Pierre Celis Opublikowano 14 Czerwca 2021 Udostępnij Opublikowano 14 Czerwca 2021 Funky Fest już na dobre zadomowił się we współczesnym imprezowym kalendarzu. Pierwsza edycja miała miejsce po koniec ubiegłorocznych wakacji, druga chwila przed długim jesienno-zimowo-wiosennym lockdownem. Teraz niedługo po poluzowaniu restrykcji, mamy edycję numer trzy. Ja się cieszę, że fest doszedł do skutku. Kilka miesięcy temu mówiło się, że Hala Gwardii definitywnie idzie do generalnego remontu, a po jego zakończeniu ma zostać wyłoniony w przetargu nowy operator. Niechybnie oznaczałoby to los podobny do Hali Koszyki, która stała się mekką modnych nowomiejskich bywalców. Ja natomiast niezmiernie sobie cenię autentyczny, trochę zmurszały klimat murów jednej z mirowskich hal. Nie ma wątpliwości co do tego, że Funky Fest to impreza sprofilowana pod birgiczków. Mnóstwo piw do próbowania zarówno w formie lanej (84 pozycje) jak i na próbki 100 ml z butelek (40 pozycji). Imponująca liczba jak na względnie niewielkie stoisko ustawione w centralnym miejscu hali. Patrząc na selekcję piw lanych miałem stosunkowo proste zadanie. W zalewie piw z dodatkami, kwaśno-słodkich czy powyżej 8% alkoholu, wybór miałem nieskomplikowany. I czułem się z tym jak najbardziej komfortowo. Co mi najbardziej posmakowało? Niespodzianek nie było: rewelacyjne w kategorii NZ Pils The Betty Story od PINTY i ekscytująco odchmielowo owocowe Hoppy Crew: How To Sell? Soczyste ale i wytrawne zarazem FAM od Nepomucena w intrygującym substylu Hazy West Coast IPA. Świeżutkie i aromatyczne Hocki Klocki NE IPA od Hopito. Z zagranicznych spróbowałem jedynie dwóch ale takich, które zapadły w pamięć. Paweł Leszczyński ze swej podróży do Islandii przywiózł piwo Hvalur 2 z browaru Stedji. Dodatek robi wrażenie: jądra wieloryba wędzone w wysuszonych owczych odchodach. Słysząc o wielorybie spodziewałem się morskich akcentów, ale smak i aromat był przejęty był przez przyjemną, bukową w charakterze wędzonkę. Z kolei Grzesiek Korcz poczęstował Organic Geuze: Natur-Elle z Lambiek Fabriek. Rześkie, lekkie w odbiorze z rewelacyjną odbrettową derką i bez cienia octu. Rdzeniem imprezy jednak były spotkania i rozmowy z dawno nie widzianymi znajomymi z branży i nie tylko. W tej kwestii tylko jedna niedoskonałość Hali Gwardii – zbyt mało miejsc siedzących. Uzyskanie dostępu do stołu wiązało się z niechybnym trzymaniem miejscówki aż do samego końca. Posłuchajcie jakie plany na kolejne festy mają Grzesiek Korcz i Karol Mizielski! View the full article Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się