Skocz do zawartości

Zikov

Members
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Super!
    Zikov przyznał(a) reputację dla Pierre Celis w [Piwny Garaż] 11 zapachów w piwie   
    które każdy dżentelmen znać powinien

    Każdej damie z dobrego domu imponuje zacna wiedza jak również fachowa terminologia. Zdobądź szacunek w stadzie dzięki zapamiętaniu tych prostych związków i powiązanych z nimi okoliczności przyrody i żywiołów mających swoje odbicie w jakże szlachetnym trunku jakim jest piwo!

    A teraz już zupełnie poważnie. Zwrócono mi uwagę, że fajnie byłoby gdybym zrobił wpis quasi fachowy o aromatach jakie można znaleźć w piwie. Nikt nie ma ochoty czytać w przerwie na kawę artykułu biochemicznego, w dodatku pisanego z zadęciem godnym lepszej sprawy. Dlatego przyjmijmy konwencję Playboy Companion. Myślę, że w przypadku bycia pasjonatem, który lubi pić piwo, ale nie jest w żaden sposób związany z branżą nie ma sensu bawić się w jakieś mega duże i jeszcze nudniejsze opracowania.

    Także prezentuję mój Top 11 aromatów. Dlaczego 11?






    1. Diacetyl, mój ulubiony.
    Za co odpowiedzialny: słodki aromat mleka, maślanki, masła. W ekstremalnych przypadkach piwo będzie waniało jak jogurt zbożowy. Dopuszczam diacetyl tylko w przypadku czeskich piw jasnych, czy niektórych wyspiarskich Ale, a i to w rozsądnych stężeniach. W teorii jest to najwyraźniejszy wskaźnik niedojrzałości piwa. Produkowany przez drożdże, powinien zostać zredukowany jeszcze w czasie fermentacji.
    W Polsce idealny przykład to Lubuskie z Witnicy, zresztą zaczynam podejrzewać, że ten browar to tak naprawdę zakamuflowana centrala mleczarska.
    Obecność w piwie w którym nie powinien się znaleźć może oznaczać, że drożdże w browarze zapieprzają za miskę węglowodanów jak chińskie dzieci w fabryce zagranicznego koncernu i już nie miały siły nic z tym związkiem zrobić. Ewentualnie może wskazywać również na zakażenie bakteryjne (patrz Antidotum).


    2. Octan izoamylu
    Za co odpowiedzialny: aromat bananów, przede wszystkim w piwach pszenicznych. Nie ma się nad tym co rozwodzić. Produkowany przez drożdże, będzie obecny w każdym piwie, ale szczepy pszeniczne lecą z tym po bandzie. W zasadzie jeden z wyznaczników stylu.


    3. Octan etylu
    Za co odpowiedzialny: aromat rozpuszczalnika/acetonu. Produkowany przez drożdże, obecny w każdym piwie. Szczególnie w mocarzach o masywnym ekstrakcie. Jeżeli zgrywa się zresztą bukietu to luz, jeżeli wali po nosie to piwo jest niezbalansowane i nie ma co twierdzić inaczej.


    4. Chmiel
    Za co odpowiedzialny: zaskoczenie, bo za aromaty chmielowe. Odmian mamy od groma, więc aromaty mogą być korzenne, ziołowe, trawiaste, żywiczne, cytrusowe i cholera jeszcze wie jakie. Niemcy ostatnio zarejestrowali odmianę cechującą się aromatem lodowca. Pewnie do ice bocka.


    Ostatnio jest moda na używanie amerykańskich i nowozelandzkich odmian, wpieprzanie ich wagonami do kotła w chmielowym swingers party albo jako nowoczesnego singla. Tyle, że najfajniej chmielonym i jednocześnie mega pijalnym piwem jakie piłem był Tucher Nurnberger Pils. Jak będę miał ochotę na zatykającą gorycz to poliżę chininę, także dzięki.


    5. Autoliza
    Za co odpowiedzialny: aromat śmierci i zniszczenia, co w praktyce oznacza przypalone mleko lub pieczone ziemniaki. Apokalipsa będzie pachnieć pyrą z przypalonego garnka po mleku. Przetrzymamy zbyt długo piwo na drożdżach, użyta gęstwa będzie przechodzona i wyjdą wtedy takie cymesy. Nie musi występować tylko w piwach niefiltrowanych, równie dobrze może trafić się w każdym innym.
     

