Wracam po raz kolejny do tego tematu, tym razem pochwalić się ciekawym eksperymentem który sylwestrowej imprezie został oceniony bardzo wysoko przez wszystkich i to podawany wtedy, kiedy jeszcze nikomu nie było wszystko jedno Otóż robiłem dotychczas mniej więcej według przepisu Anteksa (czyli z dodatkiem setki rumu a w mojej wersji z cukrem trzcinowym zamiast zwykłego), ale tym razem jak już zgromadziłem wszystko i zabrałem to zorientowałem się że rumu mam za mało. Spojrzałem więc do barku i wzrok mój padł na pękatą, czarną butlę... Porto! Rewelacyjnie wyszła i to od strzału, bo ta resztka co mi się w słoju do przegryzania nie zmieściła to została skonsumowana od razu i już wtedy była świetna. No i nazwałem ją "Portorówka", więc dodatkowo fajna gra słów weszła.
Skład, jakby ktoś chciał przetestować:
1l Grand Imperial Porter (grzany prawie do wrzenia)
0,5l Spiryt sklepowy
Szklanka cukru (zwykłego, ale trochę trzcinowego się tez zaplątało, bo trzymamy je w domu w jednym słoiku
1 cukier wanilinowy
150ml Porto
Jedną flaszkę podałem z "mułem", drugą była przeciśnieta przez watę i jednak ta druga w zgodnej opinii została oceniona wyżej.