Pierre Celis Opublikowano 30 Marca 2017 Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Czy browar może stać się inspiracją do wyruszenia w podróż na drugi kraniec świata? Oczywiście, że tak! Zanim jednak stosownie opisze tytułowy browar, warto abyście wiedzieli, że moje plany podróżnicze na ten rok delikatnie różniły się od tego co zakładałem jeszcze kwartał temu. Otóż, jeszcze pod koniec ubiegłego roku planowałem, że wyruszę szlakiem browarów zachodniego wybrzeża…Indii. Kilka tygodni drobiazgowego planowania każdego aspektu podróży, jakby nie było, poszło w niwecz przez moją pasję nieustanego wyszukiwania browarów z całego świata, które mogą zainspirować mnie do odbycia kolejnej podróży w nieznane. Uwielbiam mieć wszystko zawczasu po planowane, jednakże, gdy dowiedziałem się istnieniu browaru, który nie dość, że działa w trudno dostępnym rejonie świata, i na dodatek ich piwa cieszą się dużym uznaniem wśród miejscowych piwoszy , wiedziałem, że muszę szybko zrewidować swoje plany podróżnicze. Ku memu wielkiemu zadowoleniu okazało się, że akurat trwała w pewnej linii lotniczej promocja cenowa na ten kierunek z Warszawy, a i moja małżonka nie sprzeciwia się w wyborze tej destynacji na długi urlop. Przy takim układzie, z takiej szansy nie mogłem po prostu nie skorzystać. Wszak, niewykorzystane okazji lubią się mścić. Co prawda lubię mieć wszystko po planowane z dość dużym wyprzedzeniem (obecnie intensywnie planuje swoją podróż po Wyżynie Bawarskiej), to presja czasu jaka determinowała mnie w planowaniu podróży do Kolumbii, okazała się w tym konkretnym przypadku nad wyraz zbawienna. Nie bawiłem się w układanie kilku wariantów. Z góry założyłem, czego oczekuję od tego kraju i na co się nastawiam. Zaplanowałem, nie jako na sztywno listę celów, które muszę dotknąć i zobaczyć. I wiecie co? Wszystko co zamierzałem zobaczyć, udało mi się zrealizować (z jednym małym wyjątkiem). Nie ukrywam, że moja lista nieco odbiegała od listy typowego podróżnika, który zamierza odwiedzić ten kraj. Na niej nie było wielu typowych atrakcji turystycznych a raczej lista knajp (gdzie mogę skosztować tamtejszych specjałów), lista miejscówek (gdzie człowiek może cieszyć się życiem) oraz, rzecz jasna, lista browarów, które zamierzałem odwiedzić. Na czele tejże listy znajdował browar, który nie jako zainspirował mnie abym odwiedził ten kraj. Mowa o browarze „Nevada Cerveceria” znajdujący się w trudno dostępnym terenie masywu górskiego Sierra Nevada de Santa Marta. Samo dotarcie do niego było na tyle fascynujące, że browar i jego piwa stały się dla nas drugorzędnym celem. Kilka autobusów, jeden bus a następnie prawie trzy godziny trekking po trudno dostępnym terenie, stały się dla nas nie małym wyzwaniem. Ku memu zachwytowi, okazało się, że nasz trud nie poszedł na marne. Nie dość z miejsca, gdzie funkcjonuje browar, roztacza się przepiękny, wręcz bajkowy pejzaż, to na dodatek wszystko to jest spowite aurą egzotyki. Zewsząd dobiegały nas odgłosy mieszkańców okolicznej dżungli, a i flora tejże dżungli przykuwała niemniejszą naszą ciekawość. Czy w takim razie browar, to jedynie marne tło tamtejszej fauny i flory? Nic bardziej mylnego! Browar stał się pięknym uzupełnieniem tamtejszego środowiska. Założony został w 2014 roku jako browar domowy, którego pewna część produkcji była sprzedawana w kawiarni należącej do okolicznej plantacji kawy. Jednakże sukces sprzedaży był na tyle duży, że pomysłodawcy browaru postanowili rok później założyć z prawdziwego zdarzenia mini browar. Do tego celu zaadaptowali pod browar okoliczną…kaplicę i instalując trójnaczyniową warzelnię o jednorazowej zdolności pięciu hektolitrów oraz cztery zbiorniki fermentująco-leżakowe o analogicznej wielkości. Z początku browar produkował dwa gatunki piwa: Irish Red Ale (5,0% alk.) oraz Coffee Stout (7,0% alk.). Jednakże z upływem miesięcy miejscowy piwowar rozszerzył ofertę o Pilsa (5,0% alk.) oraz Pale Ale (5,0% alk.). Mimo, że nie dane nam było skosztować tamtejszego stouta, reszta piwa była tym, czego oczekiwaliśmy od nich. Rześkie, lekkie a jednocześnie mające treść i duszę. Wyborne! Stały się one naszymi towarzyszami i na plaży, jak i dalszej drodze po dżungli Sierra Nevada de Santa Marta. Warto nadmienić (pomijając już aspekt piwowarski), że będąc w tamtych rejonach grzechem byłoby gdybyście nie odwiedzili tamtejszej plantacji kawy, oraz wodospadu u podnóża którego każdy wędrowiec rozkoszuje się kąpielą w cudownie chłodnej wodzie. Eh, gdybym mógł tam jeszcze kiedyś powrócić. Marzenia. . . . . . Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się