Skocz do zawartości

muavmf

Members
  • Postów

    99
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez muavmf

  1. Zastanawiam się czy dodanie przeciętych plastrów miodu do fermentacji może zwiększyć aromat miodu w piwie.

    Kiedyś zaryzykowałem i dodałem do fermentacji 1 kg miodu wielokwiatowego (chociaż w smaku pasował mi bardziej na gryczany). Piwo wyszło smaczne, ale nie zauwazyłem aromatu miodu. Czytałem, że większy efekt uzyskasz stosując miód sztuczny.

  2. o, i tu mamy przykład na to że można i tak, choć lepiej dezynfekować niż nie dezynfekować,

    skoro nie stosujesz chemii bezpośrednio to może sterylizujesz jakoś pomieszczenia w browarze?

    Chyba nie o to chodzi. Przecież kiedyś też warzyli piwo i jeśli byłoby tak podatne na zakażenia, temat pewnie by zarzucili.

    Wymienię trzy, raczej oczywiste, sprawy na których się skupiam :

    - czystość sprzętu (mycie ciepłą wodą),

    - dobra kondycja drożdży (to chyba najważnieszy element tego tematu),

    - szybkie schłodzenie brzeczki (chłodnica) i natychmiastowe zaszczepienie drożdżami .

  3. Przeczytałem ten wątek z wielkim trudem i doszedłem do wniosku, że tu nie ma czego analizować.

     

    Robert robi coś ???? co nazywa późnej piwem, nie pilnuje temperatur fermentacji, dosypuje cukier do fermentującej brzeczki - tworząc teorię o pobudzaniu drożdży - i próbuje to analizować, tylko po co ????

     

    Robert z twoim piwem mogło się wszystko wydarzyć

    tzn. wyszedł niesmaczny cieńkusz, albo drożdże zmutowały i masz nie wiadomo co, albo narobiło się fenoli i nie idzie tego pić, albo zakażenie, albo ...,albo.....

    Zapomnij już o tej warce i bardziej się postaraj przy następnych. :lol:

  4. Jest do zrealizowania, zacieram jednocześnie w dwóch garach pierwszy tradycyjny 30l na gazie, drugi elektryczny z Lidla.

    Teoretycznie można.

    Tradycyjnie wysładzasz pierwszą warkę.

    Później cieńkuszem z pierwszej warki wysładzasz drugą, jeszcze później kończysz wysładzanie wodą . Zostaje jeden cieńkusz. Dla mnie ciekawe.:D

  5. Ale co przez to tracisz ? nie rozumiem, bo normalnie wysładzając też większośc domowych piwowarów miesza młóto, chyba że sie mylę. A jakaż to substancja przeniknie ci do piwa poprzez lekkie wyiśnięcie młóta ?

    Napisalem - twoja sprawa jak robisz.

    Ja nie będę tracił czasu na mało efektywną, niewygodną czynność. Młóto jest gorące, lepkie od resztek cukrów, Efekt mało mnie przekonuje. W domowym warzeniu ilość wody, czy zużytego słodu ma drugorzędne znaczenie.

  6. Kiedys też tu była dyskusja na ten temat. ja prezentuje stanowisko, że lepiej użyć mniej wody do wysładzania a później wycisnąć. Uzyskuję w zależności od zasypu nawet do 3 litrów a niekiedy więcej. W młocie zoostaje na prawde dużo "wody", wyciskając nie traci sie wg mnie na smaku a ułatwia utylizacje młóta. Suche jest lżejsze, nie cieknia, nie kapie przy wyrzucaniu.

    Twój cyrk - twoje małpy.

    Ja na pewno nikogo nie uczyłbym warzenia piwa, z wyciskaniem młóta na koniec zacierania.

  7. Z wczorajszego zacierania spokojnie moglbym wycisnac jeszcze pare litrow ale musial bym wlasnie wyciskac a tego sie balem robic zeby nie zepsuc reszty.

    Belzebub pisał o wyciskaniu w trakcie wysładzania, a Ty chyba po.

    Po wysładzaniu wyciśniesz parę litrów wody, ale cukrów tam na lekarstwo. Zapomnij o tym.

