Skocz do zawartości

malepiwko

Members
  • Postów

    100
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez malepiwko

  1. Jako osoba, z której nazwiskiem konkurs jest łączony najbardziej, chciałbym się odnieść do tematu nagród. Podział obowiązków podczas organizacji konkursu był prosty. Ja, reprezentując POT PSPD, odpowiadałem za przebieg merytoryczny konkursu, natomiast kwestia nagród leżała po stronie sponsorów, czyli organizatorów Hevelki i Starego Browaru w Kościerzynie. My wywiązaliśmy się z tego, co do nas należało. Konkurs został przeprowadzony zgodnie z zasadami dobrej praktyki i włączony do klasyfikacji PSPD. Niestety nie mamy żadnego wpływu na sponsorów. Jedyne, co mogę zrobić, to przeprosić i prosić laureatów o jeszcze trochę cierpliwości. Staram się pospieszać sponsorów na ile tylko jestem w stanie, ale moje możliwości są dość ograniczone. Póki co dostałem zapewnienie, że nagrody zostaną wydane, nie uzyskałem jednak odpowiedzi na pytanie: kiedy? 

    Co do dyplomów, miały zostać rozesłane wraz z resztą nagród, ale w zaistniałej sytuacji rozważymy wysłanie ich osobno. 

    Pozdrawiam, Bartosz Nowak.

  2. Rozumiem, że teraz blogerzy prowadzą dyskusję na 3 frontach: w komentarzu pod blogiem, w podlikowanym forum oraz na fejsiku.

     

    Wg mnie te tematy tutaj powinny być z klucza blokowane. Wtedy dyskusja przenosiłaby się na bloga (jakby ktoś chciał), co dawałoby chociaż możliwość przeczytania artykułu.

     

    Zgadzam się, jest to trochę kłopotliwe i wygodniej byłoby mieć wszystko w jednym miejscu, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. :)

  3. A u Ciebie nie widać nigdzie w tekście o tym, że koncerniaki mają wady, tylko że mogą być o wiele lepsze czasem w porównaniu z rzemieślnikami.

     

    Owszem, koncerniaki w dużej większości są piwami nieciekawymi i pozbawionymi walorów smakowych. Główną ideą producentów szeroko pojętych piw koncernowych, choć wolę bardziej precyzyjne określenie: „międzynarodowych lagerów” (international lager beer), jest stworzenie piwa jak najmniej wyrazistego w smaku, takiego, które przypadnie do gustu większości. Albo innymi słowy: takiego, które nikogo nie odrzuci. Piwa bez aromatu, piwa bez goryczki, piwa bez smaku, ale także co za tym idzie, a o czym się często zapomina, piwa bez wad.

     

    Czy zatem nijakość jest wystarczającym powodem, by te piwa nazywać chemią, sikami, syfem, i odsądzać je od czci i wiary?

    Dlaczego według wielu, w zestawieniu z jałowym, ale czystym w smaku koncerniakiem, wadliwe piwo regionalne walące kapustą, selerem, zjełczałym masłem, starymi skarpetami, czy rozpuszczalnikiem, powinno być uważane za coś lepszego? Tylko dlatego, że jest regionalne? A co jeśli browar regionalny oferuje nam takiego samego international lagera, jak koncern? (Co już w wielu przypadkach ma przecież miejsce.)

     

    Co do pierwszego akapitu, teraz powinieneś zauważyć, co dokładnie napisałem.

    Co do drugiego - sam wyżej prosiłeś, żeby nie generalizować. To, że za przykład podałem koncerniaka bez wad, nie oznacza, że twierdzę, iż wszystkie koncerniaki są ich pozbawione. Tak samo podając w przykładzie wadliwe piwo regionalne nie twierdzę, że wszystkie piwa regionalne walą kapuchą itd.

     

    Właśnie po to napisałem ten tekst, żeby obnażyć popularną tendencję do brukania jednych, a gloryfikowania drugich tylko na podstawie stereotypów, mody, opakowania, czy napisu na etykiecie, a nie smaku.

  4. Tarapaty - IIPA mistrza Budynia. :)

     

    Barwa mocno zmętniona, ciemnopomarańczowa. Piana ładna, bujna, trwała. Zapach chmielowy idący w stronę iglaków i żywicy, jest też trochę cytrusów i tropików, alkohol ładnie wkomponowany w aromat chmielowy, tworząc coś przypominającego nalewkę ziołową.

