Może zacznę od cyferek:
Dwie warki, pierwsza zacierana tak:
62°C - 25 min
72°C - 50 min
78°C - 0 min
FFT wyszedł na 1 BLG, piwo pijalne, mało słodkie, lekkie w odbiorze.
Druga:
50°C - 19 min
63°C - 38 min
73°C - 27 min
78°C - 0 min
FFT wyszedł na 3,5 BLG, piwo treściwe, słodsze, cięższe w odbiorze.
To drugie chciałem zatrzeć bardziej "na wytrawnie" i po mimo że była dłuższa przerwa maltozowa wyszło "na słodko". Za to pierwsze mimo krótkiej przerwy maltozowej wyszło "na wytrawnie". Gdzie tu sens gdzie logika? W przypadku tego pierwszego enzymy szybciej zjadły skrobię i w 72°C nie miały zbytnio już co przerabiać? Zależy to pewnie od zasypu (mieszanki słodów) jak i pewnie od ich jakości? Jak się mylę to proszę mnie poprawić.
I przyszedł mi do głowy taki pomysł, być może ktoś stosował, a być może okaże się bezsensowny, na pewno jest więcej roboty.
Zacieranie na raty, do gara wsypuję połowę słodu i trzymam w 62°C, aż próba jodowa będzie negatywna, następnie podgrzewam do 72°C i dodaję resztę słodów. Mam pewność, że pozaciera się "tak jak chcę". Wiadomo proporcje nie muszą być 50/50, tylko wedle uznania/oczekiwań.
Co bardziej doświadczeni piwowarzy sądzą o tym?