Witam. Niestety coś dopadło moje tegoroczne pszenice (jasna 11, ciemna 12 i koźlak pszeniczny 17). Wszystkie zrobiłem po kolei startując saszetką WB-06 i dalej używając gęstwy po poprzedniku:( Zlewając z cichej pierwsze już coś mnie tknęło, bo na powierzchni unosił się bardzo delikatny film, ale zapach i smak bez zastrzeżeń, więc pomyślałem, że może mi się wydaje. Wszystkie warki zabutelkowane, jasna ponad 2 miesiące leżakuje, koźlak miesiąc. Wszystkie są kwaskowate i przede wszystkim występuje gushing. Od biedy można to spożyć z sokiem, ale to nie w moim stylu;) Zresztą podejrzewam, że z czasem będzie coraz gorzej...
Teraz moje pytanie, czy z piwa pszenicznego może wyjść coś dobrego po przegonieniu? Jeżeli tak, to jaką przyjąć strategię. Z każdego zrobić coś osobno, czy może zlać wszystkie 3 warki (prawie 50l) do jednego wiadra i zrobić jeden finalny produkt? I tak musiałbym zlać z butelek do ferementora i odstawić na trochę, żeby się odgazowało i żeby reszta drożdzy osiadła.
Drugie pytanie: czy ma sens tuningowanie piwa za pomocą cukru, żeby podciągnąć ekstrakt? Jeżeli tak to drożdże z piwka wystarczą czy dodać jakieś inne?
Domyślam się, że pewnie zlanie na dzień lub dwa do fermentora, lub tym bardziej kolejna refermentacja jeszcze bardziej popsuje piwo? Ale czy to ma duże znaczenie?