  8. Ostatnie dziesięć lagerów zrobiłem z jednej saszetki S-23 (pierwsze z saszetki, następne dziewięć z gęstwy :D ). Pewnie pociągnąłbym dalej, gęstwa wyglądała ładnie, ale do wiosny robię przerwę.

    Zakażeń brak. Smakowałem przy rozlewaniu dziesiątego lagera, był bardzo dobry.

     

    Myślę, że jeśli piwo nie idzie na konkurs, nie należy obawiać się gęstw z suchych drożdży, zwłaszcza z moich ulubionych S-23.

  9. Otóż dzisiaj po 10 dniach fermentacji burzliwej zrobiłem obciąg, ale nie mogąc doprowadzic do swobodnego płyniecia cieczy poprzez wężyk do drugiego pojemnika (po uprzednim zanurzaniu i zatykaniu z dwoch stron) zaciagnąłem ustami.

     

    Pytanie 1.

    Czy zdarzyło sie komuś zepsuc piwo poprzez taką jakoby niedozwoloną akcję?

     

    Pytanie 2.

    Czy mam racje z wężykiem, czy też mozna je napowietrzyć teraz ale bezwzględnie nie wolno przy zlewaniu do butelek?

     

    Ważyłem zestaw startowy czyli 1,7kg ekstaktu nachmielonego plus 1,2kg ekstraktu zwykłego otrzymując 17 litrów nastawu oraz uzywając drożdzy Saflager S-23 -wsypanych bezpośrednio z saszetki. Woda dolana do 17 litrów była nieprzegotowana wprost z kranu i nie ma w smaku zadnego zepsucia piwa.

    Fermentacja odbywała się w temperaturze 4-9st.C (wynik z termometru naklejonego na fermentatorze) a pomiar wykazał ze po burzliwej jest 6blg, mierzonej w temperaturze ok.5st.C.

    Ekatraktu na poczatku nie mierzyłem, bo robiąc z puszki wiadomo co wyjdzie, więc zalożyłem przy 17 litrach powinien on być na poziomie 12,5 Blg.

     

     

    Po przelaniu, przykryłem go szczelnie pokrywką bez otworu, bo założyłem że skoro podczas fermentacji burzliwej ani razu nie bulkneło poprzez rurke z cieczą chociaż było szczelnie zamkniete pokrywką, to i nic sie nie stanie teraz, szczegolnie że połowa fementatora jest pusta.

     

    .

    Pytanie 1

    Zdarza mi się to przy każdej warce i jest OK.

    Pytanie 2

    Ciepły odpowiedział wyczerpująco.

     

    Ważenie - pisze się warzenie, od słowa wrzeć.

     

    Surowa woda z kranu - jest przecież czysta, nie zepsuje ci piwa.

     

    Temperatury fermentacji były niskie. Myślę, że piwo jest niedofermentowane, więc zamykanie go szczelnie pokrywką nie jest dobre. Może ci nadymać fermentor, a raczej pokrywkę, gdy podniesie się temperatura i drożdże wznowią pracę. Dlatego załóż rurkę i wstaw fermentor do pomieszczenia o temp. 10-12 stopni C, niech jeszcze popracuje.

  10. Poza tym kiedys zasłyszałem, ze to dzięki drożdżom piwo domowe zachowuje swoje właściowści przez tak długi czas leżakowania. Czyż nie ?

    Tak. Nie znaczy to, że butelce ma być dużo osadu.

    Wypieł już trochę piwa i róznie było z osadem, raz było go mniej, raz więcej, ale wielkiej różnicy nie było, a poza tym mi przynajmnmiej ten smak absolutnie nie przeszkadza, a nie zgadzam się że ich obacność jakos szczególnie psuje smak.

    De gustibus non est disputandum.

    Ja jednak, jeżeli piję dużo , to wybieram czysty smak piwa. Smaczki drożdżowe mnie nie interesują.

  11. ale przeciez po przeprowadzeniu burzliwej fermentacji drożdże ze wzmożona siłą opadają na dno pojemnika, czekasz, aż wstępinie się sklaruje i lejesz do butelekJa tez stosuje gęstwę, tez daje spore ilości, ale to nie ma znaczenia bo przecież ona opadają na dno!