    6. Reszta estrów (bo octan izoamylu i etylu to także estry)
    Za co odpowiedzialne: aromaty ogólnie przyjemne, ale to w zależności od kontekstu. Mamy więc całą gamę owoców (banany, jabłka, truskawki, gruszki, brzoskwinie), kwiaty, słodycze. Dlaczego ogólnie przyjemne? Jak dostaniecie pierwszego lagera pachnącego truskawkami to, o ile nie był to zamysł autora, zachwyceni nie będziecie. Zasada jest prosta w piwach górnej fermentacji (a więc fermentowanych w wyższych temperaturach) estrów będzie więcej i powinny razem pięknie grać. Patrz wyspiarskie piwa typu Ale.
    Z kolei piwa dolnej fermentacji (a więc fermentowane w niższych temperaturach) powinny mieć czysty profil, skupiony na dwóch punktach: słodzie i chmielu. Lager czy Pils z wysokim stężeniem estrów jest żenujący i idealnie służy do czyszczenia zlewu.


    7. DMS
    Za co odpowiedzialny: piwo będzie ordynarnie walić kukurydzą z puszki i gotowanymi warzywami. Jeżeli ktoś pamięta Smoki z Fortuny ten na pewno wie co to za piękny aromat. Aktualnie wystarczy się przejść do któregoś z nowszych minibrowarów i zamówić Pilsa. W 8 przypadkach na 10 będziemy mieli i DMS i diacetyl. Miodowa kukurydza, po prostu orgazm. W Warszawie do takiego szkolenia polecam Browar de Brasil.
    DMS jest wyznacznikiem tego, że piwo nie było warzone/było warzone za krótko/nie było wystarczająco szybko schłodzone/słód był lichy.


    8. Kiblowy
    Za co odpowiedzialny: nazwa mówi sama za siebie. Dzięki rozwojowi browarów restauracyjnych oraz coraz to nowym inicjatywom kontraktowym myślę, że będziemy częściej witali ten wątpliwy aromat. Odpowiedzialne za to mogą być dwa związki: merkaptan i indol. Pierwszy oznacza, że znowu mamy komfort pracy drożdży w głębokim poważaniu. Często będzie występował z autolizą i DMS. Indol z kolei oznacza zakażenie bakteryjne. Tak czy siak należy wylać do zlewu i się nie męczyć.
    Nie mylić z siarkowodorem (zgniłe jaja), który to może być skutkiem daremnej kontroli nad drożdżami lub zakażenia bakteryjnego.


    9. Fenole
    Za co odpowiedzialne: aromaty korzenne, pieprzowe, „pikantne”. W piwach pszenicznych jak najbardziej pożądany aromat goździków. Produkowane przez drożdże pszeniczne oraz specjalne, jak np. szczep T-58. Ale także drożdże dzikie, więc jeżeli piwo wali fenolami a nie powinno no to mamy zakażenie. Idealny przykład fenoli to Dyniamit, jest tam tego jak w przeciętnym gabinecie dentystycznym, zarówno z przypraw jak i użytych drożdży.


    10. Metaliczny
    Za co odpowiedzialny: metaliczny posmak piwa, czasami nawet aromat. Idealny przykład: Brackie. I teraz możemy zrobić bardzo prosty test czy metaliczny posmak jest z powodu chmielu (bo może tak być) czy od jonów żelaza (czy to z wody czy ze zbiorników). Maczamy palec w piwie i rozcieramy na nadgarstku. Panie wiedzą o czym ja tutaj piszę. Jeżeli pachnie ziołami – metaliczność jest z chmielu. Jeżeli krwią/atramentem – od jonów żelaza. Et voila.


    11. Nasłoneczniony, elegancko zwany skunksem
    Za co odpowiedzialny: za ten jakże szczególny a specyficzny aromat piwa w zielonej butelce. Dlatego właśnie mówi się, że Heineken pachnie marihuaną, Carlsberg nikotyną itp. Zielona butelka przepuszcza więcej światła od brązowej, dzięki czemu szybciej zachodzą reakcje chemiczne w piwie. Interesującą nas tutaj reakcją jest ta związana ze związkami z chmielu. Sprowadza się to do, przyjmijmy taką konwencję na rzecz tego artykułu, magicznej przemiany złota w ołów. To znaczy chmielu w skunksa. Aczkolwiek wystarczy postawić nawet brązową butelkę na solidnym słońcu i będzie dobrze.
    Mieszkańcy Albionu radzą sobie z tym problemem lejąc w jasne butelki piwo potraktowane zmienionym chemicznie chmielem. Ot, zabejcowanym przed słońcem.