    Jak na 21 BLG piwo jest dość wytrawne, konsystencja nie jest zbyt lepka, piwo jak na swoją wagę jest bardzo pijalne. Goryczka mocna, ale adekwatna, ziołowo-żywiczna. Przyjemna. Alkohol lekko podszczypuje i rozgrzewa przy końcówce, po ogrzaniu, ale nie jest to nic nieprzyjemnego.

     

    Fajne piwo. Pite bezpośrednio po Putinie z Brew Doga jakoś bardziej mi podeszło. :)

    post-6216-0-35949700-1392943445_thumb.jpg

  5. A już najbardziej bawi to ciągłe udowadnianie jak to vloggerstwo piwne jest dnem pokrytym metrem mułu przez powoływanie się na dwa filmiki z malepiwko, które jeśli dobrze zrozumiałem zamysł autora, są jawną szyderą z vloggerów piwnych.

     

    Oczywiście, że bardzo dobrze zrozumiałeś. ;)

     

    A przy okazji, tak sobie czytam (o sobie) i mam niezły ubaw. :D

  6. Purl Czysty:

     

    Barwa jasnopomarańczowa, mocno opalizująca.

     

    Piana niska, właściwie zerowa, poza drobniutką mgiełką nie występuje.

     

    Aromat wybitnie ziołowy, przypominający krople żołądkowe lub syrop na kaszel. Nie wiem jakie to zioła, strzelać nie chcę, pewnie piołun. Poza nimi czuję jeszcze miód. I to tyle.

     

    Smak kwaskowy, ziołowy, piołunowy cytrusowy, z ogromną porażającą goryczą, tak jakby jeść grapefruita, ale bez obierania gryząc kolejno skórkę i albedo. Niesamowicie gorzkie piwo, powala, poraża. Chmiel się chowa. Z chmielu takiej goryczy raczej nie da się wycisnąć. :)

     

    P.S. Wiem, że powinno się rozcieńczyć z jakimś zwykłym ale, ale nie miałem takiego pod ręką, więc poleciałem hardkorem. :)

  7. Twoja sprawa, ale to tylko świadczy o Tobie, ja ci nic nie każę zrobisz jak chcesz, ale obrażanie ludzi to chamstwo i tyle w tej sprawie. A co do zasady nie mylę się ;) bo z tego teraz będziesz kojarzony niestety, nikt nie będzie pamiętał, że to usunąłeś, tekst wypłynął, niesmak pozostał.

     

    Ale czym ja Cię obraziłem? Tym, że w żartach napisałem, że dałeś się frajersko strollować? Naprawdę tak łatwo Cię obrazić? :)

     

    Jak ktoś nie ma dystansu, to powinien czuć się obrażony co drugim moim tekstem, a jeśli tak jest, to niech po prostu mnie nie czyta. Jest tyle różnych blogów do wyboru. Ja naprawdę nikogo nie zmuszam. ;)

  8. Ktoś tu nie zna podstawowej zasady internetu: Wrzucone raz coś do sieci pozostaje tam na na zawsze. Trzeba się zastanowić co się piszę przed wrzuceniem, proponuje przeprosić ludzi na blogu, a nie na forum.

     

    Mylisz się. Podstawowa zasada jest taka, że mój blog to mój dom i jeśli wstawię do niego coś, a potem stwierdzę, że jednak mi się to nie podoba, to w każdej chwili mogę to z niego wywalić. To samo się tyczy gości. Nikt nie ma prawa wejść do mojego domu i kazać mi przemalować ściany na inny kolor, bo ten mu się nie podoba. Może mi to zasugerować, ale ja nie muszę go posłuchać. Nie każdy musi do mnie przychodzić, a i ja nie każdego muszę wpuszczać.

     

    I nikogo przepraszać nie zamierzam. Ani na blogu, ani na forum.

  9.  

     

    Denerwuje mnie blogosfera i jej obecność gdzie nie ruszę kursorem w internecie.

