Skocz do zawartości

pioter

Members
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez pioter

  1. Aby nie przedobrzyć postanowiłem dziś zakończyć eksperymencik i sprawdzić zmiany do jakich doszło. A więc zapach siarkowodoru zdecydowanie osłabł, odczuwalne stały się nuty korzenne. Na skutek reakcji z siarką miedziane krążki wyraźnie pociemniały, co ciekawe najmocniej ten przymocowany jako ostatni, czyli znajdujący się najbliżej dna (krążki "wisiały" na ściance fermentora). Może to świadczyć o tym, że najwięcej związków siarki znajdowało się przy gęstwie co jest chyba dowodem na ich naturalne pochodzenie jako efekt uboczny pracy tudzież namnażania drożdży (a więc wszystko gra :cool: ) Krążek umieszczony najwyżej musiał najwyraźniej wystawać nieco ponad brzeczkę, bowiem jest do połowy nietknięty żadną reakcją i dużo jaśniejszy niż reszta. Smak i zapach brzeczki sprawdziłem też na podstawie resztek, które się ostały na żyłce i miedzianych podkładkach - są bez zarzutu, określiłbym je jako karmelowo-przyprawowe. Tyle z ciekawostek, na kolejne obserwacje przyjdzie poczekać do cichej :roll:

  2. Generalnie oprócz tego co napisałem, miałem już jedną sytuację z cydrem, który mimo, iż prawdopodobnie nie złapał infekcji (dobry w smaku, bez żadnych typowych oznak zakażenia), pod koniec fermentacji zaczął wydzielać bardzo podobny zapach i był on mocno wyczuwalny także po butelkowaniu. Taka miedź może być zabezpieczeniem, bo co jeśli zapach jednak nie wywietrzeje? Oczywiście o ile ten sposób jest skuteczny. Poza tym wszelkie elementy naprawdę solidnie potraktowałem wrzątkiem i silnym rozwtorem pirosiarczynu sodu. Nie zamierzam ich tam trzymać dłużej niż 2 dni.

    jeśli infekcji nie miałeś, a złapałeś ją akurat przez to ćwiczenie?

    Każdy eksperyment obarczony jest ryzykiem niepowodzenia :P

  3. Co jakiś czas, jak przechodzę obok wiadra to nie mogę się powstrzymać i przytykam nos do rurki ;)

     

    Oj tak, ta pokusa bywa czasem nie do odparcia :)

     

    A waracając do tematu, może zrobiłem trochę nierozważną rzecz, ale wykorzystałem sytuację i zdecydowałem się na miedziany eksperyment :D W sumie już sam nie jestem pewien czy jest to zapach "fekalny" czy siarkowodoru, a jak twierdzą głowy mądrzejsze od mojej, obecność miedzi w fermentującym piwie przyspiesza strącanie i usuwanie związków siarki jeśli jest ona produktem fermentacji, a nie zakażenia. Stąd wniosek, że umieszczenie miedzi w brzeczce może być pewnego rodzaju "testem" na infekcję. Dlatego zmontowałem i umieściłem w fermentorze wkład w postaci trzech miedzianych podkładek w kształcie kółka, związanych żyłką wędkarską, dzięki której będę mógł w dowolnej chwili je usunąć. Wszystko oczywiście uprzednio umyłem, wysterylizowałem wrzątkiem i pirosiarczynem. Myślę, że piwu to nie zaszkodzi a może jedynie pomóc. Oczywiście dam znać za jakiś czas, jakie są rezultaty :beer:

  4. crosis, a co sądzisz odnośnie przechodzenia tych zapachów do piwa? Tak jak napisałem, zapach wydobywa się z fermentora, a próbka przelana chochlą do kubka jest przyjemna w zapachu i smaku, a już na pewno w niczym nie przypomina zgnilizny, kanalizacji czy czegokolwiek nieprzyjemnego. Wydaje mi się, że infekcja spowodowałaby zepsucie całości brzeczki co dałoby się odczuć w jej zapachu i smaku, wyczuwalna byłaby także w resztkach chmielu czy drożdżach, które również pobrałem i były całkowicie neutralne.

  5. Teraz już też nabieram powoli przekonania, że tak chyba musi być (przynajmniej przy belgach) :) pozwoliłem sobie pobrać niewielką próbkę brzeczki z osadami chmielu i odrobiną drożdży, które zebrały się na powierzchni. Byłem nieco zaskoczony, ale po nalaniu próbki do osobnego naczynka nie czuć żadnego siarkowodoru, ani z osadów, ani z brzeczki. W smaku - bajecznie zapowiadający się dubbel. Drożdże smakowały "korzennie" i "pieprzowo". Jeszcze ok. 3 tygodnie fermentacji przed butelkowaniem, więc mam nadzieję, że nieprzyjemny zapach pozostanie tylko niemiłym wspomnieniem ;) Podejrzewam, że zapachy powstały w związku z gwałtownym namnażaniem się drożdży. Swoją drogą znalazłem ciekawe naukowe opracowanie a propo siarkopochodnych substancji uwalnianych w trakcie fermentacji. Język może nieco sztywny, ale mimo wszystko można wyciągnąć z niego dużo przydatnych dla każdego piwowara informacji. Zgodnie z publikacją zakażenie jest tylko jedną z bardzo wielu przyczyn zapachu zgniłych jaj.

     

    Odnośnik do tekstu:

    http://www.internati...nds. Part 1.pdf

  6. Mam identyczną sytuację z drożdżami T-58, zapach jest wręcz "powalający". Stąd moje pytanie do kolegi Galadhena, czy smrodek zanikł, i jeśli tak to na jakim etapie i po jakim czasie? Zastanawiam się nad wrzuceniem miedzianego drucika, wyczytałem, że to naprawdę pomaga o ile przyczyną zapachu nie jest infekcja.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.