Chciałem tylko zalecić wszystkim (szczególnie takim jak ja , początkującym ) piwowarom cierpliwość .Miałem niedawno przypadek gdzie ta cecha szczególnie mi pomogła. Otóż uwarzyliśmy z kolesiem Highland havy Ale (brewkit Muntonsa) . Po 2 tygodniach (jesteśmy niecierpliwi) spróbowaliśmy.Okazało się , że jest nienagazowane kompletnie .Zazwyczaj piwo po 2 tygodniach nie ma jeszcze smaku , ale gaz już ma. Kolejna próba po miesiącu - klęska , znów nienagazowane . Już mieliśmy je przelać , dodać cukru i z powrotem zbutelkować gdyż cukier zawsze dodajemy do całości przed butelkowaniem(nie bawimy się w dosypywanie do każdej butelki) i istniała możliwość ,że w ferworze walki zapomnieliśmy o dolaniu cukru. Z braku czasu nie zrobiliśmy tego. Po dwóch miesiącach (od zabutelkowania) dzwoni do mnie kolega i mówi , że stał się CUD - piwo jest dobrze nagazowane i da się pić . Teraz pisząc tą notatkę popijam to trzymiesięczne już piwko i stwierdzam ,że nabiera ono smaku . Niestety nie ma ono szans na pełną dojrzałość :) U nas popyt zawsze przewyższa podaż i z wyprodukowanych przez nas około 1000 butelek jest to pierwsza partia ,która ,przypadkiem zresztą, przetrwała tak długo . Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do cierpliwośći (siebie szczególnie)