O dokladnie! na swoim prosze bardzo wygulgaj flasze, wsiadaj w auto - rura i w stodołe. Tylko potem nie wołaj odszkodowania
Mnie u naszych braci czechów zaskoczył dystrybutorek na studenckiej stołówce. Przychodzisz pan, bierzesz tacke, nakladasz sobie co tam akurat maja za knedliki do tego kolaczyk i nalewasz sobie piwko. Nawet tanio wychodzilo. W naszych stołówkach jakoś mi to się nie widzi.
Tak samo z limitami - uwazam ze jedyny rozsądny to 0,0 i koniec. A to wszystko z powodu komentowanej tutaj juz natury ludzkiej. Jak mozna troche to zawsze znajdzie sie ktos kto przesadzi. A zresztą ja po sutym obiadku i jednym kufelku słabego piwka za kierownicą się nie widze. Oczka sie zamykają, główka kiwa, reakcje spowalniają, spać a nie prowadzić.