    Jeszcze taki protip: piwu szkodzą trzy rzeczy: czas, światło i temperatura. Zapamiętać i przyswoić. A potem sprawdzić w jakich warunkach sprzedawane są piwa. Np. bardzo ładnie wyeksponowane belgijskie piwa na najwyższej półce idealnie pod świetlówką. Delicje.

    Słowo na koniec
    Wyszło ponad 1000 znaków, więc wyczerpałem sensowny limit na wpis. Temat jest cokolwiek liźnięty, jeżeli będzie zainteresowanie możemy zrobić z tego cykl lub rozwinąć dyskusję w komentarzach. Albo jedno i drugie, na bogato.


    Wyświetl pełny artykuł
  2. Super!
    Zikov przyznał(a) reputację dla Pierre Celis w [Piwny Garaż] Co pić kiedy nie możemy pić   
    test piw bezalkoholowych na bogato

    Parę razy pewnie wspomniałem o tym, że w trakcie sezonu często wolę pojechać gdzieś motocyklem niż alternatywnym źródłem transportu. I w związku z tym nie uczestniczyć w wesołym alkoholizowaniu się, jeżeli celem jest ognisko/grill/posiadówka na „daczy”. Szczególnie, że jeżeli chodzi o kwestię promili jestem gorącym zwolennikiem czeskiego podejścia do tematu. Ale co począć w takiej sytuacji?

    Do tej pory głównym ersatzem piwa był dla mnie Lech Free – szeroko dostępny i całkiem ok jeżeli chodzi o kwestię smaku. Naszła mnie jednak myśl, że nie jestem przecież jedynym, który bywa postawiony przed takim wyborem. Krótka wizyta w Realu, zgarnięcie wszystkich bezalkoholowych wynalazków z półki w dziale piwnym i poniżej jest tego efekt.

    Wynalazków jest 13. Szczęśliwa to liczba czy pechowa, wyjdzie w praniu. Natomiast od razu może zaznaczę jedną kwestię – część rzeczywiście jest bezalkoholowa. Część mimo nazwy Free/Nealko/Alkoholfrei może mieć do 0,5% alkoholu. Daje to zawartość podobną do tej w kefirze czy kwasie chlebowym. Jednak o ile mało kto wypije przy jednym posiedzeniu 2 litry kefiru, tak już w przypadku dłuższej imprezy może się coś takiego wydarzyć z piwami „bezalkoholowymi”. Warto więc wziąć pod uwagę swoje możliwości oraz masę ciała oraz uważnie czytać etykietki.

    Test będzie chyba najdłuższy z dotychczas napisanych na PiwnyGaraż.pl, więc żeby nie przedłużać przechodzimy do konkretów.

    Na pierwszy ogień idzie Bavaria. Pamiętam z lat szczenięcych Bavarię jasną oraz ciemną, mocno słodową. Czasy były jeszcze bardziej cywilizowane, dzieciaki same potrafiły o siebie dbać i nie był roztaczany nam nimi klosz ochronny. Dlaczego o tym wspominam? Dziadek i ojciec dawali czasami mnie i mojemu bratu właśnie Bavarii do spróbowania. Ciemną wspominam ze szczególnym rozrzewnieniem.


    Bavaria 0,0% Premium Original

    Barwa: Słomka, klarowne.
    Piana: Coś nawet się tworzy, ale szału nie ma. Pozostaje cienka warstwa do końca picia.
    Zapach: Typowy dla piw nisko i bezalkoholowych aromat zielonych jabłek – aldehyd octowy. Do tego słód, ziarno, trochę chmielu. Lekki papier. Pytanie ile stało na półce w markecie.
    Smak: Smakuje jak oranżadka na słodzie. Wyraźna słodycz cukrów odsłodowych, bardzo niska pełnia, praktycznie jej brak. Tego w piwach bezalkoholowych niestety się nie uniknie, jeżeli nie dowali się od czorta cukru. Bardzo delikatna goryczka chmielowa na finiszu. Bardziej aksamitne od Lecha Free.
    Bardziej delikatne i aksamitne od Lecha Free. Smakuje jak napój zbożowy. W zasadzie jest całkiem OK, pewnie jak się trafi w sklepie to będę kupował. Dobra alternatywa.

