Pierre Celis Opublikowano 6 Czerwca 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Czerwca 2020 Odmrożenie lokali było bodźcem do odwiedzenia miejsc nie tak często goszczących na naszym warszawskim piwnym szlaku. W niektóre miejsca zawitałem po raz pierwszy, choć na stołecznej mapie działają od lat. Niektóre z kolei dopiero co na niej się pojawiły. Zatem po kolei. Zaczęliśmy jeszcze przed właściwym restartem. 9 maja otworzył się Bezalko Multitap na bulwarach wiślanych, niedaleko pomnika Syreny. Pomysł na funkcjonowanie dość oryginalny – wyłącznie nonalko piwa od Innych Beczek, serwowane na wynos, czyli do spożycia na nadwiślańskich schodkach. Na kranach przede wszystkim piwa z dodatkiem owoców. IPA wyłącznie z butelki. Czy ten koncept chwyci? Na razie zakaz spożywania alkoholu na bulwarach uchwalony przez Radę Warszawy obowiązuje do odwołania, więc alternatywy i tak nie ma. Silną stroną tego miejsca jest plenerowa lokalizacja ze świetnym widokiem na mosty i Wisłę. Krótkie wideo do obejrzenia tu Czeską Basztę zna każdy stołeczny miłośnik piwa. To pierwszy w ogóle lokal warszawski lokal z dobrym piwem, który rozpoczął funkcjonowanie w czasie piwnej rewolucji, w roku 2011. Jednak 8 lat później ZDM – właściciel miejsca w wieżycy Mostu Poniatowskiego – wypowiedział umowę. Jednak przeprowadzka okazała się nie być aż tak bolesna, jak się wydawało. Czeska przeniosła się do wieżycy naprzeciwko. Co więcej – udało się odtworzyć charakterystyczny wystrój lokalu. Z dwojga Karolów prowadzących to miejsce został jeden, ale w trakcie naszych odwiedzin można było poczuć ten unikalny klimat miejsca. No i był też świetny Quasek 11 z ostravskiego minibrowaru Biovar. Bar Pod Kopytem to ewenement wśród warszawskich miejsc. To jedyny taki lokal sezonowy, działający od kwietnia do września. Z całością miejsc w plenerze. Wydaje się, że pandemia tylko tutaj nie przysporzyła kłopotów, a wręcz wpłynęła na zwiększenie frekwencji. W porównaniu z zeszłym rokiem widać nowe ławy i stoliki, które w trakcie naszej wizyty były zajęte do ostatka. Jeśli pogoda nie będzie kapryśna to sezon powinien być tu udany. Z kranów leje się jak zawsze Skalak w kilku rodzajach ale nowościami są solidnie goryczkowy Rebel z Měšťanský Pivovar Havlíčkův Brod oraz wytrawne wiśniowe z intrygującym pestkowym finiszem z Rohożca. No i nie można nie wspomnieć o świetnej pizzy z pieca, szczególnie tej firmowej szefa – ze świeżymi szparagami! A Może Pifko? Pub umiejscowiony jest w pobliżu moich dawnych rejonów, zaraz przy stacji metra Kabaty. Kilka lat temu miałem okazję odwiedzić nieodległy sklep o tej samej nazwie, gdzie dostępne było również piwo lane do PETów. Od dwóch lat działa Pub, kiedyś kranów 14, podczas mojej wizyty zajętych było 5. Popieram sytuację ograniczania liczby piw na kranach, w końcu najważniejsza jest odpowiednia rotacja i zapewnienie jakości serwowanego piwa. Ale jednak ten widok trochę boli, w niektórych miejscach proces powrotu klientów na pewno będzie wolniejszy. Ale taki przybytek blisko stacji metra zawsze na plus! Z Chmielołakiem sytuacja wygląda o tyle podobnie, że lokal działa od lat czterech, a też odwiedziłem go po raz pierwszy. Chmielołak to połączenie sklepu i knajpy w jednym i przez cały okres pandemii dzielnie lane tu było piwo do petów na wynos. Teraz do wizyty skłoniła mnie obecność nowego piwa z Monstersa, a uwierzcie mi, nowości już tak często nie goszczą na warszawskich kranach. Z pracującym tu od lat Miłoszem uciąłem sobie pogawędkę m.in o tym jak ważne dla takich miejsc jest wsparcie lokalsów. Nawet nie tyle chodzi o ich liczbę, co o regularne wspieranie zakupami. Na Saskiej Kępie tego widocznie zabrakło i mimo pozornie ciekawszej lokalizacji, filia Chmielołaka nie przetrwała. Mimo, że na ontap.pl nie są ujawniane ceny, można bez obaw wbijać (małe piwo w proporcjonalnej cenie do dużego). W trakcie mojej wizyty nastąpiła dostawa piw, zarówno w pecie jak i butelkach/puszkach więc nie sugerujcie się widokiem przetrzebionych półek Shot Gun – to jest pewne odkrycie. Pawilony na tyłach Nowego Światu są na swój sposób magicznym miejscem. Tu przecież mieściło się 17:15, gdzie po raz pierwszy (poza pretensjonalnym Sketchem) polało się piwo z Artezana. Wcześniej chodziło się na butelkowe pszeniczne Obolonie do Windigo. To było dawno, ale okazało się, że pawilony nie powiedziały ostatniego słowa. Od zeszłego sezonu, o ile się nie mylę, dostępne jest lane piwo z Browaru Grodzisk w najlepszym wariancie czyli White IPA. Teraz byłem zauroczony jego świetną, świeżą formą. No i ceną – 12 zł za duże piwo w centrum Wawy to niewątpliwa okazja. Shot Gun może być świetnym przystankiem na szlaku – czy początkowym, czy pośrednim, czy końcowym – zależy do Was. Najważniejsze by odwiedzać różne miejsca. Bez naszego wsparcia niektóre stołeczne piwne adresy niestety mogą nie przetrwać… View the full article Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się