Pierre Celis Opublikowano 30 Listopada 2014 Udostępnij Opublikowano 30 Listopada 2014 Z Lublinem łączą mnie specjalne więzy. Tu przez kilka dobrych lat przyjeżdżałem do dziewczyny i tyleż oczarowała mnie ona sama, co oczarował mnie cały wyjątkowy klimat tego miasta, jego architektura, fajne lokale, a przede wszystkim otwarci ludzie. Lubię raz na jakiś czas tu wrócić, by poczuć choć trochę magię dawnych czasów. Teraz miałem dosłownie 3 godziny między powrotem z wizytacji nowego browaru pod Chełmem o nazwie Piwne Podziemie, a dalszą drogą do Warszawy. Postanowiłem odwiedzić dwa miejsca – Perłową oraz U Fotografa. Dlaczego Perłową, zapytacie? Po pierwsze pamiętam to miejsce z czasów znajdującej się tu piwiarni Perły. To na przykładzie Perły zobaczyłem co naprawdę oznacza piwo regionalne, gdy na trasie od okolic Ryk widziałem wyłącznie parasole, kasetony i reklamy jednego piwa – Perły. Piwa w Warszawie właściwie wtedy niedostępnego. Na początku lat 2000 Perła urzekała zarówno swą wyrazistą goryczką, świeżością, jak i niebywale niską ceną oscylującą wokół 3,5 zł/0,5 w knajpie. Szczerze mówiąc, Perła na Bernardyńskiej nie była tak dobra jak chociażby u Pani Zosi w Barze pod Akacją, jednak zawsze zaczynałem imprezowy wieczór od zapiekanki i Perły na Bernardyńskiej właśnie. Perła dawno straciła swój smak a piwiarnia była zamknięta na cztery spusty. Jednak ostatnio postanowiono reaktywować to miejsce, w kompletnie innej, unikalnej odsłonie. Faktycznie, wystrój i koncepcja baru robią wrażenie. Jednak to, co mnie tu przywiodło to informacja o nowym piwie dostępnym jedynie tutaj, a mianowicie porterze bałtyckim 22°. Perłowa oprócz wystroju chce wyróżniać się swą piwną ofertą. Kranów z piwem mamy tu osiem, z czego dostępne mają też być piwa „testowe”, warzone na relatywnie niewielką skalę w należącym do Perły browarze w Zwierzyńcu. Takim przykładem jest piwo wędzone, które po obecności w Perłowej weszło do regularnej oferty Zwierzyńca. Porter jednak uwarzony został w browarze lubelskim ale o tym dowiedziałem się dopiero na miejscu. Zacznijmy jednak od początku. Wnętrze lokalu faktycznie jest unikalne. Pierwsza sprawa to nietypowy, owalny układ baru. Koncepcja zapewne była taka, by klient widział wszystko to, co robi obsługa. Z punktu widzenia popijającego piwo faktycznie wygląda to ciekawie ale z drugiej strony barmani mogą czuć się jak w zoo, bacznie oglądani przez siedzącą wokół klientelę. Wrażenie to jest potęgowane przez specyficzną boazerię, przypominającą drewnianą klatkę. Dodatkowo znajduje się tu tylko jedna kolumna z kranami pośrodku, co skutkuje ciągłym kursowaniem barmanów z jednego końca baru do jego środka. A co jeszcze jest fajnego w wystroju? Przede wszystkim podwieszone nad barem lustra dające niesamowity optyczny efekt. No dobrze, ale przyszedłem tu dla piwa przecież. Jak wypadła degustacja bałtyckiego portera made by Perła? Już sam początek nie nastrajał optymistycznie. Zaserwowanie tego piwa w około ośmiu stopniach to zbrodnia na żywym organizmie. Instalacja niestety zaprojektowana została tak, że chłodziarka obsługuje całą kolumnę, podniesienie temperatury dotyczyło by więc wszystkich serwowanych tu piw. Pal licho temperaturę, już pierwsze wrażenie było wątpliwe, gdy całkiem obfita piana zniknęła z lekkim sykiem w przeciągu minuty. Karmelkowy aromat zdradził właściwie, że nie należy spodziewać się tu niczego ciekawego. Nie mając za wiele czasu zmuszony zostałem do przelania piwa do nowego szkła aby podnieść jego temperaturę. W końcu można było wziąć pierwszego łyka. Słodkawość, karmelek i wyczuwalny zarówno w aromacie jak i smaku alkohol – no nie, to piwo koło portera może stało, ale po prawdzie to jest najwyżej koźlak, w dodatku irytująco karmelowy. Słabo. Perła mogła zrehabilitować się jeszcze piwem wędzonym ale sorry, czas minął. Kolejne kroki skierowałem do U Fotografa. W ostatnich latach to miejsce stało się absolutnym punktem obowiązkowym odwiedzin każdego szanującego się miłośnika piwa. Wszystkie moje pobyty w Lublinie w ciągu ostatnich dwóch lat kończyły się właśnie tutaj. U Fotografa to nie tylko osiem kranów z przeważnie polskim craftowym piwem. To przede wszystkim ludzie. Kiedyś był nim Grzesiek Tomczyk, nota bene obecnie menedżer w Perłowej. Teraz za barem rządzi Michał Pater, znany w środowisku miłośnik piwa i domowy piwowar. Do tej pory z wizyt w Lublinie kojarzyłem domowy browar Czarna Ospa, którego etykietowy design i nazwy piw to pierwszorzędna sprawa. Same piwa również są świetne, jak chociażby ten Foreign Extra Stout czy też ten Foreign Extra Stout. Podczas obecnej wizyty Michał poczęstował mnie Żytnim AIPA 14,5° ze swojego browaru Goat Skull. Uwierzcie, ale miałem wrażenie jakbym pił kolejne doskonałe piwo znanej i lubianej Pracowni Piwa. Rewelacyjna rześkość, absolutnie powalająca w aromacie i smaku kompleksowość cytrusów i owoców tropikalnych, optymalna, nie przesadzona goryczka oraz wieńcząca całość wspaniała pełnia i treść smaku. Brawo! Jeśli piwa Michała będą dostępne do degustacji, to do U Fotografa trzeba będzie wpadać częściej, co też i Wam jak najbardziej polecam! Tym bardziej, że piwna społeczność Lublina jest bardzo prężna, co udowodniła wygrywając głosowanie na miasto, w którym ma odbyć się premiera świątecznego piwa z AleBrowaru. Impreza przewidziana jest na 12 grudnia w, a jakże, U Fotografa. Prawie tydzień wcześniej nastąpi natomiast debiut nowego browaru, o którym wspominałem na początku czyli Piwnego Podziemia. Lublin, tak trzymać! Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się