Pierre Celis Opublikowano 28 Lipca 2014 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2014 piwna krucjata w Jankeslandzie TLA jest jednym z dwóch browarów mieszczących się w dawnej miejscówce Stone Brewing Co. w San Marcos. Drugim jest Port Brewing Company. Oba z kolei mają swoje korzenie w Pizza Port. Jedno miejsce – historia czterech browarów. USA pod tym względem jest zaiste ciekawym krajem. Dlaczego krucjata? Cóż, sami tak zatytułowali jedną z zakładek na swojej stronie internetowej. Warto tam zajrzeć. Tak samo jak do zakładki „10 przykazań”. 6, 7 i 10 są w punkt. Cuvee de Tomme 2012 Ciekawostka z rodzynkami, wiśniami, cukrem kandyzowanym i na dodatek leżakowana w beczkach po bourbonie. Gdzie w obroty biorą je jeszcze Brettanomyces. Klęska urodzaju i róg obfitości. Piana: Brak, odkorkowaniu nie towarzyszyły zresztą żadne doznania akustyczne. Barwa: Brązowa, głęboka, przebija na ciemną wiśnię i opalizuje. Zapach: Kwaśne wiśnie, rodzynki, czekolada, wanilia, stajnia, wino, bourbon. Ciekawe połączenie krieka z porterem angielskim i nutami pochodzącymi z beczki. Smak: Potęga kwasu, można spokojnie lać do akumulatora. Ale i pełni, 11% zawartości alkoholu jednak z czegoś musi się wziąć. Pierwszy akord gra pełnią, ale i od samego początku kwaśnością. W drugim pojawiają się wiśnie, estry owocowe, karmel, wanilia, beczka, czekolada. Finisz cierpko-kwaśny, rozgrzewający z nutami bourbonu. Piwo zdecydowanie do sączenia, mocno kwaśne, ale równocześnie złożone, pozwalające się odkrywać. W swojej podwyższonej kwasowości dość ekstremalne, ale uważam że warto spróbować. Saint’s Devotion 6,66% zawartości alkoholu – przypadek? Piana: Przebujna, ale o to przy przegazowaniu akurat nie powinno dziwić.. Barwa: Jasne złoto, nieklarowne. Zapach: Wybitnie ziołowy, z nutami końskiej derki, słodkich owoców i kwaskowatym podszyciem. Smak: Zaskoczenie – po aromacie spodziewamy się piwa znacznie bardziej kwaśnego. Natomiast w rzeczywistości kubki smakowe obmywa słodowa pełnia. Dopiero po pewnym czasie pojawiają się spodziewane nuty. Pierwszy akord brzmi więc słodowością, słodyczą. W drugim grają owocowe estry, ziołowość, pieprzne fenole, lekkie nuty piwniczne. Finisz ziołowo-pikantny z bardzo subtelnym kwaskiem. Goryczka zaznaczona, cytrusowo-przyprawowa. Dziwne, zaskakujące piwo. Nie mniej jednak pijalne i widać, że przemyślane. Mo Betta Bretta Efekt współpracy The Lost Abbet (a wcześniej Pizza Port) z New Belgium. Piana: Nikła, szybko opada. Barwa: Złoty, zmętniona, z pływającymi brettożdżami. Zapach: Zdecydowanie najsłabsze z całej trójki. W zapachu pojawiają się głównie dojrzałe brzoskwinie i morele, w tle lekki chmiel. W zasadzie to pachnie jak tanie owocowe wino. Smak: Nisko wysycone, bardzo słodowe. Pierwszy akord słodowy. W drugim pojawiają się karmel, brzoskwinia i jabłko. Finisz mydlany o tępej, ale niskiej goryczce. Ciężko powiedzieć, że rozczarowanie. Nie miałem szczególnych oczekiwań. Ale jednak skrzyżowanie taniego winiacza z tępą goryczką nie jest szczytem wysublimowania smakowego. Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się