Skocz do zawartości

Agatka Kameratka

Members
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Agatka Kameratka

  1. I trzeba mieć widzów którzy będą stać i słuchać przez 4-5 godz

     

    I tacy się znajdą … jeśli na końcu ma być degustacja :)

    Oczywiście czas pokazu najczęściej trzeba skrócić. Ale jest wiele na to sposobów. Np. pisałam już o tym żeby zrobić małą warkę - około 10 litrów, pewne etapy skrócić lub uprościć. Przed rozpoczęciem przygotowuje wodę o odpowiedniej początkowej temperaturze. Filtrowanie nie musi być dokładne, wysładzanie tylko symboliczne, podobnie jak chmielenie.

    Ja tak robie i wyrabiam się w około 3 godziny dydaktyczne … no może czasem trochę więcej.

    Zresztą nie upieram się. Każdy praktyk wyrabia sobie swój sposób jak przeprowadzić wciągający jak najpełniejszy pokaz. Jakiekolwiek argumenty „utrudniające” wysuniesz to i tak wiem, że można sobie z nimi poradzić bo wiem że to się udaje, że to możliwe, bo nie teoretyzuje tylko praktykuje.

     

    Dlatego wierze, że i autorowi tego wątki się ta sztuka uda.

  2. Pokaz ze słodów jest nudny, by zachęcić do piwowarstwa lepsze są ekstrakty

    Masz w pewnym sensie racje.

    Tzn. sama uczestniczyłam (jako widz) w kilku pokazach które faktycznie były zniechęcające.

    Generalnie nawet na dużych piwowarskich imprezach w czasie pokazu jest raczej nudnawo.

    Ale właśnie tam nauczyłam się jak „tego” nie robić, tzn. pokazu.

    Dlatego z doświadczenia wiem, że wszystko zależy od prowadzącego.

    Więc, jeśli prowadzący potrafi pokaz prowadzić to powinien pokazać warzenie ze słodów (jeśli są do tego możliwości). Jeśli natomiast prowadzący nie potrafi pokazu przeprowadzić to nawet, jeśli uprości sprawę do ekstraktów to i tak będzie nudno a dodatkowo odbiorca ma wrażenia, że to robienie piwo to „pic”, bo się tylko rozpuszcza w wodzie gotowe puszki.

    Tak czy inaczej nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że „pokaz ze słodów jest nudny”, bo w większości nie zgodzimy się chyba ze twierdzeniem że „warzenie ze słodów jest nudne”. A skoro warzenie ze słodów większość nas pasjonuje, to wystarczy tylko umieć ta pasją zarazić odbiorców naszego pokazu a wtedy nie może być mowy o żadnej nudzie.

    Oczywiście w pokazie jest kilka przerw, które w nieumiejętnych rękach prowadzącego zamieniają się w czas stracony, ale przecież jest tyle innych spraw, które trzeba omówić, że te przerwy wydaja się czasem zbyt krótkie.

  3. Ja przepraszam, że w oklepanym na wszelakich forach wątku o poziomie intelektualnym i edukacji w naszym kraju chce pisać na całkowicie inny temat, czyli w sprawie porad dotyczących pokazu warzenia piwa. Ale spróbuje coś jeszcze na ten temat dopisać …

     

    to na pierwszy pokaz spokojnie można uwarzyć coś z "konserwy". Proste, a pierwszy, lepszy amator zawsze uwarzy "coś swojego", dozna mniej stresu i będzie mniej prawdopodobne, że coś mu nie wyjdzie

    Dobrym pomysłem jest zabranie na pokaz jakiejś puszki z chmielonym i niechmielonym ekstraktem i zaproponować początkującym taką alternatywną ścieżkę produkcji piwka. Jednak sam pokaz raczej proponowałabym zorganizować ze słodem, choć może lepiej od razu ześrutowanym. Bardzo dobrze sprawdzają się zestawy surowców, czyli np. pudła z BA czy innych sklepów. Z jednej strony warzymy ze słodów a z drugiej strony potencjalny początkujący piwowar domowy, widzi, że ma wszystkie surowce w jednym pudełku i nie musi roztrząsać od początku swej „kariery” wątpliwości, co do receptury. Te zestawy naprawdę skutecznie przekonują, że nie jest to takie trudne.

