Pierre Celis Opublikowano 27 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 27 Czerwca 2018 Białoruś, przepiękna kraina, która fascynowała mnie od wielu lat. Niestety, ze względu na zawiłą politykę wizową, moje plany podróżnicze względem tego kraju, zawsze były spychane względem innych krajów, które prowadziły bardziej przychylną politykę migracyjną. Na całe szczęście ten uporczywy stan rzeczy, od jakiego czasu jest stopniowo łagodzony. Mimo, że do pełnego szczęścia jeszcze daleko, nasi rodacy mogą wybrać trzy warianty podróży na Białoruś, które nie wymagają wcześniejszego wyrobienia wizy. Pierwsze dwa warianty, ograniczają niestety nas dość mocno terytorialnie. Na całe szczęście stosunkowo niedawno wprowadzono w życie trzeci wariant, który pozwala podróżować po całej Białorusi bez jakichkolwiek ograniczeń. Jednakże, jak w każdym „ułatwieniu” tkwi haczyk. W tym wypadku, tkwią aż dwa. Po pierwsze, aby móc skorzystać z tego przywileju trzeba przylecieć a nie przyjechać. W tym wypadku, jedynym lotniskiem który pozwala na takie udogodnienie jest międzynarodowe lotnisko położone w niedalekiej odległości od Mińska. Kolejnym, jednakże najbardziej uciążliwym warunkiem do spełnienia jest to, że pobyt na białoruskiej ziemi nie może przekroczyć magicznych pięciu dni. Tak! Tylko pięć dni! Strasznie mało, jeżeli chce się tak wiele zobaczyć . Czy mimo tych przeciwności, warto wybrać się do tego kraju? O tym i kilku innych aspektach życia na Białorusi z perspektywy piwnego turysty, opowiem w kilku kolejnych wpisach. Zanim jednak przedstawię wam kilka fantastycznych browarów działających na tych ziemiach, warto sobie uzmysłowić, że loty na Białoruś w ostatnim okresie czasu dość znacznie potaniały. Z perspektywy polskiego turysty najdogodniej wybrać jedną z trzech linii lotniczych, która lata z naszego kraju i dociera do Mińska. Jest to nasz krajowy przewoźnik LOT, łotewski Airbaltic oraz ukraińska UIA . Kilka lat temu ceny biletów kształtowały się na poziomie tysiąca złotych, obecnie bez większej gimnastyki znajdziemy ceny w okolicy 600zł . Jednakże i tą cenę dość łatwo zbić jeżeli wyczekamy promocji. W naszym przypadku wybraliśmy ukraińskiego przewoźnika, który za cenę 420 złotych za osobę pozwolił nam dotrzeć bezproblemowo do stolicy Mińska a dodatkowo zaoferował nam dobową (planowaną, rzecz jasna!) przesiadkę w Kijowie. Prawda, że rozsądna cena! Samo powitanie przez służby białoruskie, jak i samo dotarcie do serca stolicy, przebiegło nad wyraz sprawnie, co tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że Białoruś da się pokochać! I faktycznie tak było! Ceny nie odstraszały, jedzenie okazało się znakomite, architektura wspaniała (pod warunkiem, że lubi się socrealizm) a ludzie przyjaźni. Nic tylko rozkoszować się pobytem na białoruskiej ziemi! Zanim jednak powrócę do wielkomiejskiego Mińska proponuje wam odskocznie, w postaci prowincjonalnego Polocka, położonego na północno wschodniej części kraju. Życie tutaj wyraźnie zwalnia. Brak wyjątkowych zabytków przekłada się na to, że byliśmy chyba jedynymi w tym czasie turystami odwiedzającymi tą miejscowość. Mimo to, odnaleźliśmy kilka przyjemnych zakątków, które cieszyły oko. Począwszy od urokliwego deptaku ciągnącego się wzdłuż najbardziej reprezentacyjnej ulicy Polocka, prospektu Skoriny, po przez pełen romantyzmu brzeg rzeki Dźwiny a skończywszy na miejskim placu, gdzie króluje pomnik sowieckiego gieroja. Jednakże nie ukrywam, że nie dla takich atrakcji pokonaliśmy dwu godziną drogę z Witebska. Główną zachętą, aby odwiedzić tą miejscowość był rzecz jasna browar, który już jako jedyny białoruski browar nie należy do żadnego koncernu piwowarskiego, a jednocześnie produkuje piwo na odrobinę większą skalę niż browary rzemieślnicze. Pivzavod Polock, bo to o nim chciałem dziś kilka słów dedykować, powstał w 1972 roku, na północnym skraju miasta, otoczony zewsząd gęstym iglastym lasem. Architekta browaru to typowa socrealistyczna sztampa przemysłowa , jakich wiele można zobaczyć w tej części świata. Będąc tuż przed bramą browaru, szybko zorientowałem się, że podobne sylwetki browarów widziałem w kilku innych post sowieckich krajach. No cóż, taka specyfika tego regionu. Na całe szczęście nie tylko to jest typowe dla tych browarów. Jest również do zaobserwowania serdeczna gościna, która przekłada się również na atmosferę wśród pracowników browaru. Nikt nie narzeka, wszyscy przyjaźnie są nastawieni do siebie. I w takiej oto atmosferze, po krótkiej prezentacji obu stron, przeszliśmy do zwiedzania browaru, który z wyjątkiem gruntownej modernizacji linii rozlewniczej przystosowanej włącznie do rozlewu w butelki typu PET , która miała miejsca dwa lata temu, browar nie przeszedł od trzydziestu lat żadnej większej modernizacji parku maszyn. Czy to wada? Nic bardziej mylnego! Dzięki temu każdy detal podwójcie cieszy. Piękna czteronaczyniowa warzelnia z końca lat 60tych XX wieku, wywarła na nas kolosalne wrażenie. Jednakże wisienką na torcie było nieco już zużyte korytko brzeczkowe. Całość dopełniało otoczenie, złożone ze starej pięknej posadzki, ściennej glazury oraz kobiecego personelu, który pracuje tutaj od początku działalności warzelni. Kolejnym etapem była wizyta w działach fermentacyjnym i leżakowym, znajdujących się w ciemnych kazamatach browaru, których najnowsze zbiorniki pochodzą z początku lat 80tych ubiegłego wieku. Zwieńczeniem wizyty była gościna w części administracyjnej, gdzie zaprezentowano nam pełny przegląd oferty jaka jest wyrabiana w tym przedsiębiorstwie oraz zostaliśmy poczęstowani wyśmienitą niefiltrowaną jasną 11tką. Głównym produktem browaru jest rzecz jasna jest piwo, które jest wyrabiane pod kilkunastoma markami. Obecnie browar oferuje cztery piwa jasne dolnej fermentacji (11blg, 12blg, 13blg oraz 18blg) oraz jedno ciemne, dolnej fermentacji (13blg), które większość trafia na rosyjski rynek. Pozostałą ofertę firmy uzupełnia woda mineralna, kwas chlebowy oraz koncentrat słodowy. Niestety jak to i u nas już bywało, piwa z Polocka są dostępne dosłownie w kilku punktach miasta. Mało tego, ze względu na prowincjonalny charakter tychże okolic praktycznie nie występuje gastronomia, co powoduje, że piwo z beczki praktycznie się nie uświadczy, chyba że zdecydujemy się nabyć piwo w jednym z punktów rozlewarek, których i tam nie brakuje. Jednakże najlepszym wyborem jest udanie się do przybrowarnianego sklepiku, w którym mamy pewność, że piwo jest świeże i oferuje pełną ofertę browaru. Kończąc nieco przydługawy wpis, chciałbym raz jeszcze Was przekonać do wyprawy do naszego wschodniego sąsiada. Odrzucie głupie stereotypy a przekonanie się szybko, że jedna podróż do tego kraju to stanowczo za mało! Ps. Piwo wcale nie jest gorsze od tamtejszych krajobrazów! . . . . . . View the full article Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się