    Domyślam się, że jesteś na etapie wchodzenia w temat, więc wszystko czytasz (oglądasz) z otwartymi ustami. Ochłoniesz, to zauważysz, że kolesie szukają dziury w całym. Dla mnie EOT, za jakiś czas przyznasz mi rację :) Pozdrawiam

     

    A w mediach masowych jest inaczej? Tam to dopiero jest szukanie dziury w całym i wałkowanie w kółko jednego tematu. Na blogu przynajmniej idzie wpis i koniec. Zresztą na tym polega blogowanie, że ja piszę o tym, o czym aktualnie mam ochotę napisać (czasem bywa to poważna rozprawka na temat piwowarski, a czasem luźny, wręcz frywolny komentarz do bieżących wydarzeń), a Ty decydujesz, czy chcesz to przeczytać, czy nie. Generalizując, że cała blogosfera jest żenująca i tylko szuka dziury w całym wychodzisz na hejtera. Ale jest takie powiedzenie: Haters gonna hate, bloggers gonna blog. I ono całkiem nieźle oddaje rzeczywistość. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga ;)

  10. W komentarzach ktoś ci zasugerował, że to niekoniecznie musiało być ciemne piwo i miał rację. W activiście było "prosząc o #piwo jasne i delikatne, dostałam coś przypominającego smakiem karmi", więc rzeczywiście nie musiało być ciemne. Zresztą gdyby jej podali ciemne, to na pewno wytknęłaby to w tekście.

     

    Dziennikarka pisze słabą, niemerytoryczną notkę o czymś o czym nie ma pojęcia, celowo w taki sposób żeby wzbudzić kontrowersje. Internauci się uaktywniają, branżowe blogi linkują artykuł, mamy kliki, interes się kręci. Witamy w internetach. Smutne ale prawdziwe.

     

     

    Skoro już tam byłeś, to zerknij, tam to wyjaśniłem, nie chce mi się pisać tego samego.

     

    Co do drugiej kwestii, to zgadzam się być może o to chodziło, ale ja nie bronię ani tej pismaczki, ani PP. Pisałem, że tekst jest żenujący. Bardziej chodzi mi właśnie o reakcję, którą wywołał i o pokazanie, że historia może mieć różne odcienie.

  11. ja nie podjąłbym się oceny sklepu wędkarskiego z prostego powodu - nigdy nie złowiłem ryby.

     

     

    Jeśli chciałbyś nauczyć się łowić ryby, poszedłbyś do sklepu, w którym poprosiłbyś o pomoc w doborze sprzętu i usłyszał od sprzedawcy "ja tego nie ogarniam", to nie podjąłbyś się oceny sklepu?

     

    Rozumiem, że jako laik nie mogłbyś krytykować sklepu za np. beznadziejne spławiki, albo za drogie żyłki, ale niekompetencje i niechlujność obsługi albo bałagan już jak najbardziej tak.

  12. Buffalo coochie od Piwerko, Stout, 14,5BLG, 5,5%.

    Po otwarciu butelki pojawia się niepokojący powiew rozpuszczalnikowy, który po przelaniu do szerokiego szkła na szczęście znacznie traci na intensywności (ale wychodzi po przykryciu ręką i zamieszaniu). Dominują aromaty palone i czekoladowe, jest też trochę mlecznych. Piwo prezentuje się ładnie. Barwa kruczoczarna, kompletnie nieprzejrzysta, piana odpowiednia, beżowa, średniotrwała. Nie opada do końca, ale nie pozostawia też zbyt grubej warstwy. Delikatnie znaczy szkło. Smak przyjemny, choć raczej średnio wytrawny. Jest trochę ciałka, mleczno-karmelkowej słodyczy, sporo czekolady, kakao, paloność na dość niskim jak na stout poziomie, za to goryczka na finiszu konkretna, fajna. Na początku wspomniany rozpuszczalnik przeszkadza także w smaku. Pojawiał się w momencie przełykania, przy kilku pierwszych łykach. Potem to uczucie znika, choć delikatnie powraca także w posmaku. Generalnie smaczne piwo, pije się ze smakiem. Może jak na rasowy stout jest nieco przyciężkie, za słodkie, zbyt czekoladowe (choć sądząc po etykiecie, może taki właśnie miał być ) Ogólnie dobre. Gdyby nie ten aceton, byłoby naprawdę nieźle.

    post-6216-0-08373700-1380659690_thumb.jpg

  13. AIPA, Browar Kotłownia, Jacek Głuchowski.

     

    Barwa piękna, ciemnopomarańczowa, ładnie opalizuje, piana potężna, bardzo trwała, zostawia krążki po każdym łyku, aromat niezbyt intensywny, nuty chmielowe już chyba nieco uleciały (but. 12.05.13). Wciąż są obecne, ale na równi z karmelowymi, nie dominują. W smaku dość wytrawne, trochę karmelowe i trochę kwaskowe od chmieli, goryczka wyraźna, ale nie bardzo mocna, określiłbym ją jako średniowysoką. Nasila się na finiszu i pozostaje dosyć długo, ale nie jest to nieprzyjemne zaleganie.