    Bavaria 0,0% Wit

    Barwa: Cytrynowe, nieklarowne.
    Piana: Większa niż w Original, ale średni to sukces.
    Zapach: Pszenica i akacja. Do tego słód jęczmienny i cytrusy. Oranżadka.
    Smak: Zdecydowanie mniej piwne i bardziej oranżadkowe niż Original. W sumie ciężko rozpatrywać to w kategoriach piwa. Trąca chemią, pozostawia posmak gumy balonowej. Pyliste.
    Obok witbiera to ta Bavaria nawet nie stała. Jestem ciekaw po cholerę tutaj akacja. Jak już kupimy to można wypić, ale wolę jednak Original. Natomiast sporej ilości osób smakuje, więc sugeruję żeby samemu obadać sytuację.

    Bavaria 0,0% Peach

    Piana: Tak jak i w poprzednich jak na coli.
    Barwa: Złota, klarowne.
    Zapach: Nestea Brzoskwiniowa z piwem i lekką ścierką.
    Smak: Nestea Brzoskwiniowa zmieszana z piwem, przez co lekko gazowana. Jest pewna słodowość, ale przykryta totalną słodyczą tego wynalazku.
    Powtórzę po raz kolejny, ale nic innego tutaj nie da się powiedzieć. Jest to praktycznie ten sam smak co standardowa, „pełnocukrowa” Nestea Brzoskwiniowa. Dziwny wynalazek.

    Bavaria 0,0% Apple

    Piana: Nic nowego.
    Barwa: Złota, klarowne.
    Zapach: Jabłkowy ChupaChups połączony z Somersby bez alkoholu.
    Smak: Smakuje jak gazowany napój jabłkowy, niby ich nie zawiera, ale pozostawia jednak posmak słodzików.
    Wolałbym się napić soku jabłkowego pół na pół z tonikiem.

    Bavarie zaliczone, przechodzimy do dwóch Karamalzów. Nazwa ciekawa, zobaczymy jak zawartość.


    Karamalz Classic

    Piana: Początkowo średniobujna, średniopęcherzykowata. Od razu zaczyna znikać i zostaje cienki dywanik.
    Barwa: Piękny, głęboki mahoń. Klarowne.
    Zapach: Brzeczki po warzeniu. Słód, karmel, delikatny aromat chmielu. Całkiem przyjemny, zachęca, kojarzy się z zapachem warzelni.
    Smak: Bardzo słodowe, cukrowe wręcz, poziom słodyczy jak od miodu. Czuć słód, karmel, ciemny słód, chmielu niestety w smaku już nie ma. A szkoda, przydałaby się kontra. Ewentualnie mniejsza słodycz.
    Gdyby było chociaż o połowę mniej słodkie, byłby to świetny napój kojarzący się z dopiero co uwarzoną brzeczką. Jeżeli lubisz słodycze, warto spróbować.

    Karamalz Lemon

    Piana: Taka sama jak w Classic.
    Barwa: O ton jaśniejsza od Classica.
    Zapach: Mocna, cytrynowa herbata. Tylko, że z limonką zamiast cytryny. Po zamieszaniu wychodzą nuty brzeczkowe i to by było na tyle, jeżeli chodzi o „piwność”.
    Smak: Słodycz została złamana kwaskiem cytrynowym dzięki czemu Karamalz Lemon jest znacznie bardziej pijalny. Skoro nie ma kontry goryczkowej, kwaśna musi dać radę.
    I dała radę. Mimo że jest mniej piwne od Karamalz Classic, dzięki temu, że jest mniej słodkie

    Karmi Classic

    Znalazło się w teście przypadkiem. Mianowicie zostało zostawione po jednej imprezie, (dzięki Asia;)), gdzie właśnie miało być substytutem piwa dla dzielnej pani kierownik.
    Piana: Bardzo dobra, drobnopęcherzykowata, bujna, gęsta, oblepia szkło, wolno opada.
    Barwa: Ciemna wiśnia, przebija przy dnie, klarowne.
    Zapach: Ale jaja, pierwsza nuta to wędzona śliwka. Nie jestem przekonany czy kiedykolwiek piłem Karmi, jako że jest to marka o pozycjonowaniu wybitnie kobiecym. Jestem mocno zdziwiony, wyraźnie jest wyczuwalne drewno z ogniska i wędzona śliwka, do tego lekki karmel.
    Smak: Pierwsze, jak na razie, z bardziej zaawansowaną paletą. Na początku wchodzi słodowość, karmel, lekka cierpkość z karmelu, przechodzi ona następnie w solidną słodycz i delikatne, drewniane, nuty palone. Finisz delikatnie goryczkowy.
    Szczerze, to gdyby nie zbyt wysoka słodycz to byłoby bardzo ciekawą alternatywą. Jestem zaskoczony tymi nutami aromatycznymi. Jakoś nie natknąłem się jeszcze wzmiankę o nich. Inna sprawa, że nie szukałem. Pewnie też mało kto z dwoma różnymi chromosomami Karmi pije, a przynajmniej publicznie się do tego przyznaje.

