Pierre Celis Opublikowano 21 Marca 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Marca 2016 Belgijski Lindemans to najpopularniejsza w Polsce marka piw spontanicznej fermentacji. Tyle że w ofercie naszych lokali królują piwa dosładzane. Kriek, Framboise czy Faro są przeraźliwie słodkie, jedynie Cassis podpasować może osobie nie tolerującej w piwie słodyczy. Oczywiście jest jeszcze Gueuze czyli kupażowany i refermentowany Lambik. Ja próbowałem go w roku 2013 i wywarł na mnie dobre wrażenie. Gdy jednak pojawia się wiadomość o polaniu z beczki rocznego, czystego Lambika to nie można przepuścić takiej okazji. Dlatego zjawiłem się 16 marca w Kuflach i Kapslach by spróbować tego specjału. Wrażenia? Piwo o lekko opalizującej, bursztynowej barwie zupełnie pozbawione jest piany. W aromacie przewodni motyw dzikich drożdży czyli słynna końska derka lub, jak ja to mówię – zagroda i stajnia. Dodatkowo wyczuwalna słodkawa owocowość. Pierwszy łyk i zaskoczenie wyrazistą kwaśnością. To nie jest lekkie muśnięcie ale naprawdę solidna octowa kwaśność. Wcale się nie dziwię, że takie piwo jest tak rzadko dostępne. To naprawdę wymagający trunek, chyba bardziej przemawiający do miłośników wina. Mi przede wszystkim przeszkadzał kompletny brak wysycenia, przywołujący na myśl wino właśnie. Dlatego pozostanę przy Gueuze, ale doświadczenie z degustacją czystego Lambika jest obowiązkowe dla każdego sourheada! Spotkanie uświetnił swą obecnością współwłaściciel browaru, Dirk Lindemans. Zobaczcie wideo, gdzie opowiada o specyfice produkcji lambików! Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się