  4. Co do pomocników to tak jak radzi admiro, dobierz jakichś z grupy słuchaczy, mieszają w garze i kontrolują temperaturę. Często temperatury nijak się mają do przepisu, ale częściej całość się udaje niż się nie udaje.

     

    A to w Krakowie robiłaś pokazy ? :)

    Też

  5. Publikę zawsze cieszy możliwość samodzielnego zakapslowania butelek. Czyli ja zawsze biorę kapslownice ręczną, kilka pustych butelek i kapsle. Jeśli będzie przerwa to można dać do spróbowania, jest to z jednej strony ciekawe dla osób niemających wcześniejszej tyczności z piwowarstwem domowym a z drugiej strony rozbawi cześć zgromadzonych, którym nie uda się zakapslować pierwszej butelki.

     

    Warto się tez zastanowić nad przygotowaniem mniejszej warki np. 10 litrów

    Resztę dorabiam potem w domu dla siebie i łącze w całość.

  6. Bo brak konkretów.

     

    No fakt, że nie potrafię opisywać fachowym językim wyczuwanych niekorzystnych smaków.

    Gdybym się na tym znała to był rozpoczeła dyskusje może w jakimś bardziej specjalistycznym dziale tego forum,

    A że ocena jest czysto amatorska to pisze o tym w tym miejscu które z założenia jest bardziej swobodnym działem.

    Generalnie ja podobnie jak niektóre inne osoby które tu pisały, uważam że smakiem jest porównywalne do kiepskich piw przemysłowych.

    Rozumiem że nie można się spodziewać cudów po tym procesie produkcji. Jednak mimo wszystko jest kiepskie (ubiegłoroczny GC mi smakował).

    Nie wspomne już o problemie zgłoszonym przez innego forumowicza czyli stosunku ceny zakupu do uzyskanego produktu (ale to akurat pozostawiam jako dla mnie nie istotne).

  7. Agatka Kameratka - na tym forum panują pewne zasady. Pierwsza jest taka, że w dobrym tonie jest się przywitać tutaj http://www.piwo.org/...6-poznajmy-sie/

     

    Prawda, nie przywitałam się ze społecznością. Mało towarzyska jestem :)

    Sorki

     

     

    A druga, prosiłbym o wypełnienie do końca profilu.

     

    Na forum się generalnie zarejestrowałam niejako automatycznie dodajac do ulubionych na facebooku. Dlatego nawet nie wypełniałam profilu, ale to zrobię.

     

    ps: jeżeli nie ma takiej potrzeby, nie zmieniaj używanej czcionki.

     

    Postaram się, ale Internet mi dzisiaj strasznie przerywa więc by móc zdążyc napisać i wysłać posta musze go etydować w wordzie i potem szybko przekleić zanim znów mi zerwie połączenie.

     

    A teraz przechodzac ze spraw technicznych do meritum.

    Nie spodziewałam się że rozpoczynajac wątek o GC 2011 dąże do konfliktu na tej płaszczyżnie, bo nie wiedziałam że to tak drażliwy temat.

    Może ktoś napisze dlaczego?

     

    To nie jest tak ze nie nawidze stylu Kolsch więc obwieszam to wszem i wobec.

    Tak jak pisałam piwa tego stylu piłam i mi smakowały.

    Mam tylko zastrzeżenia do tego konkretnego wyrobu.

    I żeby była jasność. Jestem przekonana że pierwowzór był świetny (nie wiem czy by mi smakował ale jak wszyscy wiemy był całkiem inny niż produkt sklepowy). Autorowi gratuluje (byłam światkiem wręczania mu nagrody).

  8. Z nazw piw tego docelowego stylu pamiętam że piłam Reissdorf Kolsch, które bardzo mi smakowało.

    Nie rozumiem tylko jednego. Niewinnie skrytykowałam GC 2011. Jak się okazało – nie jedyna. A w odpowiedzi słyszę, że jestem trollem, że nie jestem piwowarem, że nie wiem jak smakuje piwo i inne takie bzdety. To co? GC to jakaś świętość? Nie dobre, to nie dobre. Czy ja kogoś obrażam, jeśli mu to piwo smakuje? Jednym smakuje innym nie, jedni określają je jako okropne a inni jako doskonałe. Takie wpisy są na miejscu a osobiste wycieczki są tu nie na miejscu. W takich „potyczkach” nie biorę udziału.

