Jak w temacie - z pierwszego chmielenia na zimno (5 dni) wyszedł całkiem niezły stout, ale z paskudnym osadem.
Pływające brązowawe farfocle które, pomimo bardzo ciemnej barwy piwa są świetnie widoczne i jest ich dużo.
Wnioskuję, że to od chmielin, gdyż przy rozlewie widziałem, że znaczna część nie opadła na dno. Co więcej, sporo
osadziło się w rurce do rozlewu. Liczyłem na to, że ta warstwa chmielin będzie stanowić swoisty filtr w rurce, co jednak
się nie stało (jak sądzę).
Planuję następnym razem posłużyć się pończochą, toteż pytanie jest proste. Lepiej użyć jej jako worka na chmiel przy cichej,
czy też może przelewając do wody z cukrem na refermentację założyć ją na rurkę? Spotkałem się z opinią, że to drugie jest
niepraktyczne, gdyż będzie się pienić, ale taka opcja byłaby dla mnie chyba najwygodniejsza.