Pierre Celis Opublikowano 5 Listopada 2015 Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2015 ulubione „piwne święto” po raz kolejny Nawet nie będę się zastanawiał czy jest sens pisać przy każdej okazji jak dużą estymą darzę stouty jako rodzinę różnych ciekawych gatunków. Po prostu jest to już wpisane w moją działalności i jako blogera i jako piwowara. W „szufladzie” mam w tym momencie z kilkanaście leżakowanych recenzji wszelkiej maści RISów. Piwa ciemne co do zasady sprzedają się gorzej niż jasne, nawet w dobre zmian zachodzących na rynku i mnogości multitapów rozsianych po całej Polsce. A szkoda, zwłaszcza jeżeli chodzi o stouty. Z sympatią więc patrzę na wszystkie akcje mające promować te konkretne smaki i aromaty. Sam zresztą osobiście jestem mocno zadowolony ze wszystkich Geezerów jakie wyszły z Kingpina Ale, że swoich piw nie opisuję (aczkolwiek w tym momencie właśnie sączę Turbo Geezera z shotem Ardbega – double the action, triple the excitement), więc tym razem jedno z najbardziej charakterystycznych i znanych piw. Great Divide Yeti Imperial Stout Piana: Mega bujna, bardzo trwała, opada do całkiem sporej warstwy solidnie znacząc szkło. Praktycznie brązowa, kolor jak na kawie. Barwa: Podczas nalewania strumień ma barwę przechodzonego oleju z diesla. Jest widoczny ciężar gatunkowy. I bardzo dobrze. Aromat: Coś fantastycznego – wbija się do nosa niczym olej. Espresso, wanilia burbońska, gorzka czekolada, kakao, palona szczapa drewna. W tle delikatne estry owocowe (brzoskwinia, morele), słodowość, sos sojowy i olej z orzechów włoskich. Totalnie czarna i brązowa barwa zapachowa. Smak: Piana wysoka, natomiast paradoksalnie wysycenie jest niskie. Pełnia zaś zabija. Piwo to czy płynna czekolada? Pierwszy akord gra potężną pełnią, słodowością, sosem sojowym i już przebijającymi się nurami czekolady. W drugim kontynuacja nut ciemnych, wspomaganych przez podwójne espresso, wanilię, paloność, estry i szczapy z ogniska. Finisz na wzór wspomnianej płynnej czekolady fortyfikowanej ziarnami kawy. Goryczka głównie palona. Niesamowite piwo: totalnie oleiste, totalnie pełne, totalnie czarne. Uniknięto przy tym pułapki jednotorowości. Jest wysublimowane, pełne, dostarcza niesamowitych odczuć. Jak będę dorosły to chcę takie zrobić W kolejce czekają inne recenzje, które będą się sukcesywnie pojawiać na blogu. Polecam też poprzednie wpisy związane z dzisiejszą okazją: 2014 2013 2012 Przy okazji nieźle widać jak się przez te lata zmieniała jakość zdjęć na blogu. Na niektóre nie jestem w stanie już patrzeć Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się