Pierre Celis Opublikowano 5 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 5 Stycznia 2014 Rozpocząć nowy rok wpisem o browarze ma kiepską renomę, to się po prostu niegodni! Dlatego też, zapraszam was do browaru, który kilka lat temu nie jako stał się ikoną południowo-afrykańskiej sceny piwowarskiej. Czy swój rozgłos i uznanie zyskał tylko z powodu doskonałych piw? Jest w tym część odpowiedzi, ale jednak główną zasługą jest położenie browaru. Zapraszam was na wycieczkę po półpustynnych pustkowiach prowincji zachodnio-przylądkowej, a dokładniej w okolice miejscowości Robertson. Farma, na której znajduje się rzeczony browar, położony jest z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, co może przysporzyć piwnym turystom nie lada kłopotów. Nam niestety przysporzyło. Co prawda, zdawaliśmy sobie sprawę, że tamtejsze polne drogi nie należą do najłatwiejszych szlaków, ale to co przeszliśmy pokonując tą trasę, można uznać za najgorszą gehennę w trakcie trwania wycieczki po RPA. Głębokie koleiny, liczne dziury, nierówne podłoże, to tylko część atrybutów tej drogi. Zdaję sobie sprawę, gdybyśmy posiadali pojazd z napędem na cztery koła byłoby nam łatwiej, ale niestety posiadaliśmy wehikuł o nazwie Kia Picanto. Na całe szczęście nasze samozaparcie po godzinnej jeździe zostało nagrodzone widokiem na jaki się nie nastawialiśmy. W niewielkiej dolinie porośniętą bujną zielenią, z dala od jakichkolwiek zabudowań, naszym oczom ukazała się niewielka, samotna chałupa, wybudowana jedynie z kamieni pochodzących z tych okolic. Z pewną dozą nieśmiałości okazało się, że ów przybytek nie jest budynkiem browaru a jedynie firmową karczmą dla browaru Saggy Stone Brewey, założonego nieopodal w 2010 roku. Firmowy lokal browaru, okazał się całkiem przytulnym przybytkiem, który oprócz miejscowego piwa, oferował prostą lecz smaczną stawę, a wszystko to w przepięknych okolicznościach przyrody. Jednak nie dla jedzenia przebyliśmy taki kawał drogi. Naszym celem było piwo pochodzące z browaru Saggy Stone. Jakie nasze było zdziwienie, gdy okazało się, że browar warzy na tym pustkowiu aż trzy rodzaje piwa, które są w ciągłej sprzedaży. Po dziś dzień się zastanawiam, jak w takich warunkach funkcjonuje i browar i ich piwiarnia. Na prawdę nie wiem. Nic to, nie nasze to zmartwienie. Na miejscu spodziewaliśmy się zastać raczej jasnego lagera a w najlepszym wypadku złotego ‘ejla’, ale nie to, co ujrzeliśmy na tablicy informacyjnej. Ofertę otwierał co prawda lager (4,5% alk.), ale który został stworzony z udziałem słodu pszenicznego. Następnie było jeszcze ciekawiej. Na przystawkę zaserwowano nam Red Ale (5,0% alk) a na deser prawdziwy hit, California Common (6,5% alk.). Tak, tak, tego się nikt z nas nie spodziewał. Wspaniałe połączenie rześkich owoców i karmelowych akcentów. W zapachu zaś dominował akcent chlebowo-chmielowy. Doskonałe. Po takiej prezentacji nie mogliśmy sobie darować wycieczki do zakładu, w którym to wyrabia się takie smakołyki. Gdyby nie nasz przewodnik, który okazał się jednocześnie piwowarem tamtejszego browaru, nasze poszukiwania trwały by znacznie dłużej. Mimo, że browar od lokalu jest oddalony raptem o kilometr, dostrzeżenie jego może przysporzyć nie małych kłopotów, albowiem ukryty został za gęsto porośniętym gąszczem krzewów. Sam kształt browaru, nie wzbudził w nas zachwytu. Ot, szaro-bury betonowy klocek jakich wiele i w naszym kraju. Jednak wnętrze okazało zgoła odmienne. Na niewielkiej przestrzeni, w jednym tylko pomieszczeniu, zostały zainstalowane dwie instalacje warzelne. Jednak o wybiciu 450 litrów, przeznaczona wyłącznie do warzenia California Common oraz druga, znacznie mniejsza o pojemności 250 litrów, dedykowana dwóm pozostałym stylom. Co ciekawe, browar jako jeden z nielicznych w tym kraju, stosuje najczęściej surowce krajowe. Słód oraz drożdże w całości pochodzi z RPA, natomiast chmiele pochodzą po części z RPA a po części z USA. W chwili obecnej browar swoje produkty rozlewa wyłącznie do beczek, które są rozsyłane do blisko dwudziestu lokali rozsianych po całej prowincji zachodnio-przylądkowej. Miejsce, koniecznie do odwiedzenia! Firmowa karczma . Gotowanie California Common . . . California Common . Red Ale i California Common (tak wiem, podobnie wyglądają) . hs Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się