Będzie krótko ale treściwie - jako palacz z 14 letnim stażem i szczęśliwie już kilkuletnią absencją czasem, gdzie czasem to nie częściej niż raz na pół roku, lubię dostarczyć nikotyny. Jako że moje płuca nie tolerują już tego gówna, pozostają mi jakieś próby z cygarami i cygaretkami i mając w perspektywie jednorazowy wydatek staram się nie szorować po dnie jakościowym, aczkolwiek opieram się głównie na doświadczeniu i opiniach sprzedawców. Do degustacji tytoniu podchodzę świadomy tego czego się spodziewać i mniej więcej tego czego oczekiwać. I za każdym razem jestem wyłączony smakowo przez kilkanaście godzin. Statystyka na rozsądnej już próbce (kilka razy - w sumie dwa lata) potwierdza tylko fakt, że palenie i dobre piwo to totalne marnotrawstwo dobrego piwa. Piję piwo przed cygarkiem, to samo w trakcie i jeszcze kilka po i od pierwszego bucha przez dobę jest po prostu dramat. Po co?