    Nie będę się popisywał swoją "mądrościa", lecz podeprę się fachowcem, którego odpowiedź będzie tu pasowała :

     

    nadmiar drożdży może wpłynąć negatywnie na smak piwa, choć wiekszą

    szkodę przyniosłoby pewno użycie 5 x zbyt małej ilości drożdży względem

    optimum, niźli 5 x zbyt dużej ilości. Użycie nadmiernej ilości gęstwy po

    pierwsze oznacza, że na starcie wprowadzamy do brzeczki nastawnej większą

    ilość komórek martwych oraz innych zanieczyszczeń (gęstwa to dalece mniej

    niż 100 % komórek w świetnym stanie fizjologicznym). Szybka fermentacja w

    tej sytuacji oznacza, że szybciej niż normalnie wyczerpią się zasoby

    pokarmowe brzeczki i powiedzmy starczy ich na 2 pokolenia komórek zamiast

    na typowe 5 pokoleń . To jest znacząco różna sytuacja od typowej, co będzie

    też skutkować zmianami w profilu smakowym piwa. Wśród nienasyconych komórek

    drożdżowych może dochodzić do aktów kanibalizmu, autolizy komórek martwych,

    co prowadzi do posmaków "gumowych", siarkowych, "mięsnych". W takiej

    sytuacji istotne jest by po szybko zakończonej fermentacji także szybko

    schłodzić zielone piwo, zmusić drożdże do flokulacji i obciągnąć znad nich

    piwo do leżaka na cichą. (AS)

    Co do wpływu matrwych drożdży i głodnych na piwo, to jak odbierasz ich obecność w butelce ? tam to dopiero szaleją, stare opadają na dno a dodatkowo głodne szaleją bo nie mają co jest.

    Spokojnie, w butelce piwo jest po klarowaniu na cichej lub lagerowaniu u CODER-a. Po klarowaniu jest ich mało, po lagerowaniu pewnie wcale. Zapytaj CODER-a pewnie dodaje drożdży do refermentacji.

     

     

    Naturalna refermancacja w butelkach to powtórzenie czynności fermentacji tylko trochę w innych warunkach.

    Nie to nie to samo.

    W butelce drożdże się nie mnoża, bo nie mają tlenu, ani substancji na których mogły się budować. Cukier to za mało.

     

    co do ilości opadających drożdży po każdej z fermentacji, to jeśli niezwłocznie po burzliwej przelejesz na cichą, to wychodze z założenia że na dnie będziesz miał porównywalną ilość osadu.

    Raczej nie.

    Oczekujesz,że baling zejdzie do 3BLG, więc przy 4BLG przelewasz na cichą. Zostawiasz sporo osadu, który już się nie utworzy (w takiej ilości).

  12. No tak, tego nie można pominąć - jezeli wydłużamy burzliwą, należy dać właściwą ilość czystych, przemytych (bez starego osadu) drożdży w doskonałej kondycji.

    Przy dekantacji do fermentora trzeba się pozbyć maksymalnie dużo osadu.

    Jezeli tego nie możemy zapewnić, lepiej zrobic cichą.

    Dzięki, lepiej bym tego nie ujął :)

    Ale jesli zrobisz krótka burzliwą i dłuższa cichą to ilośc opadnietych drożdzy w cichej fermentacji nie będzie wiele mniejsza. Tak czy siak trzymasz warkę nad warstwa drożdży.

    Będzie nieporównywalnie mniejsza.

  13. Nie bardzo rozumiem... uzależniasz skłonność do zakażenia od długości przetrzymywania piwa nad osadem drożdżowym ?

    Nie zakażenia , tylko negatywnego wpływu starych, martwych, albo samozżerających się drożdży na przyszłe piwo. Przeczytaj wątek CODER-a.

    a na cichej co ? tez przeciez nie masz za dużo co2, bo to w końcu cicha, tlenu fruwa też do woli.

