Minął ponad miesiąc od butelkowania. Co tydzień padała jedna - dwie butelki, trochę się po rodzinie rozeszło (pijaki okrutne) i powiem, że jestem dumny wielce. Zostało mi 10 butelek ( z 40) i tych strzegę, jak oka w głowie. Piwko wyszło bardzo sympatyczne, choć pierwsza szklanka i druga z tej samej butelki bardzo się różnią. Pierwsza ma piwko klarowne, z grubą długą pianą, a drugie lekko mętne, jakby pszeniczne i jest prawie bez piany. Myślę, że to kwestia moich drżących rąk przy nalewaniu i osadu drożdżowego, który mimo wszystko z dna się podrywa. W smaku właściwie się nie różnią i są bardzo w porządku. W moim gronie mnóstwo jest piwoszy, ale nie ma browarników, w związku z tym ich pochwały nie powinny robić na mnie takiego wrażenia, ale i tak miło słuchać. Każdy, kto próbował, mlaskał przez godzinę, a potem tęsknie zerkał w stronę piwniczki ... biorę się za nr 2.