Pierre Celis Opublikowano 2 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2019 Najluźniejsze imprezy piwne? Oczywiście te organizowane przy browarach. Ta właściwa dla miasta Warszawy (i Błonia z okolicami oczywiście) odbyła się już po raz czwarty u Artezana. Jakie zmiany w porównaniu do poprzednich edycji? Najpierw spójrzmy na skład: Artezan, Pracownia Piwa, Browar Zakładowy oraz Browar Monsters. Ten ostatni jako tutejszy debiutant zwrócił moją szczególną uwagę, szczególnie w kontekście roszad personalnych w składzie. Jak już zainteresowani wiedzą – Olek Hurko rezygnuje z powodów rodzinnych z uczestnictwa w Monstersach. Za to Janek Gadomski próbuje rozwijać produkcję w niedawno odpalonej Przetwórni Chmielu. Ich pierwsze kooperacyjne piwo Hazy APA pozytywnie zaskakiwało parametrami (11° Blg i tylko 3% alko), jednak w smaku było trochę zbyt wodniste i z lekko piekącą na finiszu goryczką. Ale spokojnie, przecież to dopiero początek. Ciekawostką było DDH NEIPA Single Hop Nelson Sauvin z Jana Olbrachta uwarzone według zwycięskiej receptury Janka z Kuźni Piwowarów. Tak intensywnie aromatycznego piwa z Piotrkowa chyba jeszcze nie próbowałem. Dla fanów tej odmiany chmielu wielka gratka, tym bardziej że w Polskę ruszy już w wersji pasteryzowanej. Ale to piwa gospodarza były tymi, które podpasowały mi najbardziej. Zacząłem, jak sama nazwa wskazuje od Witam. Citra i El Dorado w składzie. Intensywny aromat jakby świeżo wyciśniętych cytrusów, do tego soczystość, zawartość 4,5% alko i mamy piwo na całą imprezę. Dla koneserów za to była brettowa wersja Bajki o Dzbanie. Ależ to było dobre! W zapachu perfekcyjny balans motywu funky z malinami. Rześkie, kwaśne, owocowe, odfermentowane. Cudny owocowy dzikus. Nie sposób było nie spróbować urodzinowego Panic Button czyli ośmioprocentowego Double IPA. Cytrusy plus nafta, lekka goryczka, soczystość, no i jednak wyczuwalne rozgrzewanie. Po tym piwie mógł się polać już tylko Samiec Alfa… Podczas 100% Craft 2019 inaugurację zaliczył przybrowarowy taproom. Osiem kranów pod postacią nalewarek Lindra, ascetyczny wystrój, oldschoolowa wieża Hi-Fi. Czy potrzeba czegoś jeszcze? Wspominałem chłopakom o toalecie, ale po oficjalnym otwarciu ma być toitoi. Dobre i to. Last but not least – koncert Ballbreaker. Tego na tej imprezie brakowało – dynamicznej muzy na żywo. Kapela określa się jako rock’n’rollowa ale było to połączenie klimatów Briana Johnsona z AC/DC na wokalu z solidną heavymetalową muzyczną jazdą rodem z lat 80-tych. Zresztą zobaczcie sami! Jedyny mankament? Jak to ostatnio bywa – godzina powrotnego pociągu do Wawy. 21:23 to zdecydowanie zbyt wcześnie na finisz takiej imprezy. Może jakiś busik od organizatorów na przyszły rok? View the full article Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się