     

    Smaczne, bardzo pijalne piwo.

    post-6216-0-41668100-1379768491_thumb.jpg

  14. Wrzucam zaległe wrażenia z degustacji kilku piw, które otrzymałem od Bogiego. Trochę się naczekał, bo przez wakacje niebardzo miałem ochotę na takie mocarne specjały, ale przy dzisiejszej jesiennej aurze mi się o nich przypomniało.

     

    Na początek Mieszanka Londyńska, czyli Entire Butt Porter, zmieszany młody ze starym w proporcji 2:1. Ponad 7% alko, 16 BLG, leżakowany w dębinie, dodatek czekolady, bakalii, kakao i wiśni.

     

    Barwa bardzo ciemna, ciemnobrunatna, niemal bez żadnych prześwitów.

    Piana trudna do utworzenia, przy burzliwym nalewaniu powstała dwucentymetrowa warstwa, średniopęcherzykowa, niezbyt trwała, opadła szybko, niemal do zera. Brak śladów na szkle, została po niej jedynie cieniutka obrączka.

    Aromat w pierwszym momencie mocno winny, drożdżowo-wiśniowy, po chwili pojawia się większa złożoność, można wyczuć czekoladę oraz nieco waniliowych nut dębiny. Jest też dość spora woń alkoholowa, ale po przyzwyczajeniu się nosa, całość staje się bardzo intrygująca.

    Smak w pierwszym zetknięciu trudny w odbiorze. Mocna drożdżowość w połączeniu z alkoholem i wysoką kwaśnością przywodzą na myśl skojarzenia z wytrawnym i lekko kwaśnym winem. Tu również z opóźnieniem pojawiają się smaki charakterystyczne dla piwa. Po przyzwyczajeniu się kubków smakowych do drożdżowości, kwaśności i alkoholu, docierają z tyłu języka bardzo przyjemne subtelne, słodkawe akcenty czekoladowe, które dodają temu mocno wytrawnemu trunkowi nieco pełni. Finisz to typowo winna, mocna, pestkowa, taninowa goryczka. Długo pozostaje na języku i podniebieniu wraz z owocowym, wiśniowym posmakiem.

    Wysycenie dość, mocne, lekko szczypiące, którego odczucie potęgowane jest dodatkowo alkoholem, szybko się jednak redukuje i od połowy staje siębardzo delikatne, ledwo zauważalne. W odczuciu piwo jest mocno wytrawne, wybitnie degustacyjne, mocno rozgrzewające, złożone i bardzo smaczne.

    Smakowite piwo, szczególnie dla zwolenników wytrawnych czerwonych win. Piło się długo i przyjemnie.

  15. To jeszcze kończąc kwestię mojej stronniczości, wklejam komentarz jednego z moich czytelników. :)

     

    "Jak na piwa naturalne to bardzo kiepsko. Widać idą za modą ale charakteru nie ma żadne z piw tego mini browaru.

    Degustowałem w gdyńskim Barbadosie. Zamówiłem deskę piw – były tylko trzy gatunki w zestawie. Czwarte trzeba było zamówić osobno.

    Kelner zapytany o ekstrakt i zawartość alkoholu w każdym z nich zaczął wymyślać jakie kosmiczne bzdury. Mówię, że coś chyba mu się pomyliło – twierdził np., że najlżejsze piwo ma u nich około 6% ekstraktu, a gatunek z największą ilością ekstraktu 12%. 12% jeszcze rozumiem, tylko że ich Zachmielacz ma 17,5%. Myślę sobie: zatrudniają ściemniaczy i mają gdzieś wyszkolenie personelu. Ale spróbować trzeba. Zaczynam od Pilsa – poprawny plus. Ale bez charakteru. Największa nadzieja: IPA czyli Zachmielacz – aromat kiepski, zalatuje drożdżami i jakimiś nieporządanymi związkami, wręcz nieprzyjemny. Piję – bardzo bardzo nijakie. Chmiele ciekawe ale sztuka piwowarska żadna. Czas na ciemne Karmelickie – tragedia, rozwodnione i bez polotu. Może było chrzczone? Na koniec cały kufel Piwnicznego – to jest najlepsze z całej czwórki ale znowu w zasadzie nijakie i strasznie przegazowane. Pół litra rozsadza dosłowne brzuch.

    No cóż, pojechali na modzie na naturalne piwa, ale chyba tylko dla kasy. Krótko mówiąc dużo reklamy, a treści co kot napłakał."

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.