  9. Nic tylko pozazdrościć. Jeszcze przed 8 machnąć flaszeczkę w domowym zaciszu ... powtórzyć badanie około 16.

     

    Mam nadzieje, że Cie nie bulwersuje fakt ze pije, kiedy chce i ile chce?

    Dla dociekliwego choć kiepskiego forumowego detektywa uściślę fakty by było Ci łatwiej ogarnąć

    pierwsze wczoraj późnym wieczorem

    drugie dziś około 16

    trzecie ... potencjalnie w każdej chwili, ale może faktycznie wypije je z rana

    dzięki temu będę mogła porównać jak smakowało mi wieczorem, za dnia i o poranku :)

  10. identyczny jak w piwach z połczyna które kupowałem za 96 gr w netto jak potrzebowałem butelek i taniego piwa.

     

    Do tej pory unikałam skojarzenia, które mi sie nasunęło, czyli porównania tego piwa z piwami z niskiej półki. Ale skoro nie jestem pierwsza to przyznaje, że też mam takie odczucie.

    By je zweryfikować, otworzyłam i oczywiście wypiłam jeszcze jedną butelkę

    Jednak nie zostałam nawrócona

    Spróbuje jeszcze jutro.

  11. Powyższa wypowiedz jest obraźliwa.

    Jej autor nie będzie decydował o tym czy jestem piwowarką czy też nie, ani nie będzie decydował, kiedy i w jakich tematach mam się wypowiadać. Będę się udzielała w Internecie tylko wtedy, kiedy będę tego chciała i na tematy, w których chce się wypowiedzieć. Mam nadzieje że to mój pierwszy i ostatni wpis tego typu i apeluje do admina o usunięcie niniejszego oraz powyższego posta gdyż nie są one na temat i nie chce kierować rozmowy na tak żałosny poziom wyzywania się od „trolli”.

     

    mając nadzieje na usuniecie niniejszego niemerytorycznego posta

    pod spodem pisze już na temat

  12. Tylko, że to piwo nie jest okropne. Od tego trzeba zacząć. Wypiłem prawie cały karton i żadnego okropieństwa nie znalazłem. To, że tobie nie smakuje nie znaczy, że jest okropne.

     

    Całkowicie się z Tobą zgadzam

    Mnie nie smakuje i nic to nie znaczy

    Tobie smakuje i również nic to nie znaczy

     

    Ziutek z mojej wsi uwielbia Harnasia i dla mnie też jest to bez znaczenia

    Tylko że nie o to chodzi

  13. Nie no spokojnie Panowie. Porównywać zawsze można. Naiwnością jest jedynie oczekiwanie, że będą identyczne.

     

    I o to chodzi!

    Oczywiste jest dla mnie, że będą inne

    ale zadziwiający była dla mnie fakt, że to w sklepie jest okropne

    a przecież oryginał musiał być wyśmienity

    i teraz dochodzimy do sedna sprawy, która odpowiednio ująć może m.in. kopyr

    jak uważasz czy spadek walorów smakowych jest ogromny czy niewielki (skale sam sobie możesz wybrać)

    dopuszczam również odpowiedz „jest to całkowicie inne piwo niemające nic wspólnego z pierwowzorem”

  14. Kupiłam dziś (przepraszam wczoraj) Grand Championa z Biofilia 2011. Zdawałam sobie sprawę, że z pewnością będzie to inne piwo niż to, które wygrało konkurs. Zastanawiało mnie tylko czy będzie całkowicie inne, czy może będzie zbliżone do pierwowzoru. Kupiła, schłodziłam i wypiłam … straszliwie zaskoczona smakiem!

    Teraz przechodząc do sedna, mam pytanie, kierowane szczególnie do osób, które sędziowały w konkursie bądź z innego źródła znały smak pierwowzoru. Pytanie brzmi – Jak bardzo pierwowzór różni się od produktu sprzedawanego w sklepach? Różnica ta jest zapewne na niekorzyść produktu sklepowego, ale jak bardzo „na niekorzyść”?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.