Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'utlenienie' .
-
Cześć! Wykombinowałem sobie wczoraj przy niedzieli prosty i tani (nie wiem jeszcze czy dobry!) system zamkniętego transferu piwa po fermentacji do kega. Testy na sucho (a raczej na mokro, z użyciem wody) wypadły całkiem pozytywnie. Czy ktoś z Szanownych kombinował coś takiego? Jakie były efekty z transferem piwa? Co mną kierowało, żeby się tym zająć? Niebawem będę przelewał do kega belgijskiego blonda, którego zamierzam 2 tygodnie lagerować a potem kilka dobrych tygodni potrzymać w kegu w temperaturze pokojowej. W planach niebawem inne belgi, które poleżą jeszcze dłużej. Chcę unikąć przede wszystkim natlenienia. Przy okazji ograniczyć ryzyko infekcji przy rozlewie. Plan jest taki: 1) Wymyty keg napełniam starsanem tak, aby praktycznie nie zostało w nim powietrza 2) Za pomocą CO2 wypycham starsan z kega do innego kega (przyda się na później) 3) Mam w ten sposób zdezynfekowany keg wypełniony CO2 4) Zakładam moją pokrywkę dedykowaną do rozlewu na fermentor z piwem po jego uprzednim cold crashu (szczególnie po dry hoppingu aby wszystko opadło) 5) Pokrywka ma zamocowany zawór ball lock CO2 oraz rurkę od płynu z kega podpiętą do ball locka od płynu (rurka wsunięta przez szczelną gumową uszczelkę) 6) Keg podłączam do mojej rurki za pomocą wężyka z dwiema szybkozłączkami od płynu 7) Otwieram zawór bezpieczeństwa w kegu (aby CO2 mógł się wydostać) 8) Puszczam delikatnie CO2 z butli (aby ciśnienie nie wywaliło mi pokrywki od fermentora) i czekam aż zacznie grawitacyjnie lecieć. 9) Dzięki wpuszczeniu rurki do zlewania przez gumową uszczelkę mam swobodę manewrowania nad osadami. Przezroczysty fermentor pozwala mi widzieć co się dzieje 10) Dopuszczam lekko CO2 aby nie zrobić podciśnienia Poniżej fotki z prób na wodzie oraz kilka wątpliwości. 1) Rozpoczęcie syfonu na wodzie wymagało całkiem sporego ciśnienia, pokrywka była na granicy odskoczenia i nieźle napuchła. Ciekawe czy da radę w ten sposób wypchnąć ciecz o większej gęstości... 2) Chmielenie na zimno - z reguły chmiel na zimno opada mi ładnie na dno, ale jak złapie się jakiś większy paproch to może mi zapchać zawór. Założenie filtra in-line odpada, bo zbyt małe ciśnienie mam dostępne.
-
Witajcie Pierwszy wpis popełniłem w dziale powitalnym, drugi popełniam w piaskownicy - ufam, że jest to właściwa kolejność, zwłaszcza, że wcześniej tylko czytałem Jeszcze nie warzyłem, na razie nie mam jak, ale robię wszystko, by tę szansę sobie dać w jakimś niedługim czasie. Tymczasem rozkminiam teorię. I przechodzę do meritum. Nie znalazłem żadnego wpisu / wątku, który ten temat jakoś całościowo, a jednocześnie zrozumiale dla początkujących, obejmował. Chodzi mi o napowietrzenie w trakcie całego cyklu produkcyjnego piwa. Bardzo bym prosił osoby doświadczone, by pomogły mi w zrozumieniu tego tematu. W jakich fazach warzenia (ogólnie mówię o całym cyklu produkcyjnym) napowietrzenie, swobodny dostęp powietrza a) ma wpływ negatywny i trzeba się go absolutnie wystrzegać b) ma wpływ pozytywny i wręcz trzeba o nie (to napowietrzenie) zadbać c) nie ma żadnego wpływu i można temat pominąć I dlaczego? Na czym konkretnie polega ten negatywny/pozytywny/nijaki wpływ napowietrzenia. Bo przyznam, że w tym temacie najbardziej jestem zagubiony. Raz czytam, że tlen to wróg, innym razem, że trzeba machać wiaderkiem. Tu przykryć garnek, tam odsłonić. Na jednym filmiku brzeczkę przelewa się chlustem z wiadra do wiadra, na innym rurką po ściance. Nie łapię tego. Liczę na nierozstrzelanie