Koty z zasady są zainteresowane wszystkim co nowe więc przez pierwsze warki będzie to ciężkie aby się żaden kłaczek nie dostał do piwka.
U mnie rurka fermentacyjna interesowała je tylko przy pierwszych warkach, potem dały spokój. Niestety fermentacja burzliwa bez rurki z niedomkniętym fermentatorem grozi garścią kłaków w piwie.
Ja z kranika nie zrezygnowałem. Nawet po tym jak dwa z nich padły ofiarą owych kotów - zostały doszczętnie zgryzione.
Od tej pory - kranik po prostu jest skierowany w tą stronę aby koty nie miały do niego łatwego dostępu - czyli do ściany przy której fermentator stoi i ku podłożu na którym stoi. Przed przelewaniem trzeba pamiętać o dezynfekcji kranika - będzie na nim sporo kłaków - wystarczy zamoczyć kranik w wrzątku w kubku. W ten sposób nie miałem żadnej infekcji.
Co ciekawe jak się dogadasz z sierściuchami to będziesz miał gratis dogrzewanie brzęczki gratis. Moje lubią się przytulać do fermentatorów choć zapachu alkoholu nie cierpią
Dla mnie wyzwaniem jest trzymanie słodów w domu. Moje sierściuchy potrafią otworzyć każde drzwi, szafę i szufladę. A zabawa ześrutowanym słodem jest dla nich przednia.