    Właśnie o tym pisałem, aby krótko robić burzliwą. Wtedy na cichej zdąży się jeszcze wydzielić sporo CO2, który będzie ochraniał piwo.

    Co do wieku drożdży to nie zdążą sie chyba tak "zestarzeć" po tych kilku dniach tylko burzliwej

    Może nie. Ja kieruję się swoimi przemyśleniami, które są takie w tym przypadku, aby piwo po odfermentowaniu, od razu oddzielić od drożdży.

    Co do dojrzewania piwa, to według mnie jedyna opcja żeby uniknąć zjawiska przez ciebie opisanego to sztuczne nagazaowanie piwa po jego całkowitej filtracji.

    No nie, między innymi tym się różnimy od przemysłu. Z tym tematem zwróć się do BNP.

    Co do wieku drożdży to nie zdążą sie chyba tak "zestarzeć" po tych kilku dniach tylko burzliwej, szczególnie że przed zlaniem do butelek dekntujesz je znad zgromwadzonego osadu.

    Ja stosuję gęstwę i zdarza mi się dać jej bardzo dużo, za dużo. Gdy zabraknie drożdżom jedzenia robią się z nich niebezpieczne kanibale.

  14. Uważam, że cicha zawsze się przydaje. Piwo nie powinno dojrzewać ze starymi drożdżami.

    Problem pojawia się przy górnej fermentacji, która w wysokich temperaturach potrafi przebiec w ciągu jednej doby. Jeżeli przetrzymasz na burzliwej tydzień, a później przelewasz na cichą, to rzeczywiście CO2 już brak, tlenu dużo, temperatura do zakażeń odpowiedna i nieszczęście gotowe.

    Wnioski - krótka burzliwa, kontrolowana balingomierzem, później dłuższa cicha.

     

    Przy lagerach problem się rozmywa wraz niżsą temperaturą, wolniejszą fermentacją.

  15. Przy dobrej kondycji drożdży, osiągamy szybkie nagazowanie piwa. Może też i szybkie rozpuszczenie CO2 w piwie, chociaż podobnie jak na filmie CODER-a, młode piwo chętnie wyskakuje, a to co pozostaje w butelce jest słabo nagazowane.

    Myślę, że z czasem, CO2 tworząc kwas węglowy, zmniejsza nagazowanie piwa, a uwalniając się w szklance podczas picia, oddaje wrażenie nasycenia. Tym tłumaczę sobie brak przegazowania wraz z upływem czasu.

    ( Trochę to po amatorsku, ale przecież to uwagi amatora piwa :D)

  16. Mimo wszystko na pokrywce skraplają się opary i skapują do kotła. No chyba że u Ciebie obowiązują inne prawa fizyki :D.

    Nie chodziło mi o to gdzie spadają skropliny, tylko o sposób użycia pokrywki.

    Można przykryć pokrywką, uchylić, zdjąć, a ja przypadkiem zauważyłem jak wygodne jest zawieszenie pokrywki nad garem.

  17. Mam dokładnie taki filtrator- zdjęcie na pierwszej stronie tego tematu. Pomógł mi ELROY (dzięki :)), podrzucając ten artykuł http://www.howtobrew.com/appendices/appendixD.html

    Ostatnio prostą myśl podał SCOOBY by na górze rurek zrobić otwory odpowietrzające. Mam wrażenie, że filtracja idzie, raczej biegnie, jeszcze sprawniej. Z warki na warkę coraz drobniej śrutuję, chyba się zatrzymam na mące 400 :).

  18. U mnie Lubelski ma tendencję do ogałacania się z liści od dołu.

    U mnie tak samo - golas, aż wstyd.

    Ciekawe, marynka źle wystartowała tylko jeden pęd, lubelski bardzo bujnie - trzeba było wyrwać nadmiar pędów, które po zakopaniu w innnym miejscu ładnie się ukorzeniły.

    W końcu sierpnia, lubelski miał liście i szyszki wysoko w niebie, a marynka tak się rozrosła dołem, że wykorzystała jako podparcie nawet goliznę lubelskiego.

    Po zbiorach okazało się, że marynka dała dwa razy większy plon niż lubelski.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.