    Lech Free

    Piana: Średnia, drobnopęcherzykowata, dosyć szybko opada i zostawia dywanik.
    Barwa: Złote, klarowne z iskrą.
    Zapach: Podobny jak w Bavaria Classic. Typowe dla piw nieskoalkoholowych nuty zielonego jabłka, słodowości, zboża i chmielu. Do tego skunks, cóż – zielona butelka.
    Smak: Delikatne, dosyć płaskie. Początkowa słodowość przechodzi w lekkie nuty ziarniste, karmelkowe i zielonego jabłka, finisz z wyraźnie zaznaczoną goryczką. Co nie oznacza, że jest ona mocna.
    Tak jak wspominałem na początku, do tej pory był to mój wybór jeżeli chodzi o piwa bezalkoholowe.

    Kormoran Podpiwek Warmiński

    Piana: Wysoka, bujna, drobnopęcherzykowata, beżowa, wolno opada i znaczy szkło.
    Barwa: Ciemny mahoń, klarowne, przebija na wiśniowo.
    Zapach: Chleba na zakwasie, lekki aromat słodu, karmelu, drewna z ogniska, kwasu chlebowego.
    Smak: Bardzo mocna słodowość i karmelowość, nuty razowca na zakwasie, nuty słodowe i słodkie są skontrastowane lekką kwaskowatością. Jest obecna cierpkość karmelu.
    Gdyby wywalić cukier ze składu byłby bardzo fajny napój piwopodobny. Niestety aktualnie jest za słodkie dla mnie.

    Svijany Svijansky Vozka

    Piana: Piękna, bardzo bujna, śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata. Bardzo wolno opada.
    Barwa: Bursztynowa, klarowne.
    Zapach: Słodowy, lekkie ziarno, chmiel, aldehyd octowy, mydło. Co ciekawe połączenie aldehydu z mydlanością daje efekt płynu do mycia naczyń z sortu „zielone jabłuszko”. Zgroza.
    Smak: Totalnie wodniste, efekt chmielonej wody z lekką słodowością. Nadal występuje mydlaność i aldehyd. Finisz goryczkowo-mydlano-jabłkowy. Nie do przejścia dla mnie.
    Nie ma sensu kupować.

    Primator Nealko

    Piana: Tak jak i w przypadku Svijany nie ma się czego wstydzić.
    Barwa: Tak samo, bursztynowe i klarowne.
    Zapach: Na pierwszym planie aldehyd octowy, zaraz za nim bardzo ulotna słodowość i chmiel. Aromat bardzo nikły, trzeba się mocno dowąchiwać.
    Smak: Mniej wodniste niż Svijany, ma więcej ciała. Czuć słód, słodowość, potem wchodzi bardzo delikatna goryczka na finiszu.
    Jest OK, można kupić jeżeli się trafi.

    Tucher Hefe Weizen Alkoholfrei

    Piana: Idealna, bardzo bujna, drobnopęcherzykowata, bardzo trwała, gęsta.
    Barwa: Bursztynowa, nieklarowne.
    Zapach: Pachnie jak niemiecka pszenica z dodanym cukrem. Jest mocny banan, delikatne goździki, pszeniczność, jasne słody i niszcząca dobre wrażenie toporna słodycz.
    Smak: Spodziewa się człowiek totalnej pełni, a piwo jest bardzo płaskie, płytkie, nisko wysycone, pełnia jest dramatycznie niska. Przez ten brak ciała dominuje kwaskowatość. Sprawia, że piwo jest niezbalansowane. Rozumiem oczywiście, że jest to piwo bezalkoholowe co już samo z siebie wymusza pewne kompromisy, ale nie smakuje to dobrze. Niska słodowość, od razu kwaskowatość, finisz bananowo-goździkowy. Bardzo delikatny chmiel.
    Nie warto. Chyba, że modą niemiecką zmiesza się z Colą.

    Krombacher Weizen Alkoholfrei

    Piana: Dokładnie taka sama jak w przypadku Tuchera.
    Barwa: Bardzo nieklarowne, wygląda jak przecier bananowy.
    Zapach: Ziarnistość, pszenica, nuty bananowe, estry owocowe, bardzo bardzo delikatny goździk, kwaskowatość.
    Smak: Wysycone jak na pszenicę przystało. Od razu wchodzi słodowość, nuty pszeniczne, finisz bardzo lekko goryczkowy. Wbrew pozorom piwo jest dosyć pełne. I smakuje generalnie jak pełnoprawna pszenica. Kwaskowata kontra do słodowości, jak to w pszenicach bywa.
    Najlepsza alternatywa ze wszystkich, chyba że ktoś nie przepada za piwami pszenicznymi.

    Mimo że już w tym momencie test ma nieprzyzwoitą liczbę słów jak na wpis na blogu pokuszę się o drobne podsumowanie.

    Oczywiście został przeprowadzony w warunkach idealnych. W warunkach polowych w jakich w 99% przypadków piwa bezalkoholowe będą pite można z czystym sumieniem wywalić rubryczki piana, barwa i zapach. Bo nie wierzę, że nie będą pite z butelek. Kolejna rzecz – zalecałbym pić w temperaturze maks 10 stopni Celsjusza, czyli dokładnie tyle ile ma większość lodówek w głównej komorze. Ciepło nie służy akurat tym piwom. Jeżeli lubisz słodycze i smak słodki (ja z wiekiem coraz mniej) w przypadku słodszych wynalazków możesz spokojnie je próbować.

    Dla mnie najlepszymi alternatywami dla „normalnych” piw są w tym momencie Krombacher Weizen Alkoholfrei, Primator Nealko, Lech Free, Bavaria Original oraz Karamalz Lemon.

    Jako ciekawostki do odhaczenia z listy sugerowałbym Karmi, Karamalz Original, smakowe Bavarie oraz Podpiwek Warmiński. Ten ostatni zresztą będzie nadawał się do słowiańskiego Black Tooth Grin – whisky/ey zmieszana nie z Colą, ale z kwasem chlebowym (pomysł i wykonanie – Majk).

    Na Tuchera i Svijany szkoda pieniędzy. Żywca bezalkoholowego nie spotkałem w paru sklepach, a za stary już jestem, żeby specjalnie jeździć i szukać konkretne piwo. Szczególnie bezalkoholowe.

    Dotarliśmy w ten sposób do szczęśliwego zakończenia. Jeżeli to czytasz to gratuluję. Jestem ciekaw waszych opinii dotyczących piw bezalkoholowych.

    PS. A jako, że nie przeprowadzałem tego testu sam pojawi się jeszcze bliźniacza, aczkolwiek z kobiecego punktu widzenia, recenzja Adeli na Gotowenapiwo.pl.


    Wyświetl pełny artykuł
  3. Super!
    Zikov przyznał(a) reputację dla Zbyszek T w Jak zrobić "kobiece" piwo - moje doświadczenia.   
    Chciałem się podzielić swoim doświadczeniem w produkcji piw smakowych, słodkich, przeznaczonych dla płci pięknej.
    Piwa takie wychodzą naprawde dobre, jeśli wasza Lepsza Połowa lubi piwo ze sokiem lub piwo malinowe, miodowe, imbirowe ? z łatwością zrobicie piwo, które jej posmakuje i pobije na głowe Redsy, Gingersy i inne takie.
    Ja do tej pory zrobiłem takich piw z 15 ?nastawów" i w związku z licznymi pytaniami i porozrzucanymi wątkami chciałem spisać swoje doświadczenia, może się komuś przyda
     
    ZASADY OGÓLNE
     
    - dobrym i sprawdzonym syropem malinowym jest syrop z Herbapolu
    - syropy i miód odfermentowują do zera, także piwo z ich udziałem będzie miało stosunkowo niższe BLG niż z samego słodu. Piwo z samego miodu / syropu odfermentowuje do ujemnego końcowego blg.
    - w związku z powyższym, aby otrzymać piwo ?treściwe? trzeba odpowiednio zmodyfikować zacieranie części słodowej
    - syropów nie gotujemy ? dolewamy na zimno. Gotowanie pozbawia ich sporej części aromatów. Syropy z butelki, otwarte bezpośrednio przed dolaniem są na 100% sterylne.
    - piwo miodowe jest bardziej aromatyczne gdy miodu nie sycimy (nie gotujemy) ? podobnie jak z syropami. Z tym, że jedno niesycone piwo miodowe złapało mi zakażenie drożdżami kożuchującymi ? czy od miodu ? nie wiem. Do tego piwa lałem też nieprzegotowaną kranowiankę. Od czego to zakażenie nie wiem. Potencjalne ryzyko po waszej stronie. Ogólnie nie jestem maniakiem sterylności, puki co.
    - dobre efekty dają miody jasne, ale ich smak jest mniej wyczuwalny. Lepszy efekt daje niewielki dodatek miodu gryczanego (5-20% miodu) lub innego wyrazistego miodu.
    - aby uzyskać intensywny smak, wg moich doświadczeń, 50% ekstraktu musi pochodzić z miodu lub syropów (lub więcej)
    - takie piwo trzeba dosłodzić przed butelkowaniem ? polecam słodzik Cologran z Lidla (wersja tańsza) lub Ksylitol (cukier brzozowy ? wersja droższa)
    - sprawdzone dawki tego słodzika to 4-8 tab/litr (4-półsłodkie, 6-słodkie, 8-bardzo słodkie)
    - nie należy bać się słodzika!
     
     
    KROK 1 ? Piwo z resztek
     
    Takich piw zrobiłem najwięcej. Poza jednym wyjątkiem, kiedy wyszło mi piwo imbirowe mocno przegazowane, wszystkie były co najmniej dobre. LP wszystko wypiła ze smakiem. Jednocześnie przestała pić Redsy, z komentarzem, że Reds to g...no (za przeproszeniem).
     
    Ogólny przepis:
     
    Po fermentacji burzliwej jasnego lub bursztynowego* piwa (około 12 blg początkowe)
    na drożdżach górnej fermentacji ? przy zlewaniu na cichą:
    Zostawiamy w fermentorze około 5-7 litrów piwa wraz z całym mułem i osadami drożdżowymi.
    Dodajemy do tego:
    a) baniak wody źródlanej (najtańszej) 5 litrów + 2 syropy malinowe Herbapol 420 ml (lejemy na zimno)
    lub
    b) 5 litrów wody + 750 g miodu (sycony lub nie ? w razie co rozpuścić w ciepłej wodzie)
     
    Zarówno do wersji a) i b) dobrze jest dodać nieco herbatki chmielowej: 10 ? 15 g chmielu zaparzamy wrzątkiem i zostawiamy na 5-30 minut. Herbatkę odcedzamy i płyn bez fusów dolewamy do nastawu. Gatunek chmielu i czas zaparzania ? według uznania, czy piwo ma być bardziej/mniej chmielowe
     
    Powyższy nastaw fermentujemy normalnie jak każde piwo. Powinno bardzo szybko przefermentować, ze względu na dużą ilość drożdży. Później normalnie, zlewanie na cichą.
     
    Przy rozlewnie ? do refermentacji najlepiej użyć tego samego składnika co do fermentacji ? czyli:
    a) 10-11 ml syropu na litr piwa
    lub
    b) 10 g miodu na litr piwa (oczywiście miód trzeba rozpuścić w odrobinie wrzątku)
     
    Także przed rozlewem należy dodać słodzik w odpowiedniej ilości.
     
    Piwo wychodzi smaczne, delikatne, jednak lekko ?wodniste?. W połączeniu ze słodkością i smakiem owocowym/miodowym jest orzeźwiające i chętnie pite przez płeć piękną.
    I w dodatku jest bardzo szybkie i ekonomiczne oraz powiększa ilość piwa uzyskaną z jednej warki ? same zalety
    Trzeba uważać ile się dodaje syropu/miodu bo bardzo łatwo przedawkować i wtedy piwo wychodzi równie smaczne, a może i jeszcze lepsze, ale płeć piękna ma to do siebie, że piwa 9% vol zwalają je z nóg ? a bardzo łatwo takie uzyskać
     
    * z ciemnym piwem z nutami palonymi maliny jakoś gorzej się komponują (w opinii mojej LP)
     
     
    KROK 2 ? Warka z zacieraniem od początku
     
    Z mojego doświadczenia wynika, że słodkie piwa dobrze komponują się z dużą ilością słodów karmelowych. Nie eliminuje to jednak potrzeby dosładzania słodzikiem.
     
    Zrobiłem do tej pory takie piwa z zacieraniem od początku:
     
    Warka #15 Miodowe (zapisy niekompletne)
     
    Pilzneński - 1 kg
    Monachijski - 1 kg
    Karmelowy - 1 kg
    Miód wielokwiat - 4 kg
    Wyszło 40 l 12 BLG
     
     
    Warka #23 Malinowe
     
    Pilzneński 1 kg
    Monachijski 25 EBC 2 kg
    Amber 0.5 kg
    Cara 50 EBC 0.75 kg
    Aroma 100 EBC 0.25 kg
    Crystal 150 EBC 0.5 kg
    Syrop malinowy Herbapol 5 x 420 ml
     
    Chmielenie Marynka 50 g 60 min
     
    Wyszło około 40 l 12 BLG
     
     
    Warka #26 Miodowe
     
    Pilzneński - 1 kg
    Monachijski Strzegom- 1 kg
    Amber - 0.5 kg
    Karmelowy jasny Strzegom - 0.5 kg
    Miód - 5 kg (z domieszką gryki)
     
    Marynka 30g
    Styrian Goodings 30 g
    Styrian Goodings 30 g
     
    Wyszło około 50 l, 12 BLG, S-04.
     
    Miód dodajemy:
    a) pod koniec chmielenia (sycony ? mniej aromatów, ale bezpieczniej)
    b) rozpuszczamy w przegotowanej, ciepłej wodzie i dodajemy do piwa po schłodzeniu. Ilość wody musi być odpowiednio obliczona, żeby uzyskać pożądane końcowe BLG.
    1 lit miodu = 1.3 kg miodu = 1000 g cukrów fermentowanych (wartości orientacyjne)
     
    Syrop malinowy dodajemy:
    Zawsze po schłodzeniu piwa. Lejemy na zimno, zęby uchronić ulotne aromaty.
     
     
    ZACIERANIE:
     
    Przy zacieraniu 30/30 takie piwo odfermentowuje do 0-1 BLG i jest bardzo mocne i mało treściwe.
     
    Raz próbowałem przy #23 zacierania tylko w 72°C ? w efekcie zielone piwo wyszło bardzo mętne ? chyba skrobia została w piwie ? nie pomogła długa cicha. Dopiero żelatyna pomogła i piwo wyszło z dobrą klarownością. Odfermentowanie bardzo niskie: z 12 BLG odfermentowało do 4 BLG ? czyli tak jak zamierzyłem. Efekt końcowy bardzo dobry.
     
    Później zastosowałem 15 min @ 62°C + 60 min @ 72 °C ? piwo również za głęboko odfermentowało.
     
    Ogólnie następne piwa będę zacierał 5 min @ 62°C + 70 min @ 72 °C z szybkim podgrzewaniem pomiędzy przerwani (2-3 °C / min). Wg mnie to optymalne rozwiązanie.
     
    CHMIELE:
     
    Wg mnie Marynka nie najlepiej się komponuje z piwami górnej fermentacji. Lepiej użyć chmieli typu Challenger, Perle.
    Warto chmielić na aromat chmielami o aromacie owocowym, Styrian Goldings dał mi ładny efekt.
    Najczęściej chmiele na 22-25 IBU, goryczka jest wtedy nie za mocna, dla mnie lekka, dla kobiet w sam raz.
     
    DROŻDŻE:
    Używałem na początku S-33, później S-04.
    S-04 uważam za dużo lepsze. Fermentowałem w niskich i wysokich temperaturach (16-22°C) i wole fermentować w niższych ? jeśli oczywiście mam taką możliwość.
    Planuje kiedyś spróbować zrobić na dolnych drożdżach, ale to nieszybko, może tej zimy się uda.
     
    Do refermentacji standardowo, ten sam składnik, co do fermentacji + słodzik. Celuje zawsze w dość duże nagazowanie, odpowiednik około 7.5-8 g cukru / litr. J.w:
    10-11 ml syropu na litr piwa ? syrop lejemy na zimno
    10 g miodu na litr piwa (oczywiście miód trzeba rozpuścić w odrobinie wrzątku)
     
     
     
    Kolor piwa najczęściej wychodzi dość ciemny (słody karmelowe, miód gryczany, syrop malinowy ? są ciemne), z silnym czerwonym odbarwieniem. Zapach intensywny, zależny od składników.
     
    Polecam spróbować zrobić takie piwo ? wasze LP od razu będą miały więcej tolerancji dla piwowarskiego hobby. Także wszystkie eksperymenty smakowe są bardzo wskazane.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.