pleśń w próżni jaka panuje w zakapslowanych butelkach nie ma warunków do życia, więc już nie wiem...
Co to może być to 'coś'?