Do tej pory warzyłem "na raz" i cały dzień rozbity, albo w sytuacjach awaryjnych dyżur do rana uważam, że na mój tryb życia 2 dni to super rozwiązanie. Dodatkowy plus, że ok pół litra brzeczki gotuje zaraz na starcie wysładzania, zadaje płynne drożdże i na drugi dzień mam już dość aktywny starter.
Dodatkowo mam plan dorobienia deszczownicy ale zastanawiam się jak z natlenieniem w tym przypadku?
Zastanawia mnie co mogło wpłynąć na zakwaszenie tym razem, żeby uniknąć takiej sytuacji w przyszłości. Z tego co kojarzę w celu zakwaszenia moczy się słód w zimnej wodzie i mam wrażenie, że winowajcą jest duży spadek temperatury młóta