Pierre Celis Opublikowano 5 Grudnia 2013 Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2013 Czy pasmo wybrzeża wokół miasta Hermanus słynie jedynie ze skalistych urwisk i z miejsca, które służy jedynie obserwacji ssaków morskich, które tak chętnie odwiedzają ten zakątek świata? Nic bardziej mylnego! Miejsce to, to przede wszystkim raj dla miłośników dobrego jedzenia i picia. Niezliczone winnice położone wokół pasma górskiego Klein River, nie tylko uwodzą swoim pięknem, ale również oferują doskonałą strawę. O jednej z nich, która wyłamała się poza utarty schemat, postaram się dziś opowiedzieć. Zapraszam was do Stanford, niewielkiej mieściny położonej nieco na uboczu od utartych turystycznych szlaków. Właśnie tam, wśród winnych wzgórz Klein River ulokowała się w 1852 roku winnica o nazwie Birkenhead Estete. Nie było by nic w tym intrygującego, gdyby nie jeden, istotny szczegół z handlowej działalności tego miejsca. Jak zapewne już się domyślacie, tym szczegółem jest browar o nazwie Birkenhead Brewery, powstały w 1997 roku na terenie tej posiadłości. Gdy skonfrontuje się wrażenia z tym miejscem i z farmą, o której wam ostatnio opowiadałem, można doznać małego szoku. W przeciwieństwie do tamtego miejsca, wszystko tutaj zostało urządzone na wysoki połysk. Intrygująca bryła budynku, w której to znajduje się winnica, browar i restauracja, przywołuje jak najlepsze skojarzenia. Gdy tylko przekroczy się próg wspomnianego budynku, zobaczy się warzelnie obliczoną na 10 hektolitrowe warki. Zanim jednak wejdziemy do głównej restauracyjnej sali, goście muszą minąć kolejne pomieszczenie dedykowane browarowi. W owym pomieszczeniu znajdują się bowiem zbiorniki fermentacyjno-leżakowe. Muszę przyznać, że takie przowitanie lubię najbardziej. Bez zbędnych wędrówek, można zobaczyć cały browar. Mimo, że nasze pierwsze wrażenia z tego miejsca były nad wyraz pozytywne, nie spodziewaliśmy się, że natrafimy tutaj na nad wyraz ciekawy wybór piw. Jednak, jakie było nasze zdziwienie, gdy zaoferowano nam pięć gatunków piw i to nie byle jakich. Na początek było dość skromnie, jasny lager (5,0% alk, 11,5blg) i Pilsner (3,6% alk., 10,5blg). Następnie jednak już było o wiele ciekawiej. Zestawienie w postaci Bittera (4,5% alk., 11,0blg), Honey Blond Ale (6,0% alk., 12,5blg) oraz Chocolate Malt Stout (4,4% alk., 11,5blg), okazało się strzałem w dziesiątkę. Genialny zestaw, idealnie służący regeneracji sił przed dalszymi trudami podróży. Największe wrażenie zrobił na nas ichniejszy Stout. Piękny kawowy aromat uwodził nasze nozdrza. W smaku królowała mieszanka palonego ziarna, wzbogacona o nuty wanilii i owoców. Wyborne. Drugim piwem w naszym mniemaniu wartym spróbowania był Bitter. Słodowa podwalina idealnie komponowała się z ciasteczkowymi akcentami i niuansami przypalonego karmelu. Całość oprawiona była solidną dawką goryczki. Przyjemne. Koniecznie musicie spróbować piw z Stanfordu, chociażby tych butelkowych! Warto! Widok na budynek browaru od strony ogrodu. . . . Honey Blonde Ale i Bitter . Bitter i Chocolate Malt Stout . Główna brama wjazdowa do browaru Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się