Pierre Celis Opublikowano 23 Marca 2015 Udostępnij Opublikowano 23 Marca 2015 pierwsza lokalu, druga już bardziej standardowo Poprzedni tydzień był wyjątkowo intensywny. Najpierw Intel Extreme Masters w Katowicach, następnie 17 marca i dzień św. Patryka, dzień kawowy w Samych Kraftach i na sam koniec wspomniane w tytule premiery. Co też takiego się wydarzyło? Piątkowa premiera trochę bardziej pro forma, w końcu knajpa działała już od poniedziałku. Ale to akurat nie dziwi, nikt nie wiedział kiedy w końcu dojdzie do wykucia ostatniego podpisu na granitowej płycie z koncesją. Skoro udało się wcześniej (aczkolwiek i tak później niż pierwotnie zakładano) to tym lepiej. Opisywaną knajpą jest oczywiście, druga już, warszawska Chmielarnia. Co z kolei jest też ciekawym zrządzeniem losu, w końcu niedawno otworzono drugą linię metra dzięki czemu na Twardą jedzie się już całkiem sympatycznie i ze stacji Rondo ONZ są raptem trzy rzuty kamieniem. Ale Chmielarnię 1 już kiedyś opisywałem. Teraz pora na drugi lokal. I różnice są, napisać że znaczne to nie napisać nic. O ile „Jedynka” przypomina klimatem lokale do których chodziłem za czasów późnego liceum i na studiach, tak „Dwójka” jest już zdecydowanie bardziej otwarta dla przypadkowych gości. Przestrzeni jest od groma – z tego co zapamiętałem około 200 metrów kwadratowych, podzielonych zresztą na kilka pomieszczeń. Duże okna będą dawać sporo światła i zachęcać przechodzących Marszałkowską do zainteresowania się lokalem. Świetny jest długi bar, cieszy również powtórzenie patentu z podświetleniem chłodni i zainstalowaniem w nim okna. Oczywiście nie mogło zabraknąć tradycyjnej już dla Chmielarni kuchni tajsko-nepalskiej, co przy sporej ilości miejsc siedzących dobrze rokuje na przyszłość. Kranów w tym przypadku mamy dwanaście, zrezygnowano również z najmniejszej pojemności 0,25 zostawiając standardowe „małe” i „duże” piwo. Czy to źle czy dobrze – czas pokaże. Nie ukrywam, że uważam patent z serwowaniem piwa w pojemności 0,25 za dobry, zwłaszcza w przypadku ekstraktywniejszych i ekstremalniejszych przypadków. Na otwarciu pojawiła się praktycznie cała warszawska branża, część wróciła chyba tylko na chwilę do domu w celu zregenerowania sił by pojawić się następnego dnia na premierze Imperial Citra z Browaru Birbant. Nadmiar wrażeń? Na pewno nie dla Jarka i Krzyśka, after party odbyło się w Piwnej Sprawie. Jest to już kolejny after, który odbywa się w tym, nie ukrywajmy, dość daleko położonym od względnej cywilizacji miejscu. I kolejny oficjalny. Cieszy mnie taka współpraca między poszczególnymi lokalami i browarami, pokazuje że można zrobić coś razem a piwny rynek i branża nie są jako postaw czerwonego sukna za który ciągnie kto żyw Z kolei samo premierowe piwo bardzo przyjemne, jak normalnie dość wrogo podchodzę do idei single hopów, tak w przypadku Citry chłopakom udało się elegancko zbalansować piwo. Nie trując dłużej – galeria z dwóch dni. PS. Złośliwość rzeczy martwych. Akurat bez wyraźnej przyczyny wywaliła się wtyczka od galerii. Być może namyśli się i zacznie działać, jak nie to zajmę się tym po powrocie z warzenia